Podkomisja smoleńska przedstawiła w piątek dotychczasowe efekty swoich prac. Eksperci z zespołu powołanego przez szefa MON Antoniego Macierewicza mówili na spotkaniu z posłami m.in. o połączeniach telefonicznych, na których słychać "huk, warkot, trzask i krzyk ludzi" oraz o "zmanipulowaniu i okrojeniu" zapisów z czarnych skrzynek.
Na spotkaniu z posłami z komisji obrony narodowej Marek Dąbrowski z podkomisji smoleńskiej poinformował, że do tej pory przeanalizowano 762 tomy akt prokuratorskich.
Oprócz tego wysłuchano 15 świadków: 5 pilotów, 7 psychologów, 2 medyków i jednego technika obsługi naziemnej.
Dąbrowski dodał, że w tej chwili trwa jeszcze analiza porównawcza zapisów parametrycznych z dwóch rejestratorów parametrów lotu oraz deszyfracja zapisów z ostatnich lotów Tu-154M.
- To są prace, które przez naszych poprzedników nie zostały wykonane - stwierdził Dąbrowski.
1. Brak głosu gen. Błasika w kokpicie
Dąbrowski poinformował, że żadna z osób odsłuchujących nagrania z kokpitu nie rozpoznała głosu dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika, w tym osoby znające go osobiście.
Podkomisja stwierdziła też, że dowódca załogi wydał komendę odejścia na drugi krąg. Ich zdaniem potwierdził ją drugi pilot.
2. Nie było presji na załogę
Zdaniem podkomisji "miała miejsce nieudolna próba zatuszowania prawdziwych przyczyn katastrofy i prawdziwych winnych jej wystąpienia". Wnioski te wyciągnięto na podstawie analizy wypowiedzi świadków oraz testów psychologicznych.
"Na aktualnym etapie badań nie potwierdzono żadnej formy presji na załogę, która rzekomo miała być wywierana przez gen. Andrzeja Błasika".
3. Dwa połączenia z pokładu tupolewa
Według podkomisji na wrakowisku odnaleziono 18 aktywnych telefonów komórkowych, należących m.in. do Marii Kaczyńskiej i gen. Andrzeja Błasika.
"Zespół ma informacje o dwóch połączeniach telefonicznych, w których w tle słychać huk, warkot, trzask i krzyk ludzi" - stwierdzili eksperci Macierewicza.
4. Zapisy ze skrzynek "zmanipulowane i okrojone"
W ocenie podkomisji odczyty z czarnych skrzynek "zostały zmanipulowane i okrojone". Według niej "z zapisu polskiego rejestratora KBN wycięto, bez uzupełnienia, ostatnie 5 sekund".
Z analizy ma wynikać, że w wyciętym fragmencie były dane o niesprawności pierwszego silnika, pierwszego generatora oraz obu wysokościomierzy radiowych. Zdaniem podkomisji "wszystko to działo się jeszcze w powietrzu, przed zamrożeniem pamięci systemu FMS, 15 metrów na ziemią".
5. Położenie ciał ofiar i ich stan
Podczas prezentacji pokazano ilustrację z rekonstrukcją wrakowiska, położenia ciał ofiar i obrażeń.
Dąbrowski stwierdził na jej podstawie, że ciało gen. Błasika (który według komisji Millera miał być w kokpicie Tu-154M) zostało znalezione obok ciał innych pasażerów. Dodał, że ciała załogi były rozrzucone w trzech sektorach.
- Cztery osoby (tylu lotników było w kokpicie – red.) były w różnych miejscach. Trzech członków załogi było na tyle daleko od pana generała Błasika, że gdyby przyjąć, że on stał w kabinie, to musiałby być naprawdę w towarzystwie dużej liczby pasażerów, zamiast członków załogi - powiedział Dąbrowski.
Mówił też, że w dwóch sektorach wrakowiska, gdzie miały miejsce pożary na ziemi, część ciał była spalona. Podkreślał, że członkowie komisji Millera do tej pory mówili, że podczas sekcji zwłok nie stwierdzono obrażeń charakterystycznych dla wybuchów i pożaru.
- Dwa ciała noszące ślady wysokiej temperatury zostały znalezione daleko od źródeł ognia naziemnego. To są co najmniej dwa ciała. Prace trwają i ostateczne wyniki podamy państwu później. Tego typu uszkodzeń nie da się wytłumaczyć pożarami naziemnymi – ocenił Dąbrowski.
6. Położenie kikuta lewego skrzydła
Inny członek podkomisji smoleńskiej, Tomasz Ziemski, przedstawił materiał dotyczący "położenia kikuta lewego skrzydła Tu-154M podczas upadku na ziemię".
Jak mówił, jego fragmenty znajdowały się w trzech różnych miejscach wrakowiska. - Mamy odłamki, które znajdują się w odległości od 15 do 30 metrów za "pancerną" brzozą. Niektóre z nich znajdowały się za rowem melioracyjnym oraz pasem wysokich drzew rosnących na północ od miejsca zdarzenia - powiedział.
- Należy stwierdzić, iż tak zwana północna bruzda nie została wyryta przez odłamki pochodzące z końcowej części kikuta skrzydła. Konkluzja ta jednocześnie falsyfikuje położenie płatowca w ostatniej fazie lotu, przedstawione w raportach końcowych MAK i PKBWL oraz opinii biegłych prokuratury - powiedział Ziemski.
7. Rosjanie zabrali czarną skrzynkę, potem ją podrzucili
Zdaniem szefa MON Antoniego Macierewicza, czarna skrzynka została przez Rosjan odczytana bez obecności polskich władz.
- Trzeba też przypomnieć, że wbrew dość systematycznie powtarzanym kłamstwom przez różnych urzędników i dziennikarzy (...) czarna skrzynka, voice recorder, zawierająca głosy pilotów i ich rozmowy z wieżą, była już odczytana o godz. 6 po południu (w dniu katastrofy - red.). Świadczy o tym wypowiedź pana ministra Szojgu (Siergieja, wówczas ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji - red.) na konferencji prasowej - powiedział Macierewicz podczas posiedzenia komisji.
- Przypominam, że czarna skrzynka, voice recorder została odnaleziona mniej więcej 15 minut po katastrofie - dodał szef MON.
- Czarną skrzynkę Rosjanie znaleźli, otworzyli, a następnie z powrotem położyli na miejsce tragedii i tam przyprowadzili Edmunda Klicha (wówczas szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - red.), by pokazać mu, że oto może ją sobie spokojnie odnaleźć. Prawda jest taka, że czarna skrzynka przez Rosjan została odnaleziona dużo wcześniej i otworzona bez wiedzy Polaków - powiedział Macierewicz.
Dr Maciej Lasek, do niedawna przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, na Twitterze zarzucił szefowi MON mówienie nieprawdy. "Rejestrator CVR został oczyszczony i otwarty ze złamaniem plomby przez polskiego specjalistę 11.04 w Moskwie" - napisał.
Rejestrator CVR został oczyszczony i otwarty ze złamaniem plomby przez polskiego specjalistę 11.04 w Moskwie.— Maciej Lasek (@LasekMaciej) 21 października 2016
"Wirtualne badanie wypadku"
Były szef Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych na bieżąco komentował prezentację podkomisji. Lasek ocenił, że eksperci Macierewicza badają wypadek "wirtualnie", w dodatku na podstawie materiałów komisji Millera.
"Komisja Millera i biegli prokuratury byli na miejscu zdarzenia i mają inne wnioski" - napisał Lasek.
Kontynuacja uwag do wirtualnego badania wypadków: Podkomisja ocenia rozpad samolotu na podstawie zdjęć wykonanych przez Komisję Millera— Maciej Lasek (@LasekMaciej) 21 października 2016
Podkomisja wykonuje to bez obecności na miejscu zdarzenia. Kom. Millera i biegli prokuratury byli na miejscu zdarzenia i mają inne wnioski— Maciej Lasek (@LasekMaciej) 21 października 2016
Zdaniem Laska "podkomisja już dawno mogłaby zrobić trajektorię i ocenić wysokość, na której dowódca wydał komendę: odchodzimy".
Ale do momentu zderzenia z brzozą są dane z 3 rejestratorów i chyba już dawno podkomisja mogłaby zrobić trajektorię 1/2— Maciej Lasek (@LasekMaciej) 21 października 2016
I ocenić wysokość na której dowódca wydał komendę "odchodzimy" 2/2— Maciej Lasek (@LasekMaciej) 21 października 2016
"Ma pan ekspertów, może pan zapytać"
Po prezentacji raportu podkomisji na sejmowej komisji obrony głos zabrał poseł PO Maciej Kierwiński. Wśród sprzeczności, które zostały zaprezentowane w porównaniu z ustaleniami komisji Millera, Kierwiński wskazał kwestię momentu odsłuchania voice recordera Tu-154M.
- Mówił pan, że odsłuchano go o 18 w dniu katastrofy, tymczasem są dokumenty, że rejestrator głosów otwarto 11 kwietnia przy udziale polskich specjalistów, ze złamaniem plomb fabrycznych - powiedział Kierwiński.
- Dziwię się naprawdę, by tak oczywiste kłamstwa po prostu sprawdzić, ma pan swoich ekspertów, może pan po prostu zapytać - dodał, zwracając się do szefa MON Antoniego Macierewicza.
Nawiązując do informacji przekazanych jako nowe - że elementy samolotu znaleziono 60 metrów przed brzozą - Kierwiński przypomniał, że jest to opisane w raporcie komisji Millera. - I nie było to 60 metrów, tylko 40 - mówił.
- Państwo PiS, wcale nie chcecie niczego wyjaśniać. Dziś już widzimy, jakie są wasze prawdziwe intencje. Wasze prawdziwe intencje to jest przede wszystkim manipulacja umysłami - powiedział z kolei Paweł Suski (PO).
- Ta manipulacja umysłami to jest do perfekcji opanowana metoda znanego sprzed ponad 70 lat wybitnego mistrza manipulacji umysłu Josepha Goebbelsa. Wy po stokroć będziecie powtarzać to kłamstwo, po to tylko, żeby większa część społeczeństwa spróbowała w nie uwierzyć - dodał.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN:
Autor: ts//tka / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24