Czeka na robotników z koktajlami mołotowa

 
Grzegorz Szymborski w swoim domu
Źródło: TVN Warszawa
- Nie oddam mojego domu, mam koktajle mołotowa, mam dwa kanistry, mam dwie butle z gazem. Jak przyjdą, to będą ofiary śmiertelne - mówi ze łzami w oczach Grzegorz Szymborski, zdesperowany mieszkaniec domu przy alei Wilanowskiej. Poszerzenie tej ulicy wymaga zburzenia kilku domów, tymczasem pan Grzegorz, właściciel jednego z nich, nie zamierza opuszczać działki bez odszkodowania. Problem w tym, że miasto nie chce mu zapłacić.

Ruszyły już pierwsze prace przed poszerzeniem wiecznie zakorkowanej al. Wilanowskiej. Wszystkie drzewa już zostały wycięte, a lada dzień do wyburzania pójdą domy, które blokują inwestycję. Lokator jednego z nich - Grzegorz Szymborski - swojego domu nie zamierza opuszczać, a na robotników czeka z pełnym arsenałem.

Nie oddam mojego domu, mam koktajle mołotowa, mam dwa karnistry, mam dwie butle z gazem. Jak przyjdą, to będą ofiary śmiertelne.

Zdesperowany i uzbrojony Pan Grzegorz jest zdesperowany. Przez całe życie walczył o dom, który teraz ma być wyburzony. - Mamy 102 lata posiadania, poświadczone akty notarialne do tego domu - tłumaczy. - Tymczasem miasto proponuje nam zero odszkodowania za wywłaszczenie – skarży się uzbrojony lokator.

Źródło: tvnwarszawa.pl

Czytaj także: