Po raz pierwszy w historii Polska będzie miała na uzbrojeniu samosterujące rakiety dalekiego zasięgu. Amerykańskie pociski JASSM do samolotów F-16 mają trafić do nas najdalej za dwa lata - informuje wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak. Broń o zasięgu prawie 400 km ma odstraszać potencjalnych agresorów i dawać gwarancję skutecznego odwetu. Czy to wystarczy? A może Amerykanie zaproponują więcej? Pyta reporter magazynu "Polska i Świat", Piotr Świerczek.
Finowie czekali na tę broń pięć lat, Australijczycy - cztery. Polskie negocjacje z USA trwały niespełna rok i zakończą się prawdopodobnie jesienią podpisaniem umowy na zakup pocisków taktycznych JASSM.
Czego potrzeba, by bronić się przed Rosją?
Polska za 40 pocisków wraz z potrzebną modernizacją F-16 może zapłacić, według źródeł amerykańskich, 500 mln dol. Prawdopodobnie cena za przywilej ich posiadania będzie niższa, bo Amerykanie liczą na to, że Warszawa kupi też przy okazji uzbrojenie do naziemnych systemów rakietowych Homar. Te mają zasięg 300 km.
Oba te zakupy mają być częścią polskiego planu "odstraszania" od ataku ewentualnego wroga, którym najpewniej byłaby w tej części Europy Rosja.
Tomasz Szatkowski z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych twierdzi jednak, że "nie ma koncepcji' dotyczącej tego, jak bronić terytorium Polski i odstraszanie wroga z powietrza i lądu nie musi iść w parze np. z odstraszaniem z morza, "a i to powinno się znaleźć w polu zainteresowań rządu i armii".
Wynika to - jego zdaniem - z braku "jasności co do tego, jak duże zagrożenie dla Polski stanowią taktyczne pociski nuklearne ze strony Rosji".
Polska zastanawia się jednak nad rozpisaniem przetargu na nowe okręty podwodne. Szybki przetarg może jednak wykluczyć zakup jednostek zdolnych do obsługi wielkich pocisków mających zasięg tysięcy kilometrów. A właśnie te mogłyby skutecznie odstraszyć Rosję przed atakiem - dodają eksperci.
Autor: adso//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24