Kamisa D., Czeczenka, której troje dzieci zginęło w Bieszczadach podczas próby przejścia przez "zieloną granicę", zdecydowała się złożyć wniosek o nadanie jej statusu uchodźcy.
- Straż Graniczna przyjęła ten wniosek, teraz zostanie on wysłany do Urzędu ds. Cudzoziemców do Warszawy - poinformowała rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej Elżbieta Pikor.
Wczoraj prokuratura jeszcze raz przesłuchała Czeczenkę, ale jej zeznania - jak poinformowano - nie wniosły niczego nowego w stosunku do poprzednich wyjaśnień.
Znane są też wstępne wyniki sekcji zwłok dziewczynek. - Wskazują one, że dzieci zmarły z powodu wyziębienia i wycieńczenia organizmu - powiedziała Agata Smyka z prokuratury rejonowej w Lesku.
Kamisa D. poprosiła, żeby mogła do piątku przebywać w szpitalu. - Jej prośba zostanie spełniona - zapewnił rzecznik podkarpackiego wojewody Krzysztof Rokosz.
W poniedziałek szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców (UdSC) Rafał Rogala zapowiedział, że ewentualny wniosek Czeczenki Kamisy D. o nadanie statusu uchodźcy będzie rozpatrywany w trybie pilnym.
Prokuratura Rejonowa w Lesku, która prowadzi śledztwo w tej sprawie zdecydowała, że nie będzie stawiać zarzutów Czeczence.
Opowieść kobiety o ucieczce - porażająca W poniedziałek w obecności biegłego tłumacza Kamisa D. została przesłuchana przez dwie policjantki z Komendy w Ustrzykach Dolnych. Przy przesłuchaniu obecny był także przedstawiciel Straży Granicznej. Przez cały czas kobieta była objęta opieką medyczną.
Kobieta opowiedziała cały przebieg swojej ucieczki z Czeczenii. Najpierw dotarła z rodziną do Moskwy, gdzie skontaktowała się z ludźmi, którzy mieli zorganizować jej przerzut do Austrii. Zapłaciła tym ludziom 2 tysiące dolarów. Kiedy była na granicy ukraińskiej, przewodnik wskazał jej kierunek, w którym ma iść. Nie wiadomo, czy źle jej pokazał, czy ona sama zbłądziła. Z jej wyjaśnień wynika, że błąkała się ok. 24 godzin. Kiedy skończyło się jedzenie, przytomność zaczęła tracić jedna z córek. Wówczas zostawiła je, a sama ruszyła szukać pomocy.
W nocy z czwartku na piątek funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli w wysokich Bieszczadach trzy martwe dziewczynki. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej z dwuletnim dzieckiem na ręku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Chojnowski