"Dobra zmiana" w państwowych spółkach. "To jest taki TKM, którego do tej pory nie było"

Kto znalazł pracę w Enerdze?
Pisowski potop
Źródło: tvn24
Nigdy wcześniej nie było wymiany ludzi w radach nadzorczych państwowych spółek na taką skalę - twierdzą pomorscy politycy opozycji. Łupem polityków PiS padła jedna z najważniejszych spółek energetycznych w kraju, Energa. W jej spółkach córkach zasiadają liczni radni PiS z Pomorza. Przez jakiś czas pracował też dla niej Bartłomiej Misiewicz, symbol PiS-owskiego skoku na stołki, symbol, którym - według opozycji - może być też sama Energa. Dlaczego? Materiał "Czarno na białym".

W Słupsku nad bezpartyjnym prezydentem Robertem Biedroniem zbierają się czarne chmury. Radni z PiS chcą mu obniżyć wynagrodzenie o 200 złotych. - Jest to niekompetentny prezydent - uważa Tadeusz Bobrowski, wiceszef Rady Miejskiej i radny PiS, pomysłodawca wniosku.

Bobrowski - z zawodu emeryt ze średnim wykształceniem - od roku zasiada w radzie nadzorczej państwowej spółki Energa Obrót, gdzie do emerytury w rok dorobił ponad 25 tysięcy złotych. Pytany o kwalifikacje, odpowiada reporterowi TVN24, że czuje się osobą kompetentną, bo przez ostatnie 15 lat - jak mówi - był prezesem spółek z branży budowlanej i meblarskiej.

- Jak przeglądam materiały z tejże spółki, umiem to czytać, umiem wnioskować, umiem oceniać sytuację. Myślę, że jest dobrze - powiedział.

Koleżanka radnego z PiS Anna Mrowińska nie chciała rozmawiać z TVN24. Dzisiaj pracuje jako pracownik cywilny w 7. Brygadzie Obrony Wybrzeża, wcześniej była bibliotekarką w szkole policji. W ubiegłym roku za zasiadanie w radach nadzorczych w spółkach córki Energii dodatkowo zarobiła ponad 30 tysięcy złotych.

- Tam nastąpił absolutny desant - powiedział w rozmowie z TVN24 szef pomorskich struktur PO Sławomir Neumann. - Kompetencją, która dzisiaj ma znaczenie dla tych, którzy obsadzają te stanowiska, jest legitymacja PiS-u. Ona załatwia wszelkie możliwe kompetencje.

"Nigdy wcześniej w takiej skali takiego potopu"

Energa S.A. z siedzibą w Gdańsku to spółka kontrolowana przez Skarb Państwa, jedna z najważniejszych firm energetycznych w kraju. W jej skład wchodzi blisko 40 spółek córek. Po wygranych przez PiS wyborach to właśnie w nich pracę znalazło wielu polityków z pomorskiego PiS. Zasiadają w nich radni ze Słupska, Sopotu, Gdańska, Gdyni, a także radni sejmiku pomorskiego.

- Nigdy wcześniej w takiej skali takiego potopu na stanowiska w spółkach Skarbu Państwa nie było, szczególnie wśród radnych - powiedział Mariusz Andrzejczak, radny PO w Gdańsku.

Niektórzy radni PiS wcale nie zaprzeczają, by legitymacja partyjna pomogła im znaleźć dodatkową pracę. - Nie ukrywam, że to, że jestem działaczem Prawa i Sprawiedliwości, na pewno miało znaczenie - wyjaśnił Jaromir Falandysz, gdański radny PiS i wiceprezes Energii Oświetlenie. W ubiegłym roku w spółkach zarobił ponad 200 tysięcy złotych.

Z TVN24 rozmawiać nie chciała pielęgniarka z Wejherowa, działaczka PiS i szefowa pomorskiego klubu "Gazety Polskiej" Violetta Mackiewicz-Sasiak. Przez rok zasiadała w radzie nadzorczej spółki Energa Operator, ale ostatecznie miała złożyć rezygnację.

Najbardziej znana twarz "dobrej zmiany" Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik szefa MON Antoniego Macierewicza, bez wyższego wykształcenia, bez specjalnego egzaminu, pracował w radzie nadzorczej Energii Ostrołęka. Po kilku miesiącach zrezygnował.

Energa ma się zmienić

Zarząd Energii "odcina się od tego, co było" - twierdzi rzecznik spółki, która ma przejść zmiany. Z 40 spółek córek ma zostać dziesięć, będą mniej liczne rady nadzorcze i zarządy.

Prezes Energii Daniel Obajtek jest piątym od wyborów szefem spółki, jest związany z PiS.

Problemy w spółkach skarbu państwa nie dotyczą jedynie Energii. Prezesem Lotos Petrobaltic jest obecnie Grzegorz Strzelczyk, gdański radny Prawa i Sprawiedliwości i dotychczasowy wiceprezes spółki. O swoich kwalifikacjach nie chciał rozmawiać z TVN24. Ma bogate doświadczenie w kierowaniu spółkami Skarbu Państwa, jest - jak sam podaje - przedsiębiorcą z niepełnym wyższym wykształceniem. W ubiegłym roku zarobił ponad 200 tysięcy złotych.

- To jest taki TKM ["Teraz, k****, my - red.], którego na pewno do tej pory nie było - tak sytuację na Pomorzu komentuje Dawid Tokarz, dziennikarz "Pulsu Biznesu", który opisywał zmiany w spółkach Skarbu Państwa za czasów PO i teraz za czasów PiS. - To są na pewno tysiące, dziesiątki tysięcy na ten moment osób, które wprost odczuwają "dobrą zmianę".

"Otrzymałem propozycję, oceniłem swoje możliwości i zgodziłem się"

Gdański radny PiS Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz, dla pracy w państwowej spółce zbrojeniowej porzucił pracę jako taksówkarz. W ubiegłym roku zarobił w niej 46 tysięcy złotych. - Złożyłem swoje CV - wyjaśnił w rozmowie z TVN24.

Z kolei szef gdańskiego klubu radnych PiS reprezentuje PKP Cargo w podległej czeskiej spółce kolejowej. Nie ma uprawnień do zasiadania w radach nadzorczych. - Otrzymałem propozycję, oceniłem swoje możliwości i zgodziłem się - powiedział Kazimierz Koralewski. Dodał, że nie można wykluczyć tego, że propozycja pojawiła się dlatego, że jest członkiem PiS.

Inny przykład? 27-letni absolwent dziennikarstwa, radny PiS i były asystent gdańskiego posła Marcina Horały, dzisiaj generalny dyrektor państwowej spółki portowej P.U.P. Rezerwa w Gdańsku. - Nie byłbym na tym stanowisku, gdybym nie miał do tego wystarczających kompetencji - mówi Patryk Felmet. Tylko w niej zarobił ponad 60 tysięcy złotych, a kolejne 7 tysięcy w spółce córce Energii. W ubiegłym roku pracował jeszcze w biurze poselskim i prywatnej spółce.

Autor: pk/sk / Źródło: tvn24

Czytaj także: