Lekarze z oddziału neonatologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie nie zgodzili się na wycofanie wypowiedzeń z pracy. Odmówili także wzięcia udziału w transporcie noworodków do innych szpitali. Ewakuacja dzieci okazuje się niemożliwa.
Z wypowiedzi dyrektora Bernarda Waśko, wynika, że decyzja lekarzy była uzasadniana niebezpieczeństwem, jakie ma nieść ze sobą transport noworodków. Neonatolodzy nie chcą brać odpowiedzialności za to, co może się zdarzyć w czasie przewozu dzieci.
Wszyscy lekarze z oddziału intensywnej opieki medycznej noworodków strajkującego szpitala w Rzeszowie złożyli wypowiedzenia, których termin mija z końcem miesiąca. Dyrekcja placówki poprosiła o ich wycofanie, lekarze dziś mieli odpowiedzieć, czy to zrobią. Nie zgodzili się jednak i nadal chcą się odejść z pracy. Oznacza to, że nie będzie miał kto leczyć małych pacjentów.
W środę ordynator neonatologii otrzymał od dyrekcji pisemne polecenie przygotowania harmonogramu przenosin małych pacjentów do klinik w Krakowie i Lublinie. Zapewnił, że na ówczesną chwilę w tych placówkach znaleziono miejsca dla 12 noworodków. - Dzisiaj miejsca dla tych dzieci są, jutro może ich już nie być – zaznaczył.
Sposobowi przeprowadzenia ewakuacji pacjentów z dwóch rzeszowskich szpitali, gdzie wkrótce zabraknie lekarzy, poświęcone będzie środowa narada u wojewody. Większość pacjentów ma trafić do szpitali na terenie województwa podkarpackiego.
Jednak noworodki, pacjenci hematologii i neurologii dziecięcej będą musieli być przewiezieni poza województwo. Ewakuacja ma objąć również Wojewódzki Szpital nr 2 w Rzeszowie. Ten szpital poszukuje placówek, które mogłyby przyjąć noworodki oraz pacjentów z neurologii dzieci i patologii ciąży.
W rzeszowskich szpitalach do tej pory wypowiedzenia złożyło łącznie ok. 170 lekarzy. Strajkują 3 z 23 tamtejszych placówek. W pozostałych 20, które w maju przystąpiły do akcji, strajk zawieszono lub zakończono, a lekarze doszli do porozumienia ze swoimi dyrekcjami.
Źródło: PAP, IAR, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: TVN24