- Trzeba poprzeć tego kandydata spośród wchodzących rzeczywiście w rachubę, który stwarza szansę na lepszą prezydenturę - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Cimoszewicz podkreśla: już dawno zapowiedział sztabowi kandydata SLD, że nie udzieli poparcia Napieralskiemu, a sam nie będzie się wypowiadał w sprawie wyborów przed pierwszą turą, jeśli Bronisław Komorowski będzie utrzymywał przewagę nad Jarosławem Kaczyński. Co więc się stało, że Cimoszewicz przemówił?
Jak wyjaśnia, powodów było kilka. Jednym z nich była niepewność co do frekwencji podczas głosowania 4 lipca. - Jeżeliby doszło do drugiej tury, to obawiam się, że spora część, głównie sympatyków Komorowskiego, może wybrać wakacje - ocenia Cimoszewicz.
- Był wśród nich i ten, że Napieralski tak naprawdę nie walczy o prezydenturę - dodaje. Jego zdaniem kandydat SLD kandyduje w wyborach prezydenckich, bo chce wzmocnić swoją pozycję wewnątrz swojego ugrupowania. Były premier podkreśla, że z punktu widzenia Napieralskiego to działanie racjonalne.
- Ale mój punkt widzenia jest inny. Dla mnie ważne jest to, co dzieje się w Polsce - mówi.
Pogadali w lesie
Były premier wyjawia też, w jakim momencie zdecydował się na udzielenie poparcia dla Komorowskiego. Jak mówi, już wcześniej sztabowcy z SLD pytali go, czy nie udzieliłby poparcia Napieralskiemu. - Powiedziałem, że to niestety niemożliwe - opowiada. Zadeklarował jedynie, że jeśli Bronisław Komorowski będzie utrzymywał dużą przewagę w sondażach, to on może nie zabierać głosu w sprawie wyborów przed pierwszą turą. - Natomiast, jeśli ta różnica będzie się zmniejszać, to się wypowiem - mówi Cimoszewicz.
Cimoszewicz twierdzi, że nie było na niego żadnych nacisków ze strony PO na poparcie dla Komorowskiego. - Nikt mnie do niczego nie namawiał - zapewniał.
Ale z samym Komorowskim spotkał się, zanim we wtorek wyraził dla niego poparcie. - Raz widziałem się z Komorowskim, kiedy przyjechał do Hajnówki na festiwal muzyki cerkiewnej. Potem wpadł do mnie do lasu i pogadaliśmy sobie. Nie było dalszych rozmów - przyznaje.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"