Dzięki pionierskiej operacji przeprowadzonej przez wrocławskich lekarzy Dariusz Fidyka znalazł się w centrum zainteresowania światowych mediów. Dla wielu osób jego historia jest przykładem determinacji. A o czym marzy on sam? - Chciałbym normalnie chodzić, normalnie. To jest takie moje marzenie. Bez szaleństw - przyznaje. Materiał "Faktów" TVN.
W 2010 roku 40-letni dziś Dariusz Fidyka padł ofiarą napaści nożownika, który kilkakrotnie dźgnął go m.in. w jeden z kręgów piersiowych doprowadzając do całkowitego paraliżu.
- Myśli się wtedy, że się nie chce żyć - wspomina.
W czasie eksperymentalnej operacji zespół chirurgów przeszczepił pacjentowi komórki nerwowe z układu węchowego. Pacjent powoli staje na nogi, a metoda może być nadzieją dla wszystkich sparaliżowanych.
Telefony z całego świata
Droga do sprawności jest jeszcze długa. Jak jednak przyznaje, nie przeraża go żmudna i wyczerpująca rehabilitacja.
- Cieszyłem się, gdy poczułem ból. Gdy rano wstawałem martwiłem się tylko, żeby to było - podkreśla.
O tym medycznym cudzie wie już każdy, a Fidyka jeszcze niedawno anonimowy musi odbierać tysiące telefonów - z całego świata. - Ludzie wynajmują tłumaczy, żeby ze mną porozmawiać - zaznacza Fidyka.
Autor: kris/tr / Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN