- Zbigniew Chlebowski złożył kilka poprawek do ustawy hazardowej korzystnych dla branży automatów. Nie ma co do tego wątpliwości - powiedział przed komisją hazardową Marek Oleszczuk, dyrektor zlikwidowanego za rządów PiS Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych w Ministerstwie Finansów. I wyjaśnił, że chodziło m.in. o zwiększenie dopuszczalnej liczby jednorękich bandytów w jednym punkcie hazardowym.
Oleszczuk powiedział sejmowym śledczym, że nie ma pretensji do byłego szefa klubu PO, iż zgłaszał poprawki korzystne dla branży gier na automatach o niskich wygranych, bo poseł nie musi się znać na tej branży.
- Mam pretensje tylko o to, że pan poseł Chlebowski próbował tę sytuację z jakiś nieznanych powodów ukryć i dla ukrycia tej sytuacji obciążył urzędników Ministerstwa Finansów - powiedział. I dodał, że Chlebowski nazwał ich "oszczercami". - To było zachowanie niegodne posła parlamentu - ocenił Oleszczuk.
I wymienił, o jakie rozwiązania proponował Chlebowski. Zgłosił m.in. poprawkę dotycząca zwiększenia liczby jednorękich bandytów w jednym punkcie z 3 do 7 sztuk oraz obniżenia zryczałtowanego podatku od automatów o niskich wygranych z 200 do 50 euro.
Chlebowski - jak powiedział Oleszczuk - zaproponował też poprawkę, zgodnie z którą wyniki badań jednostek badających miały być rozstrzygające o charakterze gry - czy dana gra na automacie jest grą hazardową w rozumieniu ustawy. - To jest poprawka, która mogła mieć kolosalne znaczenie dla funkcjonowania tego rynku. Oznaczało, że uprawnienia ministra finansów dotyczące decydowania, co jest hazardem zostałyby przekazane do jednostek badających, które robią badania na rzecz tych podmiotów (hazardowych - red.) odpłatnie - mówił Oleszczuk.
"Uwikłany" - rozwiązany
Były dyrektor z resortu finansów musiał stawić się przed komisją hazardową z powodu notatki ówczesnego szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego, którą sporządził po spotkaniu z wiceszefem klubu PiS Krzysztofem Jurgielem i p.o. wicedyrektorem Departamentu Służby Celnej w Ministerstwie Finansów Anną Cendrowską.
Wynikało z niej, że wiceminister finansów Marian Banaś chce, żeby projekt nowelizacji zgłosił klub PiS, bo departament zajmujący się grami losowymi w MF jest "uwikłany" w hazard.
Przed komisją Gosiewski tłumaczył, że chodziło o to, aby jego pracownicy "mogli ulegać lobbowaniu". To miał być powód, dla którego projekt nowelizacji ustawy hazardowej miał być zgłoszony w 2006 r. jako projekt poselski, a nie rządowy.
Notatka Gosiewskiego o "uwikłanym departamencie" trafiła do CBA, ale Biuro nie zajęło się sprawą. Były premier Jarosław Kaczyński przekonywał przed komisją hazardową, że sprawy nie było, bo "uwikłany departament" został rozwiązany, zaś ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński mówił mu, że akcji CBA nie będzie, bo nie ma do niej podstaw.
Przed komisją, w czasie przeznaczonym na swobodą wypowiedź, Oleszczuk przekonywał, iż nigdy nikt nie zgłaszał wobec niego, czy jego współpracowników zastrzeżeń o nielegalny lobbing. Pracami departamentu nie interesowały się też w żaden szczególny sposób służby specjalne np. ABW. I dlatego przyklejenie przez PiS kierowanemu przez niego departamentowi łatki "uwikłany" jest bezpodstawne. - Ale słowo "uwikłany" już zrobiło (w mediach - red.) furorę - zauważył ironicznie. - Ta opinia odnosi się do jakiejś abstrakcyjnej przestrzeni bez głównych bohaterów - skomentował.
Zastrzegł jednak, że odnosi się do niej, bo jest to winien swoim byłym pracownikom - absolwentom najlepszych uczelni o profilu ekonomicznym i prawniczym. - To nie ja, ale oni - czyli kandydaci do pracy - mieli wątpliwości, czy rozpoczynać swoją karierę zawodową w departamencie, który zajmuje się hazardem - podkreślił.
Przykleili łatkę? "Mieli powód"
Zdaniem Oleszczuka, przyklejenie łatki "uwikłany" nastąpiło z określonego powodu. - Taka opinia została wydana, by uzasadnić zdumiewający proces legislacyjny projektu nieznanego autorstwa - powiedział, i na dowód przypomniał, że opinia, iż jego departament jest "uwikłany", pojawiła się po kilku miesiącach od jego rozwiązania.
Jego zdaniem, w przypadku projektu ustawy hazardowej w resorcie finansów za rządów PiS ignorowano ścieżkę legislacyjną, i nowe hazardowe przepisy były przygotowywane inaczej niż to miało miejsce w przypadku innych ustaw.
Pytany przez śledczych, czy zetknął się w kierowanym przez siebie departamencie z nielegalnym lobbingiem, zaprzeczył. Przyznał jednak, że niezgodne z procedurami, i niedopuszczalne jest to, by jeden podmiot przygotowywał projekt nowelizacji ustawy hazardowej i zgłaszał go resortowi. Odpowiedział w ten sposób na pytanie posłów nawiązujące do projektu Totalizatora Sportowego (otrzymał go Gosiewski).
Według materiałów, które ma komisja hazardowa wiceminister finansów Marian Banaś - na polecenie ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego - zwrócił się o uwzględnienie w nowelizacji ustawy hazardowej autorstwa MF obniżenia opodatkowania i likwidacji dopłat do wideoloterii, zgodnie z propozycjami TS, rozwiązania nie weszły w życie, bo "nie" powiedziała ówczesna minister finansów Zyta Gilowska.
Źródło: tvn24.pl, PAP