Zielone światło, które zapala się tylko po wciśnięciu guzika? To rozwiązanie, do którego już zdążyli przyzwyczaić się piesi. W Świeciu przyzwyczaić się muszą do niego także kierowcy. Żeby przejechać przez jedno ze skrzyżowań, trzeba wysiąść z auta, nacisnąć guzik i z powrotem pędzić do samochodu, by zdążyć, nim światło znów zmieni się na czerwone...
Guzik dla kierowców zainstalowano na skrzyżowaniu ulic Wojska Polskiego i Fabrycznej w Świeciu. Wielu kierowcom trudno się domyślić, że "zielone" trzeba włączyć osobiście. Na skrzyżowaniu próżno szukać informacji o specyficznej sygnalizacji, są więc tacy, którzy stoją i stoją, aż w końcu ruszają na czerwonym.
Ale nawet ci, którzy znają system mają problemy. - To zielone światło jak się zapali nawet, to bardzo krótko to trwa, także człowiek może nie zdążyć wrócić do samochodu, żeby to światło jeszcze było - mówi jedna z mieszkanek Świecka.
Bo to był wyjazd...
Władze przyznają - system trzeba zmienić. - Ta sygnalizacja tak działa od 15 lat. Wcześniej nie było problemu, bo ruch był na tej ulicy mniejszy, to kiedyś był wyjazd. Ale teraz czasy się zmieniły, ulica stała się publiczną drogą i trzeba coś z tym zrobić. Wystosowałem już pismo do starosty w tej sprawie - mówi w rozmowie z TVN24 Marek Soska, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu.
Na razie kierowcy muszą wysiadać i wciskać guzik, albo... łamać przepisy i jechać na czerwonym. Strażnicy miejscy sami przyznają, że patrzą na przejeżdżających przez feralne skrzyżowanie łaskawym okiem. - Nie wypisujemy tu mandatów. Staramy się działać tam, gdzie jest zagrożenie - mówi Roman Witt, komendant straży miejskiej w Świeciu.
Więcej oglądaj dziś w programie "Prosto z Polski" o godz. 17.10.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24