Wierni z parafii św. Jakuba w Murowanej Goślinie (woj. wielkopolskie) żądają odwołania proboszcza. Pod listem do kurii ws. usunięcia księdza podpisało się prawie 800 parafian. Zarzucają mu m.in. niejasne gospodarowanie pieniędzmi parafii, brak remontów kościoła, pazerność i wysokie ceny posług kapłańskich. Zwierzchnik parafii i jednocześnie prymas polski abp Józef Kowalczyk żadnego problemu jednak nie widzi.
Tym, co wiernym nie podoba się najbardziej jest brak informacji o tym, ile pieniędzy ksiądz zbiera podczas posługi duszpasterskiej - kolęd, ślubów, komunii, pogrzebów itp. Co roku po odbytej kolędzie proboszcz nie informuje ani ile zebrał, ani na co zamierza te pieniądze przeznaczyć. Podobnie ksiądz ma się zachowywać po każdej zbiórce na pomoc poszkodowanym w czasie klęski żywiołowej.
Nie ma intencji, nie ma mszy?
Dodatkowo parafianie skarżą się, że ksiądz nie dba o kościół, nie organizuje remontów i konserwacji. Choć msze powinny odbywać się codziennie, to wierni twierdzą, że tak nie jest. Ich zdaniem ksiądz wyznaje zasadę - nie ma intencji na mszę, nie ma mszy.
- Nigdy nie powiedział ile zebrał, na co przeznaczył. Prawdopodobnie pieniądze brał dla siebie - przekonuje jeden z sygnatariuszy listu do Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie ws. odwołania księdza. Inna parafianka dodaje: - Nigdy nie mówi, ile zebrał pieniędzy. Powiedział tylko raz kiedyś. Założył nam rynny i ogłosił, że kosztują prawie 5 tys. zł. Gdybyśmy sami zrobili ten remont to kosztowałoby to 2 tys. zł.
Do metropolity gnieźnieńskiego abpa Józefa Kowalczyka pierwszy list w sprawie proboszcza wierni wysłali pod koniec 2010 r. Jak pisze poznańska "Gazeta Wyborcza", Kuria odpowiedziała im, że proboszcz złożył wyjaśnienie i otrzymał wskazówki co do dalszej pracy.
Parafianie konsekwentnie kontynuują protest i pod koniec kwietnia kilkoro z nich pojechało do Gniezna z ponownym wnioskiem o odwołanie proboszcza. Usłyszeli, że odpowiedź dostaną do końca maja. Na razie jej nie otrzymali. Zapowiadają nawet, że jeśli proboszcz nie odejdzie, zabarykadują kościół.
Święty spokój?
Sam proboszcz nie chciał rozmawiać przed kamerą. Zapytany, co się dzieje w jego parafii, że prawie 800 osób chce się go pozbyć odpowiedział: - W parafii jest święty spokój i nic się nie dzieje.
Reportera TVN24 nie wpuścił za drzwi i odesłał... do Kurii Metropolitarnej w Gnieźnie.
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24