Miał szukać haków na Pawła Wojtunika. Stał się problemem dla obecnego kierownictwa CBA

[object Object]
Materiał "Czarno na Białym"tvn24
wideo 2/2

Były agent CBA Wojciech J. twierdzi, że miał za zadanie poszukiwać haków na byłych szefów służb, a znalazł materiały obciążające jednego z najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Dziennikarze magazynu "Czarno na Białym" i portalu tvn24.pl podążyli śladami J., żeby zweryfikować jego relację.

Według byłego już funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego jeden z jego tajnych współpracowników przekazał mu sekstaśmę. Nagranie z ukrytej kamery miało dokumentować spotkanie ważnego polityka PiS z nieletnią prostytutką pochodzącą z Ukrainy w jednej z podkarpackich agencji towarzyskich.

Sprawę w połowie marca ujawniło Radio ZET. Przez kilka tygodni weryfikowaliśmy jej kolejne wątki. Nie możemy stwierdzić, czy taśma istnieje. Pewne za to jest, że Centralne Biuro Antykorupcyjne robiło wiele, żeby ją zdobyć.

"Nie był lubiany, ale nic by nie zmyślił"

Spotkaliśmy się z Wojciechem J., a z pomocą kilku byłych funkcjonariuszy ABW i CBA przeanalizowaliśmy wersję przez niego przedstawioną i dokumenty, które pomagają ocenić wiarygodność jego słów.

Były oficer ABW: - Ludzie z CAT (Centrum Antyterrorystyczne ABW – red.) mówią, że (Wojciech J. – red.) to upierdliwiec i formalista. Nie był lubiany, ale niczego by nie zmyślił. To taki typ, który działa z podobnym zaangażowaniem, gdy odkryje zarówno kradzież długopisu, jak i grubą aferę. Jest mało elastyczny. A w każdej służbie czasem trzeba nagiąć procedury.

W CAT Wojciech J. pracował w latach 2008-2010, w latach 2004-2008 i 2010-13 służył w Straży Granicznej. Jako ekspert uczestniczył w pracach nad stworzeniem projektu ustawy o Korpusie Ochrony Pogranicza, w którym poznał obecnego szefa CBA Ernesta Bejdę. Służbę w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym J. zaczął w maju 2016 roku.

Nadzwyczajne uprawnienia

Wojciech J. został przyjęty na stanowisko agenta specjalnego z wyjątkowo szerokimi uprawnieniami. Wskazują na to wystawione przez Ernesta Bejdę dokumenty. Na ich podstawie mógł żądać informacji od delegatur Centralnego Biura Antykorupcyjnego, nawet bez zgody ich szefów i ściągać materiały z baz danych CBA. Uzyskał też dostęp do Centralnej Ewidencji Zainteresowań Operacyjnych Służb Specjalnych, czyli bazy danych o tajnych operacjach służb specjalnych.

Według kilku byłych oficerów CBA, którym pokazaliśmy te dokumenty, Wojciech J. został obdarzony wyjątkowym zaufaniem przez Ernesta Bejdę.

- Takie uprawnienia mieli szefowie delegatur albo naczelnicy wydziałów. To wysokie stanowiska w CBA - wyjaśnia były oficer Biura.

Inny z naszych rozmówców, wieloletni dyrektor w centrali tej służby, dodaje: - Może raz wcześniej widziałem takie plenipotencje, to niemal jak licencja 00 z filmów o Bondzie.

Wtóruje mu kolejny były oficer. - Nie znam takiego drugiego przypadku. Mógł się zapoznać ze wszystkim, co robi delegatura bez zgody jej szefa – zauważa.

Ściganie Wojtunika

Z Wojciechem J. spotykamy się w mieście na północy Polski. Opowiada nam o swoich początkach w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.

J.: - Szef CBA mnie wezwał i powiedział, że jednym z moich głównych zadań jest to, żeby rozpracowywać poprzednie kierownictwo Biura. To znaczy inspektora Pawła Wojtunika i byłych dyrektorów delegatur.

Reporter: - To znaczy?

J. - Prowadzić sprawę pod kątem ewentualnego popełnienia przez nich przestępstw. Dlatego – jak tłumaczy – trafił do Departamentu Analiz, a nie do zajmującego się pracą operacyjną. Chodziło – zdaniem byłego agenta - o to, żeby efekty jego dokonań nie trafiły do archiwum. Dzięki temu następni szefowie Biura mieli się nie dowiedzieć o jego "misji specjalnej".

Byli funkcjonariusze służb oceniają, że umiejscowienie agenta zajmującego się pracą operacyjną w Departamencie Analiz jest nietypowe i mogło świadczyć o chęci ukrycia spraw, którymi się zajmował. Przyznaje to J. - Przy ewentualnej kontroli łatwo byłoby wtedy złapać, że czynności były podejmowane niezgodnie z procedurą – zauważa.

Bez drogi służbowej

Jak przekonuje Wojciech J., miał swobodny dostęp do szefa CBA.

- Bez drogi służbowej. O ustaleniach informowałem wyłącznie jego – podkreśla J.

Do jego słów odnosi się były oficer CBA, który z nim pracował. - Z J. miałem do czynienia dwa razy i nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to, że wprost mówił o możliwości swojego bezpośredniego wejścia do szefa – mówi.

Do zadań J. – jak mówi – należało też "rozpracowanie afery podkarpackiej". Chodzi o potężne śledztwo prowadzone jeszcze pod kierownictwem Pawła Wojtunika, gdy był szefem CBA, w którym zarzuty usłyszeli prominentni politycy: wiceminister, poseł PSL Jan B., wiceminister i poseł PO Zbigniew R., a niedawno sąd orzekł karę 6 lat więzienia za korupcję dla ówczesnej prokurator apelacyjnej w Rzeszowie (wyrok jest nieprawomocny).

Agent miał sprawdzić ,"czy nie ma powiązań" między ówczesnym kierownictwem CBA a osobami zatrzymanymi w tej sprawie.

O te słowa pytamy byłego wysokiego oficera CBA. – Dotarło do mnie, że szukają na mnie haków. Kilku osobom proponowano różne rzeczy w zamian za materiały mnie obciążające. Nie pytano o konkretne sprawy, ale na zasadzie: "co o nim wiesz, najlepiej jakbyś wiedział coś złego" – mówi.

- Zakładanie teczki i szukanie haków na konkretną osobę to metody SB, które się skończyły w 1989 roku i w demokratycznych krajach są absolutnie wykluczone – komentuje.

Funkcjonariusz Straży Granicznej: takie były czasy

Wojciech J.: - Jednym z tych celów związanych z aferą podkarpacką były częste wizyty pana Wojtunika na Podkarpaciu i gościna u komendanta bieszczadzkiego oddziału straży granicznej w Przemyślu.

Te słowa potwierdza e-mail zatytułowany "Pobyt pana Pawła W." wysłany w lipcu 2017 roku z placówki straży w Czarnej Górnej. W treści są wymienione daty pobytów w 2013 i 2014 r. Wojtunika. Jest też informacja, że przyjechał z żoną, córką i obstawą funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.

"W pozostałych kwestiach jak uzyskam jakiekolwiek info prześlę w terminie późniejszym" – pisze na koniec funkcjonariusz.

Wydrukowany e-mail pokazujemy Pawłowi Wojtunikowi, który potwierdza, że we wskazanym czasie mieszkał z rodziną w pokoju gościnnym straży i miał obstawę BOR.

- Napisałem pismo do komendanta o zgodę na mój pobyt prywatny. Była zgoda, byłem zameldowany i za wszystko płaciłem – zaznacza były szef CBA, który przyznaje, że wcześniej dotarła do niego pogłoska o zainteresowaniu jego osobą przez "tajną" grupę ze SG. Uznał ją jednak za absurdalną.

Fakt, że na zlecenie CBA szukano informacji o Wojtuniku, potwierdza nam też funkcjonariusz Straży Granicznej. – Takie były czasy – tłumaczy.

Na e-mailu widnieje podpis majora Piotra Mielcarka ze Straży Granicznej. Udaje się nam z nim porozmawiać. Pytany, czy napisał takie pismo, kieruje nas do rzecznika SG. Reporter "Czarno na Białym" pokazuje mu dokument. Wywiązuje się rozmowa.

Mielcarek: - Podpisane jest moim nazwiskiem. Tylko mówię: ludzi o tym nazwisku może być więcej. Mam rodzinę i nierodzinę o tym nazwisku, tak że trudno powiedzieć.

Reporter: - Tu jest napisane, że major Straży Granicznej.

Mielcarek: - Zgadza się.

Reporter: - To pan?

Mielcarek: - Zgadza się, ja jestem majorem.

Reporter: - To jednak pan. A pan się wstydzi trochę tego?

Mielcarek: - Nie. Nawet jeżeli… Nie wiem, skąd to wypłynęło. W tej kwestii. Nic nie potwierdzam, ani nie neguję.

Elżbieta Pikor, rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej pytana, na czyje polecenie i w związku z jaką sprawą weryfikowano pobyt Wojtunika w placówce SG odpowiada, że "z posiadanej dokumentacji nie wynika czy i w związku, z jaką sprawą mogła być dokonywana weryfikacja".

Właściciel agencji towarzyskiej: dużo nagrywali, bardzo ich to bawiło

Wojciech J., jako agent specjalny CBA interesował się nie tylko wakacjami Pawła Wojtunika w Bieszczadach, ale miał też szukać informacji m.in. o nim w agencjach towarzyskich na Podkarpaciu.

- Szef CBA stwierdził w jednej z rozmów, że dysponuje wiedzą, że na Podkarpaciu są osoby nagrywane z kręgu władzy, z kręgu służb w domach publicznych. Wymienił przy tym liczbę nagrań, to jest około czterech tysięcy. Wskazał konkretne osoby, które miały dysponować tymi nagraniami – mówi były oficer CBA.

J. przyznaje, że w podkarpackich domach publicznych miał pokazywać zdjęcia Wojtunika, a także byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

W Rzeszowie rozmawiamy z kilkoma przedstawicielami branży agencji towarzyskich. Właściciel jednej z nich przyznaje, że jednym z miejsc, gdzie pracowały prostytutki, był hotel niedaleko Rzeszowa.

- Tam były organizowane imprezy z udziałem polityków. To dobre miejsce, takie "ę-ą". Woziło się tam dziewczyny. Można to było robić w nocy, bez zwracania uwagi - dodaje inny rozmówca związany z rzeszowskim półświatkiem.

O tym samym miejscu wspominał Wojciech J.

Odwiedzamy ten hotel. Jedna z osób, która w 2016 roku tam pracowała: - Policja tu była i pytała o jakąś tam osobę, była weryfikowana jakaś sytuacja i tyle.

Docieramy do innego byłego pracownika hotelu. Też zapamiętał wizytę funkcjonariusza pokazującego zdjęcia, choć nie pamięta, kto był na fotografii.

- Było zapytanie, czy kogoś takiego tu nie było, ale ciężko mi przypomnieć sobie szczegóły, czego dotyczył w ogóle temat. Ale sytuację pamiętam, bo to było niecodzienne spotkanie – mówi.

Nasi rozmówcy związani z rzeszowskim półświatkiem przyznają jednak, że nie mają informacji o nagraniu z politykiem PiS, ani o funkcjonariuszu pokazującym zdjęcia byłych szefów CBA i ABW w agencjach.

- Nikt by nie ryzykował też zatrudnieniem nieletniej dziewczyny – podkreśla jeden z nich.

Wojtunik: dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie

Wojciech J.: - Pokazywałem te zdjęcia, ale nie pozyskałem tej informacji, o którą chodziło wcześniej Bejdzie. To był problem dla pana Bejdy nie do wytłumaczenia, że na Wojtunika nie można było nic znaleźć.

Reporter: - Co powiedział wtedy szef CBA?

J.: - Użył kilku niecenzuralnych słów i powiedział mi, że za słabo pracuję, że powinienem intensywniej pracować.

Wojtunik: - Jest to tak żenujące, tak obrzydliwe i tak świadczy o takim poziomie tolerancji na łamanie prawa w CBA, o takim braku profesjonalizmu i stosowaniu w praktyce komunistycznej stalinowskiej zasady "dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie", że aż ciężko mi to komentować – dodaje.

J. przyznaje, że na cel miał też wziąć byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

- Jednym z moich zadań, takim dodatkowym, było sprawdzenie powiązań byłego szefa ABW pana generała Bondaryka z grupą, która miała przemycać nielegalnie broń na teren Ukrainy – mówi były agent.

- To jakieś fantasmagorie, które wymyślają panowie po chyba dużej dawce alkoholu i realizują się później w formie poleceń służbowych – komentuje w rozmowie z nami Krzysztof Bondaryk.

J. utrzymuje, że polecenie dotyczące Bondaryka miał usłyszeć w gabinecie wiceszefa CBA Grzegorza Ocieczka, któremu towarzyszyło dwóch oficerów ABW. Agent podał nam ich nazwiska.

Jak sprawdziliśmy, chodzi o dyrektora pionu postępowań karnych oraz o wiceszefa pionu bezpieczeństwa wewnętrznego tej służby. Pierwszy z nich podpisywał zawiadomienia do prokuratury o przestępstwach, do których rzekomo dochodziło w kontrwywiadzie za czasów Krzysztofa Bondaryka. Zadaniem drugiego było szukanie materiałów służących do pisania tych zawiadomień.

Do czasu publikacji tekstu nie udało się nam z nimi skontaktować.

Byłemu szefowi ABW przytaczamy dane oficerów. - Zdjąłem ich ze stanowisk, bo nie nadawali się na pełnienie tych funkcji, które sprawowali kiedyś. Mają możliwość i prawo odczuwać żal z tego tytułu. Ale to bym skomentował tylko w ten sposób: to jest żenująca gówniarzeria – ocenia Bondaryk.

Według Wojciecha J. Grzegorz Osieczek był "niepocieszony" na wiadomość, że podejrzenia wobec Bondaryka się nie potwierdziły.

Sam Ocieczek pytany przez nas o sprawę odpowiada: - Pierwsze słyszę o czymś takim. Nie odbyłem takiego spotkania z Wojciechem J.

Płyta, która miała zniknąć z szafy pancernej

Według relacji byłego agenta, zamiast haków na byłych szefów służb, latem 2017 roku dostał on od informatora płytę z nagraniem wideo, na którym widać prominentnego polityka PiS z Podkarpacia uprawiającego seks z nieletnią ukraińską prostytutką.

J. twierdzi, że płytę zabezpieczył w swojej szafie pancernej w siedzibie CBA i poinformował o niej przełożonego w departamencie analiz CBA.

- Naczelnik powiedział, żeby absolutnie szybko pisać z tego dokument i po prostu z ewidencji wyrzucić to od siebie i przekazać to innym służbom. I taki dokument rzeczywiście zacząłem sporządzać – relacjonuje.

Dodaje jednak, że nie skończył pisać notatki służbowej, bo nagranie stało się powodem jego kłopotów. Wobec funkcjonariusza zaczęło się postępowanie wyjaśniające. J. został przeniesiony do dyspozycji szefa CBA. To oznaczało jego kilkumiesięczne zawieszenie, podczas którego – jak twierdzi - płyta zniknęła z szafy. Poza słowami byłego funkcjonariusza nie ma jednak dowodu, że płyta z nagraniem ważnego polityka PiS rzeczywiście istniała.

Agent napisał w tej sprawie pisma do szefa CBA i do premiera Mateusza Morawieckiego. W maju 2018 r. zakończył służbę w CBA. Jednak nie został zwolniony dyscyplinarnie, sam odszedł na emeryturę.

J. ostatniego dnia pracy zarejestrował w siedzibie biura kilka rozmów. Podczas pierwszej z nich w Departamencie Kadr padło stwierdzenie: - "Jeżeli nie ma pan przekonujących dowodów, to powinien pan z pewnych stwierdzeń tam (zawartych w piśmie do szefa CBA – red.) zawartych się wycofać".

Agent tego samego dnia opowiedział o całej sprawie ze szczegółami dwóm funkcjonariuszom Departamentu Operacyjno-Śledczego Biura. Jeden z nich miał wyrazić zaniepokojenie, że za nagraniem mogą stać rosyjskie służby. Namawiał Wojciecha J., by jeszcze raz je zdobył.

"To gruba sprawa. Powinna się nią zająć ABW"

Kilka dni po odejściu z CBA Wojciech J. spotkał się w parku w Elblągu z dwoma oficerami Biura.

"Stary, ja muszę wiedzieć, czy ty, k**a, jesteś w stanie wytargać tę płytę za pieniądze, nie wiem jakie. Rzuć cenę czy cokolwiek innego" – mówił jeden z funkcjonariuszy.

Były wysoki oficer ABW: - Taśma z nagraniem rozmowy w parku jest kluczowa. To naprawdę mocno obciąża CBA. Po odejściu ze służby mogli go przesłuchać pod kątem wyniesienia materiałów operacyjnych, a oni zamiast tego jadą do niego i proponują mu pieniądze i pytają, ile chce. Widać, że im zależy, by dotrzeć do płyty.

Podobnego zdania jest były oficer CBA, któremu odtwarzamy nagranie z parku. Według niego głównym celem Biura nie jest namierzenie samej płyty, tylko informatora Wojciecha J. i sprawdzenie, czy są inne kopie nagrania.

- Rozmowa jest dobrze prowadzona, przeprowadziłem takich wiele, ale wygląda na to, że cel jest jeden – chcą ustalić informatora, by "skitrać" (ukryć – red.) tę płytę. Nie interesuje ich sprawa, nie pytają o inne kwestie, by założyć sprawę. Oni są zainteresowani wyłącznie płytą – ocenia.

Czy sprawą płyty z nagraniem z agencji powinno się zajmować CBA - pytamy byłych oficerów służb.

- To gruba sprawa. Od początku powinna się nią zająć ABW, a nie CBA, bo takie nagrania mogą służyć do szantażu najważniejszych osób w państwie – wyrokuje były funkcjonariusz.

Również inni nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że sprawą, w której nie ma wątku korupcyjnego, za to jest potencjalna groźba szantażu ważnego polityka, powinna się zająć ABW.

Zapytaliśmy rzecznika Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o to, czy CBA kiedykolwiek chciało przekazać ABW sprawę weryfikacji informacji dotyczących ewentualnych nagrań z agencji towarzyskich z Podkarpacia. Do czasu publikacji tekstu odpowiedź nie nadeszła.

CBA: nie potwierdzono opisywanych przez byłego funkcjonariusza wydarzeń

Również rzecznik CBA Temistokles Brodowski od 21 marca nie odpowiedział na nasze pytania. Wysłał jedynie nagranie wideo, na którym odniósł się do sprawy. Publikujemy jego oświadczenie w całości.

– Informacje kolportowane przez byłego funkcjonariusza to kłamstwa i pomówienia. Centralne Biuro Antykorupcyjne weryfikowało te informacje. Żadna z nich się nie potwierdziła. Co więcej, były funkcjonariusz nie dostarczył żadnych dowodów w opisywanej przez siebie sprawie. Dlatego też CBA złożyło do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówi na nagraniu rzecznik Biura.

W reakcji na publikację Radia ZET Brodowski mówił z kolei, że "autorem wskazanego dokumentu jest funkcjonariusz, który w maju ubiegłego roku został zwolniony z CBA".

- Wcześniej wobec funkcjonariusza prowadzone było kontrolne postępowanie sprawdzające, tym samym był odsunięty od informacji niejawnych – informował rzecznik.

Według Macieja Wąsika, zastępcy koordynatora służb specjalnych, Wojciech J. podczas swojej służby w CBA nigdy nie zarejestrował żadnych materiałów w formie elektronicznej, w formie płyt.

- Nie ma żadnego dokumentu i dowodu na to, że pozyskał jakiekolwiek nagrania i że je zarejestrował jako materiały niejawne CBA – mówił Wąsik, który na początku kwietnia zabrał głos w Sejmie.

Szafę Wojciecha J., w której przetrzymywał materiały niejawne - wskazywał Wąsik - otwarto komisyjnie przez czteroosobową komisję i nie znaleziono w niej żadnych płyt czy nagrań. Jak dodał, J. nie wniósł żadnych uwag do protokołu z jej otwarcia (16-17 stycznia 2018 r. – red.); zastrzeżenia w tej sprawie złożył dopiero po wielu miesiącach.

Beata Bosak-Kruczek, prawniczka reprezentująca Wojciecha J. tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, że były agent podpisał dwa dokumenty po tym, jak w styczniu pod jego nieobecność otwarto sejf.

- Jeden protokół został podpisany z zastrzeżeniem, a pod drugim mój klient napisał "zapoznałem się". Natomiast są uwagi w treści tego protokołu, że ktoś pod jego nieobecność zaglądał do sejfu – zaznacza Bosak-Kruczek.

Minister Wąsik podczas swojego wystąpienia w Sejmie odniósł się także do kwestii zdrowia psychicznego byłego agenta.

– CBA wszczęło postępowanie sprawdzające wobec Wojciecha J., gdyż zataił on w procesie rekrutacji fakt, że leczył się psychiatrycznie między rokiem 2012 a 2016. Korzystał też ze zwolnienia z pracy od psychiatry; ponad 100 dni zwolnienia – podkreślił minister.

W 2016 roku J., gdy rozpoczął służbę w CBA, otrzymał jednak od ABW poświadczenie bezpieczeństwa, a od szefa Biura szerokie uprawnienia i dostęp do najważniejszych baz danych.

Wojciech J. pod koniec marca złożył zawiadomienie do Prokuratury Krajowej. Zarzucił w nim m.in., że doszło do "nieuprawnionego dostępu do jego szafy pancernej, podczas kiedy był w dyspozycji szefa CBA".

Do tej samej prokuratury złożyło zawiadomienie na Wojciecha J. Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nie znamy jego treści, bo jest ono opatrzone klauzulą tajności.

Do czasu publikacji tekstu nie ma decyzji, czy w obu sprawach wszczęto śledztwo.

Autor: Grzegorz Łakomski, Leszek Dawidowicz, współpraca Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Donald Trump podpisał rozporządzenie nakładające wysokie cła na import towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Władze Meksyku i Kanady już zapowiedziały cła odwetowe.

Trump nałożył cła. Sąsiedzi już zapowiedzieli odwet

Trump nałożył cła. Sąsiedzi już zapowiedzieli odwet

Źródło:
PAP

W Filadelfii rozbił się samolot pogotowia lotniczego. Zmarł pianista i kompozytor Wojciech Trzciński. Na A2 doszło do tragicznego wypadku. Donald Trump nałożył wysokie cła na import towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w niedzielę 2 lutego

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Katastrofa w Filadelfii, wypadek na autostradzie, nie żyje wybitny kompozytor

Źródło:
PAP, TVN24, tvn24.pl
"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku doszło na drodze krajowej numer 22 w pobliżu miejscowości Krasowiec niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Samochód osobowy zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba.

Samochód zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba

Samochód zderzył się z koparką. Nie żyje jedna osoba

Źródło:
tvn24.pl

Pod dużym znakiem zapytania stanęła budowa drugiego etapu Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage w Toruniu. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w znacznym stopniu współfinansuje wartą około sześćset milionów inwestycję, ma wątpliwości co do dalszego wydatkowania środków. Sama inwestycja wzbudza dyskusje. Jej przeciwnicy twierdzą, że jest projektem stricte politycznym, z kolei zwolennicy widzą w niej szansę na rozwój miasta i regionu.

Inwestycja za 600 milionów złotych stanęła pod znakiem zapytania. "Wzbudza szerokie dyskusje"

Inwestycja za 600 milionów złotych stanęła pod znakiem zapytania. "Wzbudza szerokie dyskusje"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie umyślnie przeprowadzili atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Napisano, że "rosyjska armia teraz zaczęła celowo zabijać własnych cywilów". Rzecznik ukraińskiej armii w tym regionie poinformował, że pod gruzami budynku znalazło się 95 ludzi.

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Ukraiński Sztab Generalny: Rosja zaatakowała własnych obywateli

Źródło:
PAP

Na autostradzie A2 zderzyły się dwa samochody osobowe. Jak przekazała policja w Żyrardowie, jedna osoba zginęła, a dwie są ranne. Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl ustalił nieoficjalnie, że jeden z kierowców jechał pod prąd.

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Wypadek na A2. Jedna osoba nie żyje, dwie są ranne

Źródło:
tvn24.pl

Buta i arogancja - tak piątkowe zachowanie Zbigniewa Ziobry skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. Dodała, że wisi nad nim "miecz sprawiedliwości". Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że stawką w tej sprawie jest "zaufanie obywateli do instytucji państwa".

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

"Miecz sprawiedliwości" nad nim wisi, współpracownicy "już się ewakuowali"

Źródło:
TVN24

1074 dni temu rozpoczęła się rosyjska inwazja zbrojna na Ukrainę. Rosjanie ostrzelali Połtawę. Zabili siedem osób, a 14 - w tym dziecko - zostało rannych. Sztab Generalny w Kijowie oskarżył Rosję o umyślny atak rakietowy na internat w mieście Sudża w obwodzie kurskim, które kontrolowane jest przez wojska ukraińskie. Oto, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Rosyjskie rakiety spadły na Połtawę. Nie żyje siedem osób, wśród rannych dziecko

Rosyjskie rakiety spadły na Połtawę. Nie żyje siedem osób, wśród rannych dziecko

Źródło:
PAP

W wieku 75 lat zmarł Wojciech Trzciński - kompozytor, pianista, aranżer i producent muzyczny, założyciel niezależnego ośrodka sztuki Fabryka Trzciny. Informację przekazał TVN24 jego syn, Stanisław Trzciński. 

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Kompozytor Wojciech Trzciński nie żyje

Źródło:
TVN24, PAP

Stacja CNN opublikowała nowe nagrania z momentu zderzenia samolotu pasażerskiego linii American Airlines z wojskowym śmigłowcem Black Hawk. Obie maszyny spadły do rzeki Potomak w Waszyngtonie. Do katastrofy doszło w czwartek.

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Moment zderzenia w powietrzu. Nowe nagrania

Źródło:
CNN

Węgierscy politycy opublikowali oświadczenia majątkowe. Wynika z nich, że premier Viktor Orban w ciągu ostatniego roku zubożał o 4,3 miliona forintów, szef MSZ Peter Szijjarto nadal jest winien swoim rodzicom 30 milionów, a obłożony amerykańskimi sankcjami szef gabinetu premiera Antal Rogan rozpoczął nowy rok z majątkiem o wartości 609 milionów forintów.

Węgierscy politycy opublikowali oświadczenia majątkowe. Orban zubożał

Węgierscy politycy opublikowali oświadczenia majątkowe. Orban zubożał

Źródło:
PAP

11-letni Paweł zginął, a Kuba do dzisiaj leczy się z traumy po tym, jak w Humniskach na Podkarpaciu w chłopców samochodem wjechała 78-letnia kobieta. Dzieci szły poboczem, bo przy drodze nie ma chodnika. Miejscowi włodarze po tragedii obiecali jego budowę, ale na pytanie o to, kiedy powstanie, odpowiedzieć nie potrafią. Mieszkańcy są rozczarowani: - Mimo tragedii ta sprawa dla nikogo nie jest priorytetem - mówią.

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Ponad rok temu na poboczu zginął 11-letni Paweł. Chodnik wciąż nie jest priorytetem

Źródło:
tvn24.pl

Z analizy zdjęć satelitarnych analityka wywiadu MT Andersona wynika, że wszystkie rosyjskie statki i okręty wojenne opuściły swoją bazę w syryjskim porcie Tartus, na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego i płyną na zachód.

Rosyjskie statki opuściły bazę w Syrii. Płyną na zachód

Rosyjskie statki opuściły bazę w Syrii. Płyną na zachód

Źródło:
PAP

Serbscy studenci zorganizowali kolejny masowy protest i zablokowali mosty na Dunaju w Nowym Sadzie, gdzie trzy miesiące temu doszło do katastrofy budowlanej. Jeden z mostów został zablokowany na 24 godziny, do niedzielnego popołudnia. W demonstracji wzięły udział dziesiątki tysięcy osób.

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Trzy miesiące od katastrofy w Nowym Sadzie. Protestujący zablokowali trzy mosty

Źródło:
Reuters, Associated Press

Przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa był gościem podcastu "Szczyt Europy". W rozmowie z dziennikarzami TVN24 i Polskiego Radia mówił między innymi o kwestiach związanych z obronnością Europy, o współpracy ze Stanami Zjednoczonymi oraz o wojnie w Ukrainie. Podkreślił również kluczowe znaczenie Polski w kontekście ochrony unijnych granic.

Szef Rady Europejskiej: Polska podejmuje ogromny wysiłek. Służy to nam wszystkim

Szef Rady Europejskiej: Polska podejmuje ogromny wysiłek. Służy to nam wszystkim

Źródło:
TVN24

Trzy i pół miliona złotych, a nie 40 milionów złotych wróciło do budżetu państwa z tak zwanego programu willa plus. To, co minister Przemysław Czarnek rozdał na siedziby różnych fundacji, trudno teraz odzyskać. Jednym z beneficjentów dotacji jest Fundacja "Dumni z Elbląga", w której siedzibie odbywają się teraz kursy numerologii i sensu egzystencji, a jej prezes przekonuje, że "jego stwórcą jest Allah".

Prezes Fundacji "Dumni z Elbląga" nie zwrócił 2 milionów złotych za "willę plus". Dziś wychwala Allaha i numerologię

Prezes Fundacji "Dumni z Elbląga" nie zwrócił 2 milionów złotych za "willę plus". Dziś wychwala Allaha i numerologię

Źródło:
Fakty TVN

Zbigniew Ziobro opowiada o okolicznościach swojego powrotu do Polski na krótko zanim został zatrzymany w piątek przez policję. - Zauważyłem, że jest za mną ogon w Brukseli. Mam podejrzenia, że to mogły być polskie służby - powiedział. Przyznał, że chodziło o to, "by wszyscy myśleli, że leci do Polski samolotem". Na pytanie, czy jego celem było zmylenie służb, odparł, że w przeszłości był krótko funkcjonariuszem operacyjnym. - Pewne doświadczenia się przydają - dodał.

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Ziobro: byłem kiedyś funkcjonariuszem operacyjnym, doświadczenia się przydają

Źródło:
tvn24.pl, RMF FM

Jest się czym przejmować, ale nie ma się czego bać - mówił na nagraniu premier Donald Tusk, odnosząc się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. Według Tuska Polska ma "dobrą odpowiedź na te kryzysy". - Uzyskaliśmy naprawdę autentyczne przywództwo w Europie, a za chwilę możemy mieć niezależnego, mądrego, silnego, ale przyjaznego prezydenta. Wszystko jest w naszych rękach - powiedział szef rządu.

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Tusk o sytuacji międzynarodowej: w Polsce mamy dobrą odpowiedź na te kryzysy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Raz na cztery lata Jezioro Maltańskie w Poznaniu zmienia w się w "suchy krater". To czas na usunięcie mułu i zalegających śmieci. Za każdym razem, gdy ten popularny zbiornik staje się zupełnie pusty, pojawiają się pytania o "znaleziska". Lista nietypowych rzeczy już jest.

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Jezioro Maltańskie bez wody. Co znaleźli na dnie?

Źródło:
TVN24

Mołdawia to jedno z najszybciej wyludniających się państw na świecie - powiedział analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Całus. Liczba mieszkańców tego kraju, nie wliczając separatystycznego Naddniestrza, wynosi obecnie 2,401 miliona. To spadek o 13,9 procent w ciągu dekady.

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

W tym kraju jest jeden z najgorszych kryzysów demograficznych na świecie

Źródło:
PAP

Policjanci z hrabstwa El Dorado w stanie Kalifornia przeprowadzili nietypową akcję ratunkową. Pomogli psu, który spadł 60 metrów w dół wodospadu. Jak podały lokalne media, zwierzę doznało obrażeń.

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Spadł 60 metrów w dół wodospadu. Akcja ratunkowa w Kalifornii

Źródło:
sacbee.com, CNN
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Dwa ciała znaleziono w rzece Dee w szkockim Aberdeen. Prawdopodobnie są to poszukiwane siostry Huszti - przekazały w sobotę brytyjskie media. Pochodzące z Węgier Eliza i Henrietta zaginęły w ubiegłym miesiącu w okolicach portu leżącego nad rzeką.

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Dwa ciała w rzece. To prawdopodobnie siostry Huszti

Źródło:
PAP

W listopadzie 2024 roku samolot z Katowic do niemieckiego Dortmundu odleciał bez 42 pasażerów. Nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Do tej pory żaden z pasażerów nie otrzymał odszkodowania za stracony lot. - Nie ponosimy odpowiedzialności, nie możemy wypłacić odszkodowań - informuje lotnisko. Kto w takim razie odpowiedzialność ponosi?

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Samolot odleciał bez 42 pasażerów. "Nie możemy wypłacić odszkodowań"

Źródło:
tvn24.pl

Samochód osobowy wypadł z drogi i dachował w powiecie nyskim (woj. opolskie). W środku było dwóch mężczyzn, nie udało się ich uratować. Policja wyjaśnia, jak doszło do wypadku.

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Wypadli z drogi i dachowali. Dwie osoby zginęły

Źródło:
TVN24

Jak działają kamery na rondzie Wojnara we Włochach? Ze statystyk drogowców wynika, że tylko w pierwszych kilkunastu dniach od uruchomienia zarejestrowały niemal 800 wykroczeń. Ich zadaniem jest wyłapywanie kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Zarejestrowały setki kierowców przejeżdżających na czerwonym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zapewnień o rozliczeniu willi plus było dużo, ale kiedy zajrzymy do kasy państwa, to okaże się, że z 40 milionów złotych, które Przemysław Czarnek rozdał, wróciło 3,5 miliona - mówiła na antenie TVN24 Justyna Suchecka, dziennikarka tvn24.pl. - Widzimy, że te procedury się dłużą. Docierają też do nas sygnały o tym, że w ministerstwie istnieją pewne braki kadrowe osób, które mogłyby to skutecznie rozliczać - powiedział Piotr Szostak.

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

"Zaawansowany trolling, robienie sobie jaj z systemu sprawiedliwości". Co dalej z rozliczeniem willi plus

Źródło:
TVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim są obecni nie tylko w studiach i na łamach gazet Tomasza Sakiewicza. Zajmują też posady w organach zarządzających jego mediami. Wszystkie one tworzą system naczyń połączonych: personalnie i kapitałowo.

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Media Sakiewicza. Gdzie nie spojrzeć, ludzie PiS

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o filmie "Brutalista", serialu "Przesmyk" i fali hejtu po emocjonalnym nagraniu Seleny Gomez.

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

"Brutalista" w kinach, sensacyjny "Przesmyk" i płacz Seleny Gomes

Źródło:
tvn24.pl