Miał szukać haków na Pawła Wojtunika. Stał się problemem dla obecnego kierownictwa CBA

[object Object]
Materiał "Czarno na Białym"tvn24
wideo 2/2

Były agent CBA Wojciech J. twierdzi, że miał za zadanie poszukiwać haków na byłych szefów służb, a znalazł materiały obciążające jednego z najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Dziennikarze magazynu "Czarno na Białym" i portalu tvn24.pl podążyli śladami J., żeby zweryfikować jego relację.

Według byłego już funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego jeden z jego tajnych współpracowników przekazał mu sekstaśmę. Nagranie z ukrytej kamery miało dokumentować spotkanie ważnego polityka PiS z nieletnią prostytutką pochodzącą z Ukrainy w jednej z podkarpackich agencji towarzyskich.

Sprawę w połowie marca ujawniło Radio ZET. Przez kilka tygodni weryfikowaliśmy jej kolejne wątki. Nie możemy stwierdzić, czy taśma istnieje. Pewne za to jest, że Centralne Biuro Antykorupcyjne robiło wiele, żeby ją zdobyć.

"Nie był lubiany, ale nic by nie zmyślił"

Spotkaliśmy się z Wojciechem J., a z pomocą kilku byłych funkcjonariuszy ABW i CBA przeanalizowaliśmy wersję przez niego przedstawioną i dokumenty, które pomagają ocenić wiarygodność jego słów.

Były oficer ABW: - Ludzie z CAT (Centrum Antyterrorystyczne ABW – red.) mówią, że (Wojciech J. – red.) to upierdliwiec i formalista. Nie był lubiany, ale niczego by nie zmyślił. To taki typ, który działa z podobnym zaangażowaniem, gdy odkryje zarówno kradzież długopisu, jak i grubą aferę. Jest mało elastyczny. A w każdej służbie czasem trzeba nagiąć procedury.

W CAT Wojciech J. pracował w latach 2008-2010, w latach 2004-2008 i 2010-13 służył w Straży Granicznej. Jako ekspert uczestniczył w pracach nad stworzeniem projektu ustawy o Korpusie Ochrony Pogranicza, w którym poznał obecnego szefa CBA Ernesta Bejdę. Służbę w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym J. zaczął w maju 2016 roku.

Nadzwyczajne uprawnienia

Wojciech J. został przyjęty na stanowisko agenta specjalnego z wyjątkowo szerokimi uprawnieniami. Wskazują na to wystawione przez Ernesta Bejdę dokumenty. Na ich podstawie mógł żądać informacji od delegatur Centralnego Biura Antykorupcyjnego, nawet bez zgody ich szefów i ściągać materiały z baz danych CBA. Uzyskał też dostęp do Centralnej Ewidencji Zainteresowań Operacyjnych Służb Specjalnych, czyli bazy danych o tajnych operacjach służb specjalnych.

Według kilku byłych oficerów CBA, którym pokazaliśmy te dokumenty, Wojciech J. został obdarzony wyjątkowym zaufaniem przez Ernesta Bejdę.

- Takie uprawnienia mieli szefowie delegatur albo naczelnicy wydziałów. To wysokie stanowiska w CBA - wyjaśnia były oficer Biura.

Inny z naszych rozmówców, wieloletni dyrektor w centrali tej służby, dodaje: - Może raz wcześniej widziałem takie plenipotencje, to niemal jak licencja 00 z filmów o Bondzie.

Wtóruje mu kolejny były oficer. - Nie znam takiego drugiego przypadku. Mógł się zapoznać ze wszystkim, co robi delegatura bez zgody jej szefa – zauważa.

Ściganie Wojtunika

Z Wojciechem J. spotykamy się w mieście na północy Polski. Opowiada nam o swoich początkach w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.

J.: - Szef CBA mnie wezwał i powiedział, że jednym z moich głównych zadań jest to, żeby rozpracowywać poprzednie kierownictwo Biura. To znaczy inspektora Pawła Wojtunika i byłych dyrektorów delegatur.

Reporter: - To znaczy?

J. - Prowadzić sprawę pod kątem ewentualnego popełnienia przez nich przestępstw. Dlatego – jak tłumaczy – trafił do Departamentu Analiz, a nie do zajmującego się pracą operacyjną. Chodziło – zdaniem byłego agenta - o to, żeby efekty jego dokonań nie trafiły do archiwum. Dzięki temu następni szefowie Biura mieli się nie dowiedzieć o jego "misji specjalnej".

Byli funkcjonariusze służb oceniają, że umiejscowienie agenta zajmującego się pracą operacyjną w Departamencie Analiz jest nietypowe i mogło świadczyć o chęci ukrycia spraw, którymi się zajmował. Przyznaje to J. - Przy ewentualnej kontroli łatwo byłoby wtedy złapać, że czynności były podejmowane niezgodnie z procedurą – zauważa.

Bez drogi służbowej

Jak przekonuje Wojciech J., miał swobodny dostęp do szefa CBA.

- Bez drogi służbowej. O ustaleniach informowałem wyłącznie jego – podkreśla J.

Do jego słów odnosi się były oficer CBA, który z nim pracował. - Z J. miałem do czynienia dwa razy i nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to, że wprost mówił o możliwości swojego bezpośredniego wejścia do szefa – mówi.

Do zadań J. – jak mówi – należało też "rozpracowanie afery podkarpackiej". Chodzi o potężne śledztwo prowadzone jeszcze pod kierownictwem Pawła Wojtunika, gdy był szefem CBA, w którym zarzuty usłyszeli prominentni politycy: wiceminister, poseł PSL Jan B., wiceminister i poseł PO Zbigniew R., a niedawno sąd orzekł karę 6 lat więzienia za korupcję dla ówczesnej prokurator apelacyjnej w Rzeszowie (wyrok jest nieprawomocny).

Agent miał sprawdzić ,"czy nie ma powiązań" między ówczesnym kierownictwem CBA a osobami zatrzymanymi w tej sprawie.

O te słowa pytamy byłego wysokiego oficera CBA. – Dotarło do mnie, że szukają na mnie haków. Kilku osobom proponowano różne rzeczy w zamian za materiały mnie obciążające. Nie pytano o konkretne sprawy, ale na zasadzie: "co o nim wiesz, najlepiej jakbyś wiedział coś złego" – mówi.

- Zakładanie teczki i szukanie haków na konkretną osobę to metody SB, które się skończyły w 1989 roku i w demokratycznych krajach są absolutnie wykluczone – komentuje.

Funkcjonariusz Straży Granicznej: takie były czasy

Wojciech J.: - Jednym z tych celów związanych z aferą podkarpacką były częste wizyty pana Wojtunika na Podkarpaciu i gościna u komendanta bieszczadzkiego oddziału straży granicznej w Przemyślu.

Te słowa potwierdza e-mail zatytułowany "Pobyt pana Pawła W." wysłany w lipcu 2017 roku z placówki straży w Czarnej Górnej. W treści są wymienione daty pobytów w 2013 i 2014 r. Wojtunika. Jest też informacja, że przyjechał z żoną, córką i obstawą funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu.

"W pozostałych kwestiach jak uzyskam jakiekolwiek info prześlę w terminie późniejszym" – pisze na koniec funkcjonariusz.

Wydrukowany e-mail pokazujemy Pawłowi Wojtunikowi, który potwierdza, że we wskazanym czasie mieszkał z rodziną w pokoju gościnnym straży i miał obstawę BOR.

- Napisałem pismo do komendanta o zgodę na mój pobyt prywatny. Była zgoda, byłem zameldowany i za wszystko płaciłem – zaznacza były szef CBA, który przyznaje, że wcześniej dotarła do niego pogłoska o zainteresowaniu jego osobą przez "tajną" grupę ze SG. Uznał ją jednak za absurdalną.

Fakt, że na zlecenie CBA szukano informacji o Wojtuniku, potwierdza nam też funkcjonariusz Straży Granicznej. – Takie były czasy – tłumaczy.

Na e-mailu widnieje podpis majora Piotra Mielcarka ze Straży Granicznej. Udaje się nam z nim porozmawiać. Pytany, czy napisał takie pismo, kieruje nas do rzecznika SG. Reporter "Czarno na Białym" pokazuje mu dokument. Wywiązuje się rozmowa.

Mielcarek: - Podpisane jest moim nazwiskiem. Tylko mówię: ludzi o tym nazwisku może być więcej. Mam rodzinę i nierodzinę o tym nazwisku, tak że trudno powiedzieć.

Reporter: - Tu jest napisane, że major Straży Granicznej.

Mielcarek: - Zgadza się.

Reporter: - To pan?

Mielcarek: - Zgadza się, ja jestem majorem.

Reporter: - To jednak pan. A pan się wstydzi trochę tego?

Mielcarek: - Nie. Nawet jeżeli… Nie wiem, skąd to wypłynęło. W tej kwestii. Nic nie potwierdzam, ani nie neguję.

Elżbieta Pikor, rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej pytana, na czyje polecenie i w związku z jaką sprawą weryfikowano pobyt Wojtunika w placówce SG odpowiada, że "z posiadanej dokumentacji nie wynika czy i w związku, z jaką sprawą mogła być dokonywana weryfikacja".

Właściciel agencji towarzyskiej: dużo nagrywali, bardzo ich to bawiło

Wojciech J., jako agent specjalny CBA interesował się nie tylko wakacjami Pawła Wojtunika w Bieszczadach, ale miał też szukać informacji m.in. o nim w agencjach towarzyskich na Podkarpaciu.

- Szef CBA stwierdził w jednej z rozmów, że dysponuje wiedzą, że na Podkarpaciu są osoby nagrywane z kręgu władzy, z kręgu służb w domach publicznych. Wymienił przy tym liczbę nagrań, to jest około czterech tysięcy. Wskazał konkretne osoby, które miały dysponować tymi nagraniami – mówi były oficer CBA.

J. przyznaje, że w podkarpackich domach publicznych miał pokazywać zdjęcia Wojtunika, a także byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

W Rzeszowie rozmawiamy z kilkoma przedstawicielami branży agencji towarzyskich. Właściciel jednej z nich przyznaje, że jednym z miejsc, gdzie pracowały prostytutki, był hotel niedaleko Rzeszowa.

- Tam były organizowane imprezy z udziałem polityków. To dobre miejsce, takie "ę-ą". Woziło się tam dziewczyny. Można to było robić w nocy, bez zwracania uwagi - dodaje inny rozmówca związany z rzeszowskim półświatkiem.

O tym samym miejscu wspominał Wojciech J.

Odwiedzamy ten hotel. Jedna z osób, która w 2016 roku tam pracowała: - Policja tu była i pytała o jakąś tam osobę, była weryfikowana jakaś sytuacja i tyle.

Docieramy do innego byłego pracownika hotelu. Też zapamiętał wizytę funkcjonariusza pokazującego zdjęcia, choć nie pamięta, kto był na fotografii.

- Było zapytanie, czy kogoś takiego tu nie było, ale ciężko mi przypomnieć sobie szczegóły, czego dotyczył w ogóle temat. Ale sytuację pamiętam, bo to było niecodzienne spotkanie – mówi.

Nasi rozmówcy związani z rzeszowskim półświatkiem przyznają jednak, że nie mają informacji o nagraniu z politykiem PiS, ani o funkcjonariuszu pokazującym zdjęcia byłych szefów CBA i ABW w agencjach.

- Nikt by nie ryzykował też zatrudnieniem nieletniej dziewczyny – podkreśla jeden z nich.

Wojtunik: dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie

Wojciech J.: - Pokazywałem te zdjęcia, ale nie pozyskałem tej informacji, o którą chodziło wcześniej Bejdzie. To był problem dla pana Bejdy nie do wytłumaczenia, że na Wojtunika nie można było nic znaleźć.

Reporter: - Co powiedział wtedy szef CBA?

J.: - Użył kilku niecenzuralnych słów i powiedział mi, że za słabo pracuję, że powinienem intensywniej pracować.

Wojtunik: - Jest to tak żenujące, tak obrzydliwe i tak świadczy o takim poziomie tolerancji na łamanie prawa w CBA, o takim braku profesjonalizmu i stosowaniu w praktyce komunistycznej stalinowskiej zasady "dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie", że aż ciężko mi to komentować – dodaje.

J. przyznaje, że na cel miał też wziąć byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

- Jednym z moich zadań, takim dodatkowym, było sprawdzenie powiązań byłego szefa ABW pana generała Bondaryka z grupą, która miała przemycać nielegalnie broń na teren Ukrainy – mówi były agent.

- To jakieś fantasmagorie, które wymyślają panowie po chyba dużej dawce alkoholu i realizują się później w formie poleceń służbowych – komentuje w rozmowie z nami Krzysztof Bondaryk.

J. utrzymuje, że polecenie dotyczące Bondaryka miał usłyszeć w gabinecie wiceszefa CBA Grzegorza Ocieczka, któremu towarzyszyło dwóch oficerów ABW. Agent podał nam ich nazwiska.

Jak sprawdziliśmy, chodzi o dyrektora pionu postępowań karnych oraz o wiceszefa pionu bezpieczeństwa wewnętrznego tej służby. Pierwszy z nich podpisywał zawiadomienia do prokuratury o przestępstwach, do których rzekomo dochodziło w kontrwywiadzie za czasów Krzysztofa Bondaryka. Zadaniem drugiego było szukanie materiałów służących do pisania tych zawiadomień.

Do czasu publikacji tekstu nie udało się nam z nimi skontaktować.

Byłemu szefowi ABW przytaczamy dane oficerów. - Zdjąłem ich ze stanowisk, bo nie nadawali się na pełnienie tych funkcji, które sprawowali kiedyś. Mają możliwość i prawo odczuwać żal z tego tytułu. Ale to bym skomentował tylko w ten sposób: to jest żenująca gówniarzeria – ocenia Bondaryk.

Według Wojciecha J. Grzegorz Osieczek był "niepocieszony" na wiadomość, że podejrzenia wobec Bondaryka się nie potwierdziły.

Sam Ocieczek pytany przez nas o sprawę odpowiada: - Pierwsze słyszę o czymś takim. Nie odbyłem takiego spotkania z Wojciechem J.

Płyta, która miała zniknąć z szafy pancernej

Według relacji byłego agenta, zamiast haków na byłych szefów służb, latem 2017 roku dostał on od informatora płytę z nagraniem wideo, na którym widać prominentnego polityka PiS z Podkarpacia uprawiającego seks z nieletnią ukraińską prostytutką.

J. twierdzi, że płytę zabezpieczył w swojej szafie pancernej w siedzibie CBA i poinformował o niej przełożonego w departamencie analiz CBA.

- Naczelnik powiedział, żeby absolutnie szybko pisać z tego dokument i po prostu z ewidencji wyrzucić to od siebie i przekazać to innym służbom. I taki dokument rzeczywiście zacząłem sporządzać – relacjonuje.

Dodaje jednak, że nie skończył pisać notatki służbowej, bo nagranie stało się powodem jego kłopotów. Wobec funkcjonariusza zaczęło się postępowanie wyjaśniające. J. został przeniesiony do dyspozycji szefa CBA. To oznaczało jego kilkumiesięczne zawieszenie, podczas którego – jak twierdzi - płyta zniknęła z szafy. Poza słowami byłego funkcjonariusza nie ma jednak dowodu, że płyta z nagraniem ważnego polityka PiS rzeczywiście istniała.

Agent napisał w tej sprawie pisma do szefa CBA i do premiera Mateusza Morawieckiego. W maju 2018 r. zakończył służbę w CBA. Jednak nie został zwolniony dyscyplinarnie, sam odszedł na emeryturę.

J. ostatniego dnia pracy zarejestrował w siedzibie biura kilka rozmów. Podczas pierwszej z nich w Departamencie Kadr padło stwierdzenie: - "Jeżeli nie ma pan przekonujących dowodów, to powinien pan z pewnych stwierdzeń tam (zawartych w piśmie do szefa CBA – red.) zawartych się wycofać".

Agent tego samego dnia opowiedział o całej sprawie ze szczegółami dwóm funkcjonariuszom Departamentu Operacyjno-Śledczego Biura. Jeden z nich miał wyrazić zaniepokojenie, że za nagraniem mogą stać rosyjskie służby. Namawiał Wojciecha J., by jeszcze raz je zdobył.

"To gruba sprawa. Powinna się nią zająć ABW"

Kilka dni po odejściu z CBA Wojciech J. spotkał się w parku w Elblągu z dwoma oficerami Biura.

"Stary, ja muszę wiedzieć, czy ty, k**a, jesteś w stanie wytargać tę płytę za pieniądze, nie wiem jakie. Rzuć cenę czy cokolwiek innego" – mówił jeden z funkcjonariuszy.

Były wysoki oficer ABW: - Taśma z nagraniem rozmowy w parku jest kluczowa. To naprawdę mocno obciąża CBA. Po odejściu ze służby mogli go przesłuchać pod kątem wyniesienia materiałów operacyjnych, a oni zamiast tego jadą do niego i proponują mu pieniądze i pytają, ile chce. Widać, że im zależy, by dotrzeć do płyty.

Podobnego zdania jest były oficer CBA, któremu odtwarzamy nagranie z parku. Według niego głównym celem Biura nie jest namierzenie samej płyty, tylko informatora Wojciecha J. i sprawdzenie, czy są inne kopie nagrania.

- Rozmowa jest dobrze prowadzona, przeprowadziłem takich wiele, ale wygląda na to, że cel jest jeden – chcą ustalić informatora, by "skitrać" (ukryć – red.) tę płytę. Nie interesuje ich sprawa, nie pytają o inne kwestie, by założyć sprawę. Oni są zainteresowani wyłącznie płytą – ocenia.

Czy sprawą płyty z nagraniem z agencji powinno się zajmować CBA - pytamy byłych oficerów służb.

- To gruba sprawa. Od początku powinna się nią zająć ABW, a nie CBA, bo takie nagrania mogą służyć do szantażu najważniejszych osób w państwie – wyrokuje były funkcjonariusz.

Również inni nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że sprawą, w której nie ma wątku korupcyjnego, za to jest potencjalna groźba szantażu ważnego polityka, powinna się zająć ABW.

Zapytaliśmy rzecznika Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o to, czy CBA kiedykolwiek chciało przekazać ABW sprawę weryfikacji informacji dotyczących ewentualnych nagrań z agencji towarzyskich z Podkarpacia. Do czasu publikacji tekstu odpowiedź nie nadeszła.

CBA: nie potwierdzono opisywanych przez byłego funkcjonariusza wydarzeń

Również rzecznik CBA Temistokles Brodowski od 21 marca nie odpowiedział na nasze pytania. Wysłał jedynie nagranie wideo, na którym odniósł się do sprawy. Publikujemy jego oświadczenie w całości.

– Informacje kolportowane przez byłego funkcjonariusza to kłamstwa i pomówienia. Centralne Biuro Antykorupcyjne weryfikowało te informacje. Żadna z nich się nie potwierdziła. Co więcej, były funkcjonariusz nie dostarczył żadnych dowodów w opisywanej przez siebie sprawie. Dlatego też CBA złożyło do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – mówi na nagraniu rzecznik Biura.

W reakcji na publikację Radia ZET Brodowski mówił z kolei, że "autorem wskazanego dokumentu jest funkcjonariusz, który w maju ubiegłego roku został zwolniony z CBA".

- Wcześniej wobec funkcjonariusza prowadzone było kontrolne postępowanie sprawdzające, tym samym był odsunięty od informacji niejawnych – informował rzecznik.

Według Macieja Wąsika, zastępcy koordynatora służb specjalnych, Wojciech J. podczas swojej służby w CBA nigdy nie zarejestrował żadnych materiałów w formie elektronicznej, w formie płyt.

- Nie ma żadnego dokumentu i dowodu na to, że pozyskał jakiekolwiek nagrania i że je zarejestrował jako materiały niejawne CBA – mówił Wąsik, który na początku kwietnia zabrał głos w Sejmie.

Szafę Wojciecha J., w której przetrzymywał materiały niejawne - wskazywał Wąsik - otwarto komisyjnie przez czteroosobową komisję i nie znaleziono w niej żadnych płyt czy nagrań. Jak dodał, J. nie wniósł żadnych uwag do protokołu z jej otwarcia (16-17 stycznia 2018 r. – red.); zastrzeżenia w tej sprawie złożył dopiero po wielu miesiącach.

Beata Bosak-Kruczek, prawniczka reprezentująca Wojciecha J. tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, że były agent podpisał dwa dokumenty po tym, jak w styczniu pod jego nieobecność otwarto sejf.

- Jeden protokół został podpisany z zastrzeżeniem, a pod drugim mój klient napisał "zapoznałem się". Natomiast są uwagi w treści tego protokołu, że ktoś pod jego nieobecność zaglądał do sejfu – zaznacza Bosak-Kruczek.

Minister Wąsik podczas swojego wystąpienia w Sejmie odniósł się także do kwestii zdrowia psychicznego byłego agenta.

– CBA wszczęło postępowanie sprawdzające wobec Wojciecha J., gdyż zataił on w procesie rekrutacji fakt, że leczył się psychiatrycznie między rokiem 2012 a 2016. Korzystał też ze zwolnienia z pracy od psychiatry; ponad 100 dni zwolnienia – podkreślił minister.

W 2016 roku J., gdy rozpoczął służbę w CBA, otrzymał jednak od ABW poświadczenie bezpieczeństwa, a od szefa Biura szerokie uprawnienia i dostęp do najważniejszych baz danych.

Wojciech J. pod koniec marca złożył zawiadomienie do Prokuratury Krajowej. Zarzucił w nim m.in., że doszło do "nieuprawnionego dostępu do jego szafy pancernej, podczas kiedy był w dyspozycji szefa CBA".

Do tej samej prokuratury złożyło zawiadomienie na Wojciecha J. Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nie znamy jego treści, bo jest ono opatrzone klauzulą tajności.

Do czasu publikacji tekstu nie ma decyzji, czy w obu sprawach wszczęto śledztwo.

Autor: Grzegorz Łakomski, Leszek Dawidowicz, współpraca Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Strażacy przeprowadzili w niedzielę blisko trzy tysiące interwencji. Ich działania polegały głównie na usuwaniu z dróg i chodników powalonych drzew. Silny wiatr na Warmii i Mazurach przewracał jachty na jeziorach i Zalewie Wiślanym. W jeziorze Niegocin utonął 74-letni mężczyzna. W związku z gwałtowną aurą ewakuowano obozy harcerskie.

Ewakuacja obozów harcerskich, powalone drzewa. Jedna osoba utonęła

Ewakuacja obozów harcerskich, powalone drzewa. Jedna osoba utonęła

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Kontakt 24

W Gronówku w powiecie toruńskim doszło do zderzenia na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Według ustaleń policji, samochód "wjechał wprost przed nadjeżdżający pociąg". Trzy osoby zostały ranne. Jedną z nich do szpitala przetransportował śmigłowiec LPR. Pierwszą informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.

"Wjechał wprost przed nadjeżdżający pociąg". Trzy osoby ranne

"Wjechał wprost przed nadjeżdżający pociąg". Trzy osoby ranne

Źródło:
Kontakt 24, PAP

69-letnia kobieta zmarła po tym, jak w trakcie wesela zawalił się fragment tarasu - pisze dziennik "Le Monde". Cztery osoby zostały ciężko ranne. Do zdarzenia doszło w środkowej Francji.

Śmierć na weselu. Zawalił się fragment tarasu, jedna osoba nie żyje

Śmierć na weselu. Zawalił się fragment tarasu, jedna osoba nie żyje

Źródło:
"Le Monde"

Konar drzewa runął na 61-letnią rowerzystkę w pobliżu ulicy Skrzydlatej biegnącej przez Las Łagiewnicki. - Strażacy i pogotowie pojawili się niemal w tym samym momencie. Niestety, resuscytacja krążeniowo oddechowa nie przyniosła efektu - przekazał kapitan Łukasz Górczyński, oficer prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Łodzi.

Konar runął na rowerzystkę. Kobieta nie żyje

Konar runął na rowerzystkę. Kobieta nie żyje

Źródło:
tvn24.pl

Organizatorzy igrzysk olimpijskich w Paryżu wystosowali w niedzielę przeprosiny wobec katolików oraz przedstawicieli innych wyznań chrześcijańskich, którzy poczuli się oburzeni fragmentem ceremonii otwarcia przypominającym obraz "Ostatnia wieczerza" przedstawiający ostatni posiłek Chrystusa.

"Ostatnia wieczerza" na otwarcie igrzysk. Organizatorzy przepraszają chrześcijan

"Ostatnia wieczerza" na otwarcie igrzysk. Organizatorzy przepraszają chrześcijan

Źródło:
Reuters

Ziemia zapadła się w sobotę na osiedlu apartamentowców w Houston w Teksasie. Żaden z budynków nie został uszkodzony, jednak na wszelki wypadek ewakuowano część mieszkańców.

Wielkie zapadlisko na luksusowym osiedlu apartamentowców

Wielkie zapadlisko na luksusowym osiedlu apartamentowców

Źródło:
CBS News

Zarzut narażenia osób i pracowników basenu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia poprzez niewłaściwe dozowanie chloru, usłyszał jeden z trzech zatrzymanych w związku z zatruciem na pływalni Polonez na Targówku. Mężczyzna został też objęty policyjnym dozorem.

Zatrucie chlorem na basenie. Zarzut dla pracownika pływalni

Zatrucie chlorem na basenie. Zarzut dla pracownika pływalni

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Policja poinformowała, że przy ulicy Dąbrowskiego w Środzie Wielkopolskiej doszło do włamania do jednego z domów. - Policjanci zastali dwie osoby ciężko ranne, matkę i syna. Kobieta zmarła w szpitalu - przekazał młodszy inspektor Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. W związku ze sprawą zatrzymany został 48-letni mężczyzna.

Matka nie żyje, syn ciężko ranny. Policja o włamaniu w Środzie Wielkopolskiej

Matka nie żyje, syn ciężko ranny. Policja o włamaniu w Środzie Wielkopolskiej

Źródło:
tvn24.pl

Strzelanina w jednej z restauracji w Kanana nieopodal Klerksdorp w Republice Południowej Afryki. Nie żyje osiem osób. Motywy nie są jeszcze znane.

Osiem osób zastrzelonych w restauracji

Osiem osób zastrzelonych w restauracji

Źródło:
PAP

Śnieżkę zaczęła porastać roślinność, której do tej pory nie można było tam spotkać. To efekt dużego wzrostu średniorocznej temperatury na najwyższym szczycie Karkonoszy. - Pojawiły się pierwsze rośliny drzewiaste. Wcześniej występowały jedynie niskopienne trawy - powiedział kierownik Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego IMGW na Śnieżce Piotr Krzaczkowski.

Wcześniej nie było ich na Śnieżce. Teraz "jest coraz więcej"

Wcześniej nie było ich na Śnieżce. Teraz "jest coraz więcej"

Źródło:
PAP

IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed silnym wiatrem. Z prognozy wynika, że porywy wiatru mogą osiągać prędkość do 100 kilometrów na godzinę.

Pomarańczowe i żółte alarmy. IMGW ostrzega przed silnym wiatrem

Pomarańczowe i żółte alarmy. IMGW ostrzega przed silnym wiatrem

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Alert RCB. W niedzielę 28.07 do osób przebywających na terenie dwóch województw został rozesłany SMS z ostrzeżeniami przed silnym wiatrem. Eksperci apelują, aby unikać otwartych przestrzeni.

Alert RCB. "Możliwe przerwy w dostawie prądu"

Alert RCB. "Możliwe przerwy w dostawie prądu"

Źródło:
RCB, tvnmeteo.pl

Temperatura znowu przekroczy 30 stopni, ale nie w całej Polsce. Jaka pogoda czeka nas na końcu lipca i na początku sierpnia? Sprawdź długoterminową prognozę na 16 dni.

Pogoda na 16 dni: nie wszędzie gorący półmetek wakacji

Pogoda na 16 dni: nie wszędzie gorący półmetek wakacji

Źródło:
tvnmeteo.pl

Trwa zażarta walka o sukcesję w imperium medialnym Ruperta Murdocha. Amerykański magnat i jeden z najbogatszych ludzi na świecie toczy spór o władzę ze swoimi dziećmi. W ramach dziennikarskiego śledztwa "New York Timesa" ujawniono treść dokumentów sądowych związanych ze sprawą.

Ojciec i dzieci walczą o władzę nad medialnym imperium. Historia rodem z serialu "Sukcesja"

Ojciec i dzieci walczą o władzę nad medialnym imperium. Historia rodem z serialu "Sukcesja"

Źródło:
"The Guardian", Reuters

Taylor Swift nie podbije inflacji w Polsce. Jej koncerty mają znaczenie dla wybranych miast i sektorów gospodarki, ale w skali makro wpływ jest niezauważalny. Choć w przypadku dwóch krajów europejskich mógł być on znaczący – wynika z analizy Banku Pekao.

Wielka gwiazda przyjeżdża do Polski. W innych krajach podbijała ceny, czy tak będzie u nas?

Wielka gwiazda przyjeżdża do Polski. W innych krajach podbijała ceny, czy tak będzie u nas?

Źródło:
PAP, tvn24.pl
"Nasza historia wylądowała na śmietniku. Dosłownie tam, gdzie zaczęło się życie mojego ojca"

"Nasza historia wylądowała na śmietniku. Dosłownie tam, gdzie zaczęło się życie mojego ojca"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Tej zabawy będzie na maksa - mówił w rozmowie z TVN24 aktor Bartosz Gelner, zapowiadając ostatni sezon serialu "Szadź", który pojawi się jesienią na platformie Max. Artysta uczestniczy w Festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym, który - jak zaznaczał - "ma bardzo fajną tradycję".

"Szadź" po raz ostatni i "żart, który popełnił jeszcze na studiach"

"Szadź" po raz ostatni i "żart, który popełnił jeszcze na studiach"

Źródło:
TVN24

Na Kontakt 24 dostaliśmy zdjęcia oraz nagranie z wypadku, do którego doszło na placu Konstytucji. Kierowca wjechał autem w zabytkowy kandelabr - latarnię i miał awanturować się ze służbami, które przyjechały na miejsce. Jak się okazało, mężczyzna to policjant, był pijany.

Pijany wjechał w kandelabr, auto dachowało. To policjant warszawskiej drogówki

Pijany wjechał w kandelabr, auto dachowało. To policjant warszawskiej drogówki

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

"Państwowa Komisja Wyborcza wystąpiła do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o udostępnienie informacji na temat skierowanych zawiadomień o przestępstwach wyborczych" - poinformował szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek. Jak dodał, odpowiedź od szefa rządu wyjaśnia, "jakie reguły finansowania - według wytycznych tejże PKW - obowiązują, a jaka była praktyka". PKW bada obecnie sprawozdania komitetów z wyborów parlamentarnych. Posiedzenie w sprawie tych sprawozdań ma się odbyć jeszcze w lipcu.

PKW napisała do premiera. Chce informacji na temat "skierowanych zawiadomień o przestępstwach wyborczych"

PKW napisała do premiera. Chce informacji na temat "skierowanych zawiadomień o przestępstwach wyborczych"

Źródło:
PAP

Roboty segregujące śmieci, leczące ludzi, a nawet siejące trawę i tresujące muchy - takie prace młodych pacjentów z plasteliny zostaną przeniesione pędzlami na "Obraz w Pigułce". Prace dzieci wiernie naniosą na specjalnie przygotowane płótno wolontariusze pod okiem pomysłodawcy i inicjatywy, prof. Marcina Kowalika z krakowskiej ASP. Gotowy obraz zostanie zawieszony w szpitalu dziecięcym.

Plastelinowe prace młodych pacjentów przeniosą na obraz, który zawieszą w szpitalu

Plastelinowe prace młodych pacjentów przeniosą na obraz, który zawieszą w szpitalu

Źródło:
tvn24.pl

1 sierpnia byłem jeszcze dzieckiem, miałem niecałe 12 lat - mówi Jan Witkowski, pseudonim "Jaś". Wspomina, że dla niego i wielu mieszkańców miasta powstanie było zaskoczeniem, które zamieniło się w radość.

Powstanie Warszawskie oczami Powstańca, który miał wówczas 12 lat. "Była wielka radość, że się zaczęło"

Powstanie Warszawskie oczami Powstańca, który miał wówczas 12 lat. "Była wielka radość, że się zaczęło"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Ksiądz Adam Boniecki obchodzi 90. urodziny. Były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" świętował ten wyjątkowy dzień w niedzielę wieczorem w Krakowie w gronie znajomych i przyjaciół. Wcześniej odbyła się uroczysta msza święta w kościele salezjanów.

Obchody 90. urodzin ks. Bonieckiego. "Wspomnienie tego spotkania będę nosił w sercu przez długie lata"

Obchody 90. urodzin ks. Bonieckiego. "Wspomnienie tego spotkania będę nosił w sercu przez długie lata"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

18. edycja Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi rozpoczęła się w sobotę w Kazimierzu Dolnym (Lubelskie). Wydarzenie potrwa osiem dni. W jego programie znalazły się pokazy filmowe, ale też spotkania z twórcami, koncerty i wystawy. Ostatniego dnia festiwalu odbędzie się polska premiera ekranizacji powieści Aleksandra Dumasa "Hrabia Monte Christo".

Dwa Brzegi kina i sztuki. Ruszył festiwal w Kazimierzu Dolnym

Dwa Brzegi kina i sztuki. Ruszył festiwal w Kazimierzu Dolnym

Źródło:
PAP

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl