Jednym z nielicznych, którzy przetrwali ostatnie zmiany kadrowe w policji, jest obecny komendant główny. Nadinsp. Jarosław Szymczyk był właściwie jedynym, który w tych okolicznościach mógł zostać komendantem głównym. Byli funkcjonariusze twierdzą, że policja jeszcze nigdy nie była tak słaba kadrowo. Ci, którzy dalej są w policji, o nowym szefie mówią dobrze, a jedyne czego się obawiają, to polityki, która zamiast niego będzie policją rządzić. Komendant Szymczyk przekonuje jednak, że tak się nie stanie, a dowodem na to ma być jedna z jego pierwszych decyzji dotycząca doboru kadr. Materiał programu "Czarno na białym".
Jak stwierdzają byli policjanci, sytuacja w policji jest w tej chwili fatalna. - Są komendanci wojewódzcy, o których funkcjonariusze mówią "dobrze, że się nie wtrącają". Jest komendant, który podobno nie trzeźwieje, bo go to stanowisko przerosło - mówi jeden z nich. - Nigdy tak jeszcze nie było. Nigdy. Niech pan uwierzy, nigdy tak nie było, że ktoś przeskakiwał ileś tych szczebli - dodaje inny. Dobrze oceniają jednak nowego komendanta głównego - Jarosława Szymczyka.
Też miał być zwolniony?
Reporterowi programu "Czarno na białym" udało się porozmawiać z nadinsp. Szymczykiem. Jest to jego pierwszy wywiad telewizyjny.
Szymczyk podkreśla, że obcy jest mi wpływ oraz naciski ze strony polityków. - Jestem przekonany o tym, że na te naciski jestem odporny - zapewnia. Jak dodaje, zaskoczył go telefon z ministerstwa z propozycją objęcia stanowiska szefa policji.
W policji przeszedł już wszystkie szczeble - od kierownika referatu, przez szefa komisariatu, po komendy wojewódzkie w Rzeszowie, Kielcach i ostatnio Katowicach. Krótko pracował na ulicy, później pełnił stanowiska menadżerskie. Po zmianach kadrowych zarządzonych przez byłego komendanta głównego, Zbigniewa Maja, został jedynym komendantem wojewódzkim, który zachował stanowisko. - Już nikogo nie było, kto by mógł, tak prawdę mówiąc, przejąć funkcję Komendanta Głównego Policji. Tak doświadczonym funkcjonariuszem został tylko komendant Szymczyk - komentuje podinsp. Andrzej Szary z NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego.
- To jest ciekawa sytuacja. Wszyscy mówią, że już był spakowany, już był nawet pogodzony z tym losem. Nagle odszedł komendant Maj i najwyraźniej nie zdążył podpisać tego ostatniego rozkazu o odejściu pana generała Szymczyka - dodaje Wojtek, pragnący zachować anonimowość były oficer służb specjalnych. Szymczyk w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" zapewnia zaś, że nic nie wie na temat tego, że miał zostać zwolniony. To pierwsza nominacja od dawna, która pozytywnie zaskoczyła policjantów. - Jest takie podejście w policji teraz, że jest to takie światełko gdzieś tam na horyzoncie, które daje nadzieję na to, że w policji będzie normalność - ocenia Wojtek.
"Służę społeczeństwu"
Być może wybór ministra Błaszczaka wymusiły dwa duże nadchodzące wydarzenia - szczyt NATO i Światowe Dni Młodzieży. - Może to nie jest tak do końca nasz człowiek, ale chcemy mieć spokój na tym froncie - komentuje decyzję Ludwik Dorn, były szef MSWiA. - Wprawdzie to wrzód na tyłku, ale lepiej mieć wrzód na tyłku niż urwany tyłek - dodaje. - Jeżeli nie ulegnie i będzie wykonywał swoją robotę policyjną w sposób profesjonalny, czyli będzie umiał powiedzieć ministrowi: "panie ministrze, nie, to jest złe, to jest niedobre, na tym stracą policjanci, na tym straci społeczeństwo", przekona do swoich racji, to wygra. Jeżeli zegnie kark i ślepo będzie wykonywał te polecenia, to polegnie. Ma szansę przejść do historii albo utonąć - stwierdza Wojtek, były oficer. - Ja wielokrotnie udowadniałem, że jestem policjantem. Służę społeczeństwu - zapewnia Szymczyk. - W rozmowach przed powołaniem mnie na tę funkcję powiedziałem wyraźnie, że chciałbym być nadal przede wszystkim policjantem - dodaje. - Często się tak działo i pamiętam z historii, że tacy komendanci, którzy chcieli się wybić na niezależność, spotkali się z propozycją odejścia ze służby - komentuje to podinsp. Andrzej Szary. Do możliwości odejścia na emeryturę komendanta Szymczyka zostało 1,5 roku.
Nowi komendanci bez doświadczenia
Zdaniem byłych funkcjonariuszy, policja nie była jeszcze nigdy tak słaba kadrowo. Na miejsce odwołanych komendantów wojewódzkich przyszli ludzie znacznie mniej doświadczeni. Wielu z nich wcześniej pracowało w komendach miejskich czy powiatach. - Jeżeli ktoś mówi, że można z marszu przejąć jednostkę i spokojnie, sprawnie nią zarządzać to się bardzo myli - stwierdza podinsp. Szary. - Za brak doświadczenia nowych komendantów wojewódzkich zapłacą ich podwładni, czyli policjanci, i obawiam się, że zapłaci za to społeczeństwo - dodaje Wojtek, były oficer. - Dzisiaj te zmiany personalne i organizacyjne się dokonały i teraz trzeba dać szansę tym zmianom udowodnienia, że to był właściwy kierunek - komentuje komendant Szymczyk.
Zdaniem policjantów, trudno sobie wyobrazić kolejne zmiany w województwach. - To naprawdę nie ma już skąd tych komendantów wojewódzkich brać, bo ta kadra jest wytrzebiona. Mówienie ministra, że mamy bardzo dużo ludzi doświadczonych, to jest po prostu fikcja - mówi z byłych policjantów. Zdaniem Szymczyka "strach to nie jest najlepszy element do zarządzania zespołami ludzkimi". - Ja zdecydowanie bardziej wolę szacunek i wierzę głęboko w to, że ten szacunek jest i jest też chęć funkcjonowania na tych zasadach, które im zdefiniowałem - móei. Wciąż jeszcze obowiązują zasady komendanta Maja. Podpisane przez niego na początku roku pismo wprawiło policjantów w osłupienie. Według niego każda zmiana na stanowisku kierowniczym w policji wymaga zgody Komendanta Głównego. - Jest to niezgodne z prawem - stwierdza podinsp. Szary. Nowy komendant wycofał się z większości tych zapisów. Postanowił zaufać swoim podwładnym. - W kwestiach kadrowych pozostawiam komendantom wojewódzkim pełną autonomię. Jedyne czego oczekuję to informacji o planowanych ruchach kadrowych na komendantów miejskich i powiatowych - mówi Szymczyk.
Autor: mart//tka / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24