Premier Mateusz Morawiecki grozi wetem w sprawie unijnego budżetu. Napisał list do przywódców państw Unii Europejskiej i jest to odpowiedź na zapowiedź powiązania budżetu z praworządnością. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Bardzo ważny unijny mechanizm "fundusze za praworządność" to już nie jest kwestia nieokreślonej przyszłości, bo szczegóły uzależnienia wypłaty unijnych środków od przestrzegania praworządności uzgodnili właśnie negocjatorzy Rady i Parlamentu Europejskiego.
- Jeżeli Kaczyński czy Morawiecki łudzą się, że Unia Europejska odpuści, to są w wielkim błędzie, a cenę za to możemy zapłacić my wszyscy – uważa europoseł Wiosny Robert Biedroń. - Groźba nieotrzymania przez Polaków i polskie samorządy, polskich przedsiębiorców unijnych funduszy jest bardzo ważna – twierdzi z kolei Agnieszka Pomaska z Platformy Obywatelskiej.
Unijne państwa za mechanizmem praworządności
Ostateczna decyzja należy do przywódców państw, ale zapadać będzie większością kwalifikowaną. Nie będzie potrzeby jednomyślności, a więc Polska i Węgry nie zablokują już mechanizmu. - To będzie skutkowało tym, że Polska nie będzie mogła skorzystać ze 155 miliardów euro, które są dla Polski przeznaczone, jeśli w Polsce będzie łamana praworządność – mówi europoseł Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz.
Ten scenariusz zresztą od miesięcy zbliżał się wielkimi krokami, ale PiS wolało przekonywać, że do tego nie dojdzie. Sam premier Mateusz Morawiecki twierdził, że bez jego zgody mechanizmu nie będzie. – Nie ma tego połączenia – przekonywał. A połączenie nie dość, że jest, to jeszcze jego mechanizm niebawem pewnie wejdzie w życie. Naciska na to Parlament Europejski i wiele unijnych krajów.
Holenderscy parlamentarzyści właśnie wezwali rząd, by nie odpuścił - by twardo walczył o połączenie funduszy z praworządnością. "Skuteczny mechanizm ochrony praworządności powinien chronić niezależne sądownictwo i demokrację, uczciwe wybory i wolne media (...) procedura powinna gwarantować faktyczną możliwość wykorzystania mechanizmu" - napisano w uchwale.
Morawiecki grozi wetem
Mechanizmu "fundusze za praworządność" sam polski rząd zablokować nie może. Może natomiast zawetować cały unijny budżet i co więcej - nie wyklucza, że właśnie to zrobi. Nieoficjalnie politycy PiS mówią, że jeśli Bruksela nie zrezygnuje z mechanizmu praworządności, to Polska zawetuje unijny wieloletni budżet. "Bez wystarczających gwarancji poszanowania praw traktatowych państw członkowskich nie widzimy możliwości ratyfikacji budżetu w polskim parlamencie" – napisał do unijnych przywódców Mateusz Morawiecki.
- To nie są żarty, to nie są przelewki. Tak, to jest broń atomowa, weto. Istnieje możliwość jej użycia – mówi europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Taki scenariusz oznaczałby, że na złość polski rząd zawetowałby budżet, którego Polska jest ogromnym beneficjentem. - Jarosław Kaczyński jak widać ma plan wywrócenia całej Unii do góry nogami i wyprowadzenia Polski z Unii – ocenia Bartosz Arłukowicz.
Zawetowanie unijnego budżetu byłoby niekorzystne dla wszystkich państw. Oznaczałoby roczne prowizorium i brak najistotniejszych programów, w tym Funduszu Odbudowy, czyli także pieniędzy dla Polski. A wszystko dlatego, że polski rząd tak bardzo boi się, że inne państwa, tak jak do tej pory, będą mówić o uzależnieniu sądownictwa od polityków, o naciskach na niezawisłych sędziów, o motywowanych politycznie dyscyplinarkach.
- Możemy się założyć, że ostateczny kształt tego rozporządzenia będzie inny – zapewnia Ryszard Czarnecki. Na argument, że wystarczy nie łamać praworządności, odpowiada, że „to tylko pretekst polityczny”. – Swoistego kija bejsbolowego, żeby nim poskramiać państwa, które mają własną politykę na przykład w dziedzinie imigracji – dodaje. O imigracji akurat teraz w Unii się nie mówi. Za to pozostałe kraje komentują praworządność w Polsce i na Węgrzech.
Michał Tracz
Źródło: TVN24