Kiedyś ustawiały się do nich kolejki, dziś wyglądają jak zabytki z przeszłości. Budki telefoniczne w szybkim tempie znikają z ulic polskich miast i miasteczek. Orange Polska zostawi tylko po jednym automacie w każdej gminie. Materiał "Faktów" TVN.
W dobie wszechobecnych telefonów komórkowych niewiele z młodych osób wie, jak korzystać z budki telefonicznej. Powstaje więc pytanie: po co komu takie cuda z innej epoki, które w dodatku nie zawsze się sprawdzają?
Nikt z nich nie korzysta
Wyrzutów sumienia nie ma właściciel publicznych telefonów, a statystyka dla budek jest po prostu zabójcza. - Niektóre aparaty nie były wykorzystywane przez miesiąc ani razu - mówi Wojciech Jabłczyński z Orange. Budki znikają, ale zostaje dawnych wspomnień czar i wyjątkowa historia. - Na ulicach Warszawy pierwsze budki telefoniczne pojawiły się w latach powojennych. Do aparatów ustawiały się długie kolejki. Ludzie chcieli zadzwonić do rodziny i przyjaciół tylko po to, żeby im powiedzieć, że dzwonią z budki - mówi Agata Matyschok-Nyckowska z Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu. Niebawem telefony publiczne będzie można spotkać tylko na szpitalnych oddziałach, w zakładach karnych, na lotniskach, czy w miejscach, w których o komórkę trudno.
Autor: ToL/ja / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN