Rodzina, przyjaciele i koledzy z Biura Ochrony Rządu pożegnali na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach kpt. Pawła Janeczka "Janosika", który zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. W katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło dziewięciu funkcjonariuszy BOR.
- Może teraz będą chronić jeszcze lepiej i jeszcze dokładniej - bez odpoczynku, przez wieczność. Ale to takie trudne - mówił podczas mszy św., odprawionej w domu pogrzebowym na Powązkach, zaprzyjaźniony z rodziną tragicznie zmarłego szefa prezydenckiej ochrony o. Paweł Chodak.
Paweł wyrósł poza format swego czasu, poza politykę. Człowiek słowa, honoru, lojalny zawsze. Trzeba uczynić wszystko, aby na kamieniu, który stoi przy Biurze, nie były wybijane kolejne nazwiska. o. Paweł Chodak
- Paweł wyrósł poza format swego czasu, poza politykę. Człowiek słowa, honoru, lojalny zawsze - mówił o Janeczku.
- Trzeba uczynić wszystko, aby na kamieniu, który stoi przy Biurze (Ochrony Rządu), nie były wybijane kolejne nazwiska - dodał.
List kondolencyjny do rodziny kpt. Janeczka skierował Lech Wałęsa. - W tym ogromnym nieszczęściu wraz z moją rodziną łączę się w bólu i modlitwie z Państwem i wszystkimi bliskimi tragicznie zmarłych - napisał były prezydent.
W uroczystościach uczestniczył minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. O kpt. Janeczku powiedział m.in., że był szczęśliwy i potrafił dzielić się szczęściem z innymi oraz pomagał słabszym.
- Broniłeś prezydenta do końca. Tak rozumiałeś swoją powinność wobec ojczyzny. Pozwól, że teraz my będziemy bronić tych, którzy zostali - dodał.
Jeden z najdzielniejszych
"Janosik" - bo tak nazywali go koledzy - pochodził ze Zwolenia. Służbę zaczynał 17 lat temu w policji. Był antyterrorystą w komendzie w Radomiu. Po kilku latach przeniósł się do Warszawy i do Biura Ochrony Rządu.
- Jeden z najdzielniejszych - mówił o nim premier Donald Tusk podczas ceremonii powitania trumien z ciałami ofiar katastrofy.
Brał udział w zabezpieczeniu najważniejszych uroczystości - m.in. wizyt papieskich, wizyt głów państw, jeździł do Iraku i Afganistanu. Chronił też b. premiera Leszka Millera. Był odznaczony Brązowym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju.
- Był bardzo dobrze wyszkolony pod względem strategicznym, taktycznym. Świetny strzelec, wspaniały kolega. Zawsze można było na nim polegać - mówili po tragedii jego koledzy.
Prywatnie pasjonował się motocyklami i sportami obronnymi. Był mężem dziennikarki telewizyjnej Joanny Racewicz. Osierocił dwuletniego syna.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24