- Nie możemy tego nie podpisać. Wszystkie kraje europejskie to podpisały (...), myślę, że jest trochę za późno, ten proces przecież trwa tak naprawdę od 2006 roku, Polska w nim uczestniczy od 2008 roku - przekonywał w RMF FM minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, pytany czy Polska może odstąpić od ratyfikownia ACTA. I dodał, że Polska powinna "dobudować do tej umowy klauzulę, która będzie pokazywała, jak my interpretujemy te punkty".
Do tej pory dokument podpisało osiem z jedenastu negocjujących go krajów: USA, Australia, Kanada, Korea, Japonia, Nowa Zelandia, Maroko i Singapur. Podpisała go też Rada Europejska. W czwartek ACTA nie podpiszą - z powodów proceduralnych - Austria, Niemcy, Holandia i Słowenia.
Boni przypomniał, że umowa ACTA musi być ratyfikowana przez parlament. - Będziemy bardzo czuli na wszystkie argumenty, które będą się pojawiały. Myślę, że powinniśmy dobudować do tej umowy klauzulę, która będzie pokazywała, jak my interpretujemy te punkty, które należą do polskiej kompetencji, bo dokument ACTA w 10 proc. daje kompetencje Polsce i polskiemu rządowi - to dotyczy obszaru spraw karnych - powiedział Boni.
Pytany, czy jeśli porozumienie ACTA zostanie ratyfikowane przez parlament, to z polską klauzulą bezpieczeństwa, Boni powiedział: - Tak mi się wydaje, że tak powinno być. To powinien być jasny przekaz dla społeczeństwa - stwierdził minister.
Spokojnie
Zdaniem Boniego, umowa ACTA nie grozi polskim internautom. - Powinniśmy dalej wyjaśniać, konsultować i opisywać artykuł po artykule wszystko, co tam (w ACTA) jest, żeby znieść wątpliwości dotyczące zagrożeń dla internautów. Nie będzie żadnych zmian w prawie, które by ograniczały wolność internautów - podkreślił.
Minister poinformował też, że we wtorek zostanie powołany - w ramach Komitetu do spraw Cyfryzacji - zespół do spraw ochrony stron internetowych. - Będziemy dyskutowali, jak maksymalnie szybko wprowadzić odpowiednie standardy, współpracować z rządowym CERT-em (zespołem powołanym do reagowania na zdarzenia naruszające bezpieczeństwo w sieci internetowej - red.) i patrzeć, czy nie trzeba gdzieniegdzie zmienić administratorów, żeby to było bezpieczniejsze - zaznaczył.
Zapowiedział, że po spotkaniu zespołu będzie też wiedział, czy nie trzeba zmienić pewnych regulacji prawnych. - Brakuje nam jednolitego systemu i standardów, te strony (internetowe) powinny być we władaniu naszych administratorów instytucjonalnych, a nie firm komercyjnych, bo wtedy można się lepiej przygotować na takie ataki - ocenił minister.
Atak na nas
Boni przyznał też, że w poniedziałek wieczorem została na godzinę zablokowana strona jego resortu. - Na mój komputer się nikt nie włamał, było mi trochę przykro z powodu zatrzymania naszej strony. Strona internetowa jest przecież nie dla mnie jako ministra i nie dla ministerstwa, tylko jest dla ludzi. Zatrzymanie jej funkcjonowania jest trochę przeciwko ludziom, którzy chcą się dowiedzieć o pewnych rzeczach. Ale rozumiem, że to jest taki element walki - stwierdził minister.
Pytany po co rządowi cała ta wojna z hakerami i internautami odparł: - To nie rząd walczy z hakerami i Anonymousami, tylko Anonymousy i hakerzy walczą z rządem - przekonywał Boni.
Rozczarowanie
Wiadomość o tym, że Polska jest gotowa podpisać 26 stycznia porozumienie ACTA, z rozczarowaniem przyjęli przedstawiciele kilku organizacji pozarządowych. W oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji reprezentanci Internet Society Poland, Fundacji Nowoczesna Polska, Polskiej Grupy Użytkowników Linuksa - PLUG, Fundacji Panoptykon oraz Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania napisali m.in. że doceniają złożoną przez Boniego "obietnicę poważnej dyskusji na etapie ratyfikacji porozumienia, jednak w żadnym razie nie zastąpi to realnych konsultacji dotyczących ogólnego kierunku politycznego, jaki wybrał rząd".
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jest to umowa handlowa zobowiązująca jej sygnaratiuszy do walki z łamaniem prawa własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.
Źródło: RMF FM