Bojkot ukraińskiej części Euro 2012 zaszkodzi zbliżaniu się tego kraju do UE - przekonują polscy politycy różnych opcji, na przekór apelowi Jarosława Kaczyńskiego o odebranie Ukraińcom "co najmniej" finału rozgrywek. - Decyzja o bojkocie już dała pożywkę Putinowi, który stroi się w piórka obrońcy Ukrainy, zdobywając punkty u zwykłych ludzi, którzy oczekują takiej solidarności - stwierdził Zbigniew Ziobro (SP).
Unia Europejska zapowiada bojkot Euro. Jednak w ocenie wielu polskich polityków, zbiorowy gest w akcie solidarności z Julią Tymoszenko może zaszkodzić Polsce. - Jeżeli czołowi politycy europejscy w czasie mistrzostw będą Ukrainę omijali, to będą się tam pojawiali najważniejsi politycy Rosji - uważa Janusz Zemke (SLD).
W ten sposób - jego zdaniem - Ukraińcy "otrzymają widoczny sygnał, że UE ich krytykuje, bo będą brali to do siebie". - Będą kłopoty, by oddzielić tę unijną krytykę rządu ukraińskiego od społeczeństwa. Będą mieli dowód: politycy europejscy nas bojkotują, a nasi przyjaciele Rosjanie pokazali w trudnych czasach że są tutaj znowu z nami - dowodził Zemke. - I efekt będzie dokładnie przeciwny od zamierzeń - dodał.
A Erika Steinbach "się cieszy"
O negatywnych skutkach bojkotu przekonany jest również szef Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro. - Niestety, ta decyzja o bojkocie już dała pożywkę Putinowi, który stroi się w piórka obrońcy Ukrainy i Kijowa, i krytykuje polityków europejskich, zdobywając punkty u zwykłych Ukraińców, zwykłych ludzi, którzy oczekują takiej solidarności. Już na tym traci polityka europejska - mówił były minister sprawiedliwości.
Podkreślił, że wielu polityków, zwłaszcza niemieckich, się cieszy. - Erika Steinbach pewnie jest zadowolona - dodał. Jego zdaniem, cieszą się przede wszystkim ci politycy niemieccy, którzy "nawołują do tego bojkotu najgłośniej, i którzy stawiają nie na Ukrainę i na jej przyciąganie, ale na bezpośrednie relacje z Rosją". - Polacy mogą się smucić - dodał.
Jak wyjść z tej sytuacji?
Łatwo krytykować, trudniej o konstruktywne rozwiązanie. - Najlepszym rozwiązaniem byłby udział premiera lub prezydenta w meczach na Ukrainie, w towarzystwie Janukowycza - radził Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota. - Musimy pokazać Ukraińcom, że jesteśmy ich przyjaciółmi, że nadal jesteśmy ich ambasadorem w sprawie wejścia do UE. Jeżeli ulegniemy temu bojkotowi, myślę, że ten status bezpowrotnie stracimy - stwierdził poseł RP.
W jego opinii, bojkotowanie Euro 2012 przez polskich polityków "trzeba nazwać sabotażem". - Tak to odbieram jak działalność piątej kolumny, bo szkodząc Ukrainie, szkodzimy również sobie - ocenił Kopyciński.
Z kolei Andrzej Halicki (PO) proponuje spokojną dyplomację. - Obecność Tymoszenko w więzieniu i związane z tym okoliczności burzą wszystkich, ale żeby skutecznie bronić byłej premier Ukrainy i jej praw, które są łamane, potrzeba dyplomacji - przekonywał.
Jak wyjaśnił, chodzi o "dyplomację w zaciszu gabinetów, a nie przez konferencje o bojkocie" – bo te przynoszą odwrotny skutek.
Kaczyński nawołuje do bojkotu
Tymczasem prezes PiS - w obronie byłej premier Ukrainy - wzywa do bojkotu meczów turnieju na Ukrainie. A jeśli to nie poskutkuje - jak napisał w specjalnym oświadczeniu - "odpowiednie instytucje europejskie powinny przygotować scenariusz odebrania Ukrainie prawa do organizacji powierzonej jej części Mistrzostw Europy i przeniesienia jej do innego kraju".
Lider PiS przekonuje, że nie tylko politycy europejscy, ale też cała Unia Europejska powinna zareagować "stanowczo i zdecydowanie". Jego zdaniem, do bojkotu Ukrainy powinna tez dołączyć UEFA, "co najmniej" przenosząc finał mistrzostw do Polski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24