- Stany Zjednoczone doceniły dobrą zmianę na stanowisku prezydenta Rzeczypospolitej - mówił w "Faktach po Faktach" Mariusz Błaszczak z PiS, komentując obecność prezydenta Dudy przy jednym stole m.in. z Barackiem Obamą. - Gdyby Komorowski był teraz prezydentem, zaraz usłyszelibyśmy, że siedział nie z Obamą, tylko z Putinem - odpowiadał mu Andrzej Halicki z PO.
Goście TVN24 komentowali niedawne spotkanie światowych przywódców w Nowym Jorku. W trakcie lunchu po serii przemówień na forum ONZ Andrzej Duda siedział przy stoliku numer 1 m.in. z przewodniczącym ONZ oraz prezydentami USA i Rosji.
Halicki przekonywał, że zdecydowały o tym nie ostatnie tygodnie urzędowania prezydenta, ale całe lata "budowania wspólnego głosu" Polski.
- Proszę zauważyć, że ta wizyta była bardzo dobrze przygotowana, i że wspólne uczestnictwo ministra spraw zagranicznych i prezydenta to pewien efekt budowania spójnego głosu Polski na arenie międzynarodowej - podkreślał Halicki.
- Warto to podtrzymać i nie warto z tym walczyć - apelował minister administracji i cyfryzacji. - Kiedy papieżem został Jan Paweł II, ekipa Gierka też mówiła, że to ich zasługa - odpowiadał Błaszczak.
Odwołana konferencja?
Zdaniem szefa klubu parlamentarnego PiS, najlepszym dowodem na sukces Dudy po spotkaniach w USA jest "zmiana frontu" Platformy, która - jak twierdzi Błaszczak - odwołała zaplanowaną przez siebie konferencję prasową, która miała być wymierzona właśnie w politykę zagraniczną prowadzoną przez urzędującego prezydenta.
- A dlaczego zmieniliście front? Dlatego, że prezydent Andrzej Duda odniósł realny sukces. Dlatego, że godnie reprezentuje nasz kraj za granicą - tłumaczył Błaszczak.
Halicki pytany o to, jakie były przyczyny odwołania konferencji prasowej PO, odpowiedział, że "nie ma zielonego pojęcia", czy "w ogóle była taka konferencja".
Złe doświadczenia
Szef klubu PiS tłumaczył też ostatnie wypowiedzi zarówno Jarosława Kaczyńskiego, jak i Beaty Szydło, z których wynika, że kandydatka partii na premiera, w przypadku wygranej PiS, wcale nie musi być szefem rządu na całą, czteroletnią kadencję.
Błaszczak przekonywał, że do rezygnacji Szydło z funkcji premiera - gdyby nim została - dojdzie wówczas, "jeżeli tak uzna opinia publiczna, społeczeństwo, naród". Jednocześnie unikał odpowiedzi wprost na pytanie, czy PiS zdecyduje się na powołanie po wyborach rządu mniejszościowego, gdyby - w razie nieznacznego zwycięstwa - nie udało mu się znaleźć koalicjanta.
- Nasze doświadczenia z czasów rządu mniejszościowego są negatywne. Rząd mniejszościowy, kiedy nie ma możliwości przeprowadzania zmian, nie ma sensu - mówił szef klubu PiS. Podobnie, jego zdaniem, "nie ma sensu" debata z kandydatką Zjednoczonej Lewicy na premiera, Barbarą Nowacką.
Halicki nie chciał odpowiedzieć, czy do takiej debaty stanie Ewa Kopacz. - Myślę, że mimo wszystko rzeczywisty spór, nawet dzisiaj widoczny, to jest jaką drogą będzie podążać dalej Polska: i to jest spór między PO i PiS i między prawdziwymi liderami tych ugrupowań - mówił minister administracji i cyfryzacji.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24