Gliwickie centrum onkologii chce niezależności od Warszawy, bo ma dość oddawania milionów złotych i ratowania z długów. Warszawę ratuje też Kraków, ponieważ od lat trzy różne szpitale to jeden i ten sam instytut. Materiał "Faktów" TVN.
- Chcemy odłączenia Centrum Onkologii w Gliwicach od Warszawy - oświadczyli zgodnie radni sejmiku śląskiego. Tego samego domaga się Śląski Samorząd Lekarski oraz śląscy politycy - zarówno z PO, jaki i z PiS.
"Współpracujemy, ale nie są to wcale nasi główni partnerzy naukowi"
- Walczymy o to, żeby instytut onkologii w Gliwicach był niezależny od Warszawy. Nie znajdujemy żadnych przesłanek ani nie widzimy żadnej logiki, aby jeden z lepszych instytutów w kraju— a niektórzy mówią, że na świecie - był zależny od Warszawy - powiedział Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego. W tej chwili w ramach Instytutu Onkologicznego im. Marii Skłodowskiej-Curie współpracują trzy szpitale: w Gliwicach, w Krakowie oraz w Warszawie. Struktura powstała jeszcze w czasach stalinowskich. Lekarze ze Śląska uważają, że obecnie naukowa współpraca trzech placówek jest fikcją. - Naukowo nie istnieją żadne istotne związki ani z centralą, ani z ośrodkiem krakowskim. Oczywiście współpracujemy, ale nie są to wcale nasi główni partnerzy naukowi - stwierdził prof. Leszek Miszczyk, dyrektor Centrum Onkologii w Gliwicach.
"Jest to dobro narodowe, które powinno służyć społeczeństwu"
Problem jednak polega na tym, że na ten podział nie chcą się zgodzić lekarze z warszawskiego centrum. - Moim zdaniem, ja w ogóle nie napotykam na taki temat, ponieważ jest to dobro narodowe, które powinno służyć społeczeństwu i krajowi - skomentował prof. Jan Walewski, dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie. Podziału chciał dokonać jeszcze w zeszłym roku poprzedni minister zdrowia, prof. Marian Zembala, jednak nie zdążył przed wyborami. - To, co było nieszczęściem Gliwic, że w związku z innym zarządzaniem, co jakiś czas, regularnie zabierano środki wygospodarowane przez Gliwice - ocenił prof. Zembala. Cztery lata temu ośrodek w Gliwicach musiał oddać do Warszawy 75 mln zł, żeby ratować zadłużone centrum na warszawskim Ursynowie. Kolejne 10 mln zł zabrano wówczas z Krakowa. Wszystko zgodnie z prawem, ponieważ to jeden instytut. - Nie jest tak, że jakieś zasoby są własnością prof. Maciejewskiego albo innej osoby, która jest dyrektorem oddziału w Gliwicach. To nie jest jego własność, tylko należy do dobra całego instytutu - tłumaczył prof. Walewski. Minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł, twierdzi, że sprawa jest otwarta i nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji.
Autor: tmw/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24