Nie ma żadnych informacji na temat stanu zdrowia Ramana Pratasiewicza - powiedział w rozmowie z TVN24 BiS Sciapan Puciła, założyciel białoruskiego kanału informacyjnego Nexta. Przyznał, że dziennikarze otrzymują setki pogróżek. - Zgłaszamy to na policję i kontynuujemy swoją pracę - mówił.
W niedzielę samolot relacji Ateny-Wilno linii Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Po lądowaniu w stolicy Białorusi zatrzymano tam Ramana Pratasiewicza, byłego współredaktora kanału Nexta, uznanego przez władze białoruskie za "element ekstremistyczny". Zatrzymana została również jego partnerka, obywatelka Rosji Sofija Sapiega.
- Niestety nie ma żadnych informacji na temat stanu zdrowia Ramana Pratasiewicza - powiedział w środę w rozmowie z TVN24 BiS Sciapan Puciła, założyciel białoruskiego kanału informacyjnego Nexta. - Ponadto nie puszczają do niego prawnika, tylko podrzucają mu prawnika już sprawdzonego przez KGB, którego nie zna nawet rodzina - dodał.
"Na wideo widać, że ma ślady po pobiciu"
Rodzice Ramana Pratasiewicza pozostają w bliskim kontakcie z matką jego partnerki Sofii Sapiegi. Według rodziców białoruskiego opozycjonisty w przekazie wideo, opublikowanym w poniedziałek przez białoruskie władze, wyraźnie widać było ślady pobicia ich syna.
- Na wideo widać, że ma ślady po pobiciu, a gdyby wykontrastować to nagranie, wówczas widać to jeszcze bardziej - stwierdził Sciapan Puciła. - Nie ma więc wątpliwości, że jest poddawany represjom - podkreślił.
Zapytany o możliwy termin procesu sądowego w jego sprawie, założyciel białoruskiego kanału informacyjnego zwrócił uwagę, że na temat Ramana Pratasiewicza pojawia się bardzo mało informacji. - Dopiero po dwóch czy trzech dniach poinformowano, że jest w ogóle zatrzymany. Już przedtem miał postawionych kilka artykułów, gdy go poszukiwano i również do Polski wysyłano listy gończe. Wiemy, że grozi mu do 15 lat więzienia za organizację masowych zamieszek i związek z terroryzmem, bo nasze kanały na Białorusi są uznane za terrorystyczne - wyjaśnił Sciapan Puciła.
Podkreślił, że zarzuty obecnie nie są najważniejsze, a to, że "najprawdopodobniej już są stosowane wobec niego tortury".
"Otrzymujemy setki pogróżek, że my jesteśmy kolejni"
Sciapan Puciła zwrócił uwagę, że kanał Nexta nie współpracował z Ramanem od września-października 2020 roku, bo bloger wyjechał do Wilna.
- Otrzymujemy setki pogróżek, że my jesteśmy kolejni po Ramanie. Zgłaszamy to na policję i kontynuujemy swoją pracę i planujemy publikację nowego filmu śledczego na temat korupcji Łukaszenki - przekazał.
Wyjaśnił, że pogróżki przychodzą z anonimowych kont. Zwrócił uwagę, że część pogróżek przychodzi z Rosji. - Staramy się dbać o swoje bezpieczeństwo, korzystamy z sugestii policji i staramy się być uważni - dodał.
Źródło: TVN24