Dopiero po przedstawieniu protestującym przed Kancelarią Premiera pielęgniarkom wyników rozmów z ministrem zdrowia mają one zadecydować, czy zlikwidują "białe miasteczko" - zapowiada szefowa OZZPiP Dorota Gardias.
Jeszcze w środę może zapaść decyzja o likwidacji "białego miasteczka" przed Kancelarią Premiera. Pielęgniarki mówią o połowicznym sukcesie swojego protestu.
Zdaniem Doroty Gardias, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych odniósł do tej pory połowiczny sukces. Dodała ona, że jeszcze w środę przedstawi protestującym przed Kancelarią Premiera pielęgniarkom wyniki rozmów z ministrem zdrowia. Dopiero wtedy pielęgniarki mają zadecydować, czy zlikwidują miasteczko namiotowe i pikietę pod Kancelaria Premiera..
Gardias zaznaczyła po rozmowach z rządem, w których brali udział m.in. minister zdrowia Zbigniew eRliga, jego zastępca Bolesław Piecha oraz szef NFZ Andrzej Sośnierz, że są szanse na podwyżki w czwartym kwartale tego roku.
Podwyżki miałyby pochodzić z nadwyżek w Narodowym Funduszu Zdrowia. Aby je przyznać, parlament musiałby szybko przyjąć znowelizowaną ustawę, która przewidywała 30-procentowy wzrost płac w służbie zdrowia - tak zwaną ustawę "wedlowską".
Postulatem pielęgniarek są podwyżki w IV kwartalne tego roku. Rozmowy właśnie na ten temat Gardias uznała za najtrudniejsze.
Nie wie też, o jaką kwotę w tym roku pielęgniarki miałyby zwiększone wynagrodzenia, ponieważ w NFZ nadwyżka ma wynosić miliard dwieście tysięcy złotych. Kwota ta byłaby jednak podzielona między placówki służby zdrowia, gdzie sami pracownicy mieliby negocjować wysokość nowych pensji.
Szefowa OZPiP dodała, że w toczących się negocjacjach związek częściowo uzyskał to, czego się domagał.
tea
Źródło: PAP, IAR, Gazeta Wyborcza