Zwłoki samotnej 82-letniej kobiety przeleżały w mieszkaniu siedemnaście dni. Na prośbę zaniepokojonych sąsiadów do bloku na jednym z osiedli w Radomiu przyjechała policja. Funkcjonariusze nie weszli jednak do środka, bo - jak stwierdzili - nie dostali takiego rozkazu. Dopiero, gdy sąsiedzi na własną rękę odnaleźli rodzinę kobiety, udało się wejść do mieszkania.
Staruszka mieszkała sama. Z rodziną raczej nie utrzymywała kontaktu, dlatego sąsiedzi zaniepokoili się, kiedy od kilku dni pani Ewa się nie pokazywała. W bloku pojawił się też - jak mówią - "dziwny zapach".
- Sąsiadka schodziła z góry i powiedziała, że strasznie tam śmierdzi, zadzwoniliśmy po policję - relacjonuje Zdzisław Kostyło, mieszkaniec bloku.
Policyjna interwencja nie odniosła jednak skutku. - Starałem się wytłumaczyć, że tak naprawdę nie wiemy czy osoba odeszła z tego świata wskutek naturalnej śmierci czy została zamordowana. Byłem zdziwiony, że policjanci przeszli nad tym do porządku dziennego i sobie pojechali, mając domniemanie, że tam może być trup - oburza się inny z mieszkańców bloku, Włodzimierz Wolski.
Bez podstaw do interwencji
Strażacy nie zauważyli nic szczególnego, a policjanci nie wyrazili zgodny na siłowe otwarcie drzwi Rzecznik straży pożarnej w Radomiu Łukasz Szymański
Funkcjonariusze - wbrew temu, co mówią sąsiedzi - twierdzili, że żadnego zapachu wtedy nie wyczuwali.
Wezwali jednak straż pożarną. Ta, korzystając z drabiny, zajrzała przez okno. - Strażacy nie zauważyli nic szczególnego, a policjanci nie wyrazili zgody na siłowe otwarcie drzwi - mówi rzecznik straży pożarnej w Radomiu Łukasz Szymański.
Rafał Jeżak z policji w Radomiu: - Nie było żadnych przesłanek do tego, żeby te drzwi wyważyć. Nie zachodziło podejrzenie, że mogło być tam zagrożone zdrowie lub życie. Bo tylko w takich sytuacjach, bez nakazu prokuratorskiego, policja może wejść do mieszkania.
Mieszkańców te tłumaczenia jednak nie przekonują. - Zwinęli się i do widzenia, bo nie mieli rozkazu, by wejść - nie kryje oburzenia Zdzisław Kostyło.
Policja próbowała skontaktować się z rodziną kobiety. Bezskutecznie.
- Na tym się sprawa zakończyła. A w kolejnych dniach fetor był nie do zniesienia - relacjonuje Włodzimierz Wolski
Sami rozwiązali problem
Mieszkańcy sami odnaleźli rodzinę kobiety. Dopiero w obecności rodziny i w asyście straży pożarnej policja weszła do mieszkania. W przedpokoju znaleziono zwłoki kobiety. Sąsiedzi zmarłej pani Ewy zastanawiają się czy nie można było drzwi otworzyć w czasie pierwszej interwencji i czy gdyby sami nie znaleźli rodziny, to czy ciało sąsiadki nadal leżałoby w zamkniętym mieszkaniu.
- Przeraża mnie to, że nie ma u nas jakichś procedur, w sytuacji kiedy czuć charakterystyczny zapach policjanci po prostu zabierają się i odjeżdżają. Zostawiają mieszkańców samych siebie - oburza się mieszkaniec bloku Włodzimierz Wolski.
Procedury są i jak mówi rzecznik radomskiej policji właśnie dlatego komendant miejski postanowił przeprowadzić postępowanie wyjaśniające.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24