Pan Robert opowiada i pokazuje, jak pandemia zmieniła życie ludzi mieszkających na ulicy. Szuka zajęcia, gdzie tylko się da. O pracę, jak mówi, jest ciężko - nie tylko przez trudną sytuację firm. - Bardzo często pracowałem po ogrodach, a w tej chwili ci ludzie wolą wykonać to sami, boją się kontaktu – mówi. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Bezdomni przed deszczem, śniegiem i zimnem chronią się między innymi pod mostami i estakadami. Pan Robert, który żyje bez dachu nad głową pokazuje dziennikarzom, jak w pandemii zmieniło się życie tych, którzy są bezdomni. - To jest codziennie walka o przeżycie – mówi.
Żeby dostać się do niektórych noclegowni, trzeba przejść kwarantannę. Część bezdomnych rezygnuje, bo w tym czasie woli zarobić - zostają na ulicy. - Dziś jest śnieg, jest zimno i coraz gorzej funkcjonują osoby bezdomne na ulicy – zwraca uwagę Emila Wesołowska, która jest koordynatorką streetworkingu Caritas Archidiecezji Warszawskiej.
Jeśli chodzi o pogodę, to trudny czas dla bezdomnych właśnie się zaczyna, a jeśli chodzi o pracę, to trudny okres zaczął się już pół roku temu. Pan Robert szuka zajęcia, gdzie tylko się da. O pracę, jak mówi, jest ciężko - nie tylko przez trudną sytuację firm. - Bardzo często pracowałem po ogrodach, a w tej chwili ci ludzie wolą wykonać to sami, bo po prostu boją się kontaktu – mówi.
Czasem pan Robert domyśla się, że chodzi o strach przed zakażeniem, czasem ludzie mówią wprost. Przed pandemią, gdy brakowało pracy, pan Robert zbierał puszki. Gdy są zamknięte bary, nie ma czego zbierać. - Miałem pięć-siedem kilogramów puszek, czyli 30-40 złotych. To jak dla mnie, to były bardzo duże pieniążki, bo stać mnie było kupić sobie coś do jedzenia, stać mnie było iść do baru mlecznego, kupić sobie coś na gorąco – zwraca uwagę bezdomny.
O darmowy obiad proszą już nie tylko bezdomni
Ciepłe posiłki wydają jadłodajnie. Chętnych na darmowy obiad jest wyjątkowo dużo.
- Tych osób teraz od marca, od wybuchu tej pandemii, mamy naprawdę znacznie więcej, proszących o zwykłą rzecz. Gorącą zupę, kilka kromek chleba – podkreśla Paweł Trawka z wrocławskiego Caritasu.
O darmowy obiad proszą już nie tylko bezdomni. - Ludzie, którzy jakkolwiek radzili sobie w życiu, powiedzmy od pierwszego do pierwszego, dziś pojawiają się w przestrzeni potrzebujących osób, u których występuje już głód – mówi Emilia Wesołowska.
Miasta pomagają bezdomnym
Miasta, stowarzyszenia, fundacje robią wszystko, żeby pomóc. W Warszawie do końca roku ma ruszyć nowa noclegownia. W Białymstoku dwa razy w tygodniu w centrum miasta staje karetka - ratownicy udzielają pomocy bezdomnym. - My też jako streetworkerzy, sami dzwonimy i umawiamy osoby, żeby mogły skorzystać z tej pomocy medycznej, żeby nie zostały wyalienowane i zepchnięte na pobocze – mówi Monika Lewko z fundacji Spe Salvi.
Również na ulice Krakowa ruszył streetbus, gdzie bezdomni mogą się ogrzać i coś zjeść, i poczuć, że w tym trudnym czasie nie są sami.
Łukasz Wieczorek
Źródło: TVN24