Bez porozumienia zakończyło się przed warszawskim sądem pierwsze posiedzenie ugodowe dot. zadośćuczynień, jakich domagają się od MON rodziny żołnierzy poległych w Iraku i Afganistanie. Szef resortu obrony, Tomasz Siemoniak chce się spotkać z bliskimi zabitych. - Chciałbym z nimi bezpośrednio porozmawiać - powiedział minister.
Zadośćuczynień za śmierć swoich bliskich chce 69 osób - żony, dzieci i rodzice 27 żołnierzy i jednego cywila, którzy zginęli na misjach zagranicznych. Większość z nich reprezentuje ta sama trójmiejska kancelaria. Każde ze złożonych przez nią w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wezwań do ugody opiewa na kwotę miliona złotych.
MON zostawia sprawę sądowi
MON w czwartek przed sądem, gdzie rozpatrywano sprawę rodziny pierwszego żołnierza - poległego w Iraku, potwierdził swoje wcześniejsze stanowisko. Ministerstwo uważa, że na gruncie obecnych przepisów nie ponosi odpowiedzialności za śmierć żołnierzy, więc zdecydowało się nie wypłacać zadośćuczynień i zostawić sprawy do rozstrzygnięcia sądowi. Ministerstwo podkreśla, że wykupiło dla żołnierzy jadących na misje polisy ubezpieczeniowe.
Rodzina nieżyjącego żołnierza, jeśli nadal zamierza domagać się pieniędzy od ministerstwa, musi teraz złożyć pozew. Konieczne będzie przy tym wniesienie opłaty w wysokości pięciu procent żądanej kwoty zadośćuczynienia (w wypadku starań o milion to 50 tysięcy złotych), chyba, że sąd zwolni powodów z tego obowiązku.
- Ministerstwo Obrony Narodowej najpierw wysłało żołnierzy (do Iraku), potem doubezpieczało, a na końcu okazało się, że polisa ubezpieczeniowa nie obejmuje zadośćuczynienia. To wystarczy jako komentarz do tego, że odpowiedzialność za te czyny i zaniechania powinna skłonić ministra do przyjścia do sądu i zawarcia ugody - powiedział po wyjściu z sądu reprezentujący większość rodzin radca prawny Sylwester Nowakowski.
Rozmowa z ministrem
W środę resort obrony poinformował, że szef MON Tomasz Siemoniak jeszcze we wrześniu planuje spotkanie z rodzinami poległych na misjach. Rzecznik prasowy MON Jacek Sońta powiedział, że nie ma możliwości, by spotkać się wcześniej. Nowakowski, komentując ten komunikat, powiedział, że doradza swoim mocodawcom, by nie jechali na spotkanie z ministrem. - Zamiast spotkania tydzień przed wyborami, lepiej poczekać i spotkać się po wyborach - uważa.
- Zaproponowałem, żeby spotkanie odbyło się w pierwszym możliwym terminie. Rodziny są rozrzucone po całej Polsce, jak zorientowali się moi współpracownicy, zarysował się termin pod koniec września. W ogóle nie wiązałem tego z wyborami - powiedział Siemoniak dziennikarzom. - Nie wiem, czy takie spotkanie będzie udane, czy nie. Uważam, że minister obrony narodowej też ma coś do zrobienia w tych sprawach. Chciałbym z nimi bezpośrednio porozmawiać - dodał szef MON.
Szef resortu wyraził przekonanie, że "bez bezpośrednich rozmów za wcześnie byłoby się na te ugody zgadzać". - Jestem bardzo otwarty. Czy będzie spotkanie, czy nie, chcę się tym problemem poważnie zająć i przyjrzeć się tym rozwiązaniom. Patrząc, jak to wygląda w innych krajach i zachowując ogromną wrażliwość wobec rodzin. Ich synowie, bracia, mężowie polegli w służbie Rzeczypospolitej, jesteśmy winni szczególną empatii - powiedział minister. Wyraził przekonanie, że "sprawa wymaga nowych rozwiązań legislacyjnych".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24