Słowa prezydenta to zupełne niezrozumienie fundamentalnych wartości, które leżą u podstaw Unii Europejskiej - powiedział Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Komentował wypowiedź Andrzeja Dudy, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wydając postanowienie w sprawie polskiego Sądu Najwyższego, "posunął się za daleko".
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), przychylając się do wniosku Komisji Europejskiej, wydał 19 października wstępne, a 17 grudnia - ostateczne postanowienie o zastosowaniu tak zwanych środków tymczasowych.
Nakazał zawieszenie stosowania przepisów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia; przywrócenie do orzekania sędziów, którzy w świetle nowych przepisów już zostali przeniesieni w stan spoczynku; powstrzymanie się od wszelkich działań zmierzających do powołania sędziów SN na stanowiska, których dotyczą kwestionowane przepisy, a także od wyznaczenia nowego I prezesa Sądu Najwyższego.
- Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, orzekając w tej sprawie - w sprawie, która jest bez wątpienia sprawą wewnętrzną, bo regulacja organizacji wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną - posunął się za daleko - oświadczył prezydent.
"Kolejny krok, który powoduje, że sami chcemy się wykluczyć ze wspólnoty europejskiej"
Słowa głowy państwa komentował w rozmowie z TVN24 Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
- Nasza suwerenność nie polega na tym, że możemy niszczyć niezależność sądownictwa. Suwerenność Polski nie polega na tym, że może mieć sądownictwo politycznie podporządkowane - podkreślał sędzia.
Ocenił, że wypowiedź Andrzeja Dudy to "zupełne niezrozumienie fundamentalnych wartości, które leżą u podstaw Unii Europejskiej i kolejny krok, który powoduje, że sami chcemy się wykluczyć ze wspólnoty europejskiej".
Przywrócenie sędziów SN "nie rozwiązuje wszystkich problemów"
Odniósł się do przywracania sędziów SN na stanowiska po postanowieniu TSUE. - To wygląda tak, jakby politycy czuli się do tego zmuszeni. Można powiedzieć, że nie zrobiliby tego, gdyby nie było postanowienia trybunału sprawiedliwości w Luksemburgu - wskazywał Przymusiński.
Zaznaczył, że "to przecież nie rozwiązuje wszystkich problemów". - Mamy cały czas politycznie wybraną Krajową Radę Sądownictwa, mamy postępowania dyscyplinarne (wobec sędziów, między innymi w związku z pytaniami prejudycjalnymi - red.) ukształtowane w taki sposób, że minister (sprawiedliwości Zbigniew Ziobro) może nimi kierować - wyliczał.
- Ten pierwszy krok, który politycy musieli zrobić, to na pewno nie jest ostatni, po którym moglibyśmy powiedzieć, że skończyły się w Polsce problemy z praworządnością - podkreślił sędzia Przymusiński.
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24