Więcej niż co czwarty polski 15-latek deklaruje, że co najmniej kilka razy w miesiącu doświadczał w szkole jakiejś formy prześladowania. Z opinią, że "to źle przyłączać się do znęcania" zgadza się 80 procent uczestników badania PISA z naszego kraju. Wśród państw OECD gorszy wynik uzyskały tylko Kolumbia (68 procent) i Węgry (75 procent).
Matematyka, czytanie ze zrozumieniem i nauki przyrodnicze - polscy 15-latkowie we wszystkich dziedzinach objętych PISA, jednym z najważniejszych badań edukacyjnych na świecie, znaleźli się na unijnym podium i są w edukacyjnej światowej czołówce. Po raz ostatni w badaniu tym brali udział gimnazjaliści. - To ich sukces - komentują wynik badacze.
W badaniu PISA sprawdzane są jednak nie tylko kompetencje edukacyjne, ale również dobrostan młodzieży i podejście do szkoły oraz zjawisk społecznych. I tu problemów jest więcej.
- Niepokojące są pewne postawy uczniów, którzy z jednej strony są zmotywowani do nauki, a z drugiej często nie czują się związani ze szkołą czy też twierdzą, znacznie częściej niż ich koledzy i koleżanki z innych krajów, że inteligencja jest czymś wrodzonym, czego nie można zmienić - zauważa dr Maciej Jakubowski z Evidence Institute, organizacji non-profit zajmującej się promowaniem polityki edukacyjnej opartej na badaniach.
Czy "to źle przyłączać się do znęcania"?
Jedną z badanych kwestii jest problem przemocy rówieśniczej. Według danych zebranych w czasie badania PISA, 26 proc. polskich 15-latków deklaruje, że co najmniej kilka razy w miesiącu doświadczało różnych form prześladowania czy znęcania się. Średnia dla OECD - organizacji zrzeszającej 36 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw - to 23 procent.
Odsetek młodzieży, która zgłasza takie problemy, najniższy jest w Korei Południowej (9 proc.), Holandii (12 proc.), Portugalii (14 proc.), Japonii, Islandii i Hiszpanii (po 17 proc.). Największy kłopot z przemocą szkolną odnotowano na Łotwie (35 proc.), w Kolumbii i Nowej Zelandii (po 32 proc.) oraz Australii i Czechach (po 30 proc.).
Nastolatków zapytano też, czy zgadzają się ze stwierdzeniem, że "to źle przyłączać się do znęcania". W Polsce z taką opinią zgodziło się 80 proc. badanych. Wśród państw OECD gorszy wynik uzyskały tylko Kolumbia (68 proc.) oraz Węgry (75 proc.). Polska jest na tym samym poziomie co Słowacja i Turcja.
Najsilniejsze poczucie, że przyłączanie się do prześladowania jest czymś złym, odnotowano w Holandii i Wielkiej Brytanii (95 proc.) oraz Belgii, Danii, Irlandii i Norwegii (po 94 proc.).
Kraje, które są edukacyjnymi liderami najnowszego badania PISA, również wypadają wyraźnie lepiej niż Polska. W Finlandii takiego zdania jest 93 proc. nastolatków, w Estonii - 89 proc.
Z badania wynika też, że dziewczęta oraz ci uczniowie, którzy sami rzadziej doświadczają znęcania się, wykazują się najsilniejszymi antyprzemocowymi postawami.
Problem nie tylko w gimnazjach
Wyraźny problem z przemocą był już w poprzedniej edycji badania, z 2015 roku. Pokazywało ono, że w polskiej szkole istnieje większe zagrożenie przemocą niż w innych krajach OECD. Wówczas 21,1 proc. gimnazjalistów przyznało, że w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie padło ofiarą dręczenia. Chodziło m.in. o popychanie, zabieranie przedmiotów osobistych czy przedrzeźnianie, również w internecie. Średnia OECD wynosiła wówczas 18,7 proc.
W 2015 r. Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej przeanalizowało ponad 70 nagłośnionych przez media przypadków dyskryminacji, mowy nienawiści i przemocy motywowanej uprzedzeniami w szkołach. W co piątym przypadku instytucje oświatowe w ogóle nie podjęły działań kontrolnych lub naprawczych. Tam, gdzie kuratorzy zdecydowali się na działanie, często polegało ono tylko na kontroli szkolnych dokumentów.
W tym samym roku eksperci Instytutu Badań Edukacyjnych przebadali niemal 11 tys. uczniów, ponad 500 wychowawców, 240 pedagogów i psychologów szkolnych, 185 dyrektorów i ponad 4 tys. nauczycieli. To największe w Polsce badanie na temat przemocy pokazało, że ofiarami agresywnych zachowań częściej niż gimnazjaliści są uczniowie w klasach od czwartej do szóstej szkół podstawowych.
Z raportu wynikało, że co dziesiąte dziecko w Polsce jest dręczone regularnie, a szczególnie narażone są dzieci ubogie i takie, które nie dostają wsparcia od rodziców.
Wielu nauczycieli nie zdawało sobie sprawy ze skali problemu. Około jednej trzeciej spośród nich było przekonanych, że w ich klasach nie dochodzi do przemocowych zachowań. Najczęściej nie wiedzieli o agresji słownej i nękaniu w internecie.
Lepszy klimat to mniej przemocy
- Tam, gdzie jest dobry klimat szkoły, bliskie relacje między uczniami, nauczycielami i rodzicami, tam problem jest mniejszy - mówił po publikacji krajowych badań na temat przemocy dr Michał Sitek z Instytutu Badań Edukacyjnych.
Podobne rekomendacje można usłyszeć i dziś.
"Trzeba zastanowić się nad tymi rezultatami i po pogłębionej analizie wyników szukać rozwiązań, które podtrzymają sukces polskiej edukacji, a jednocześnie zadbają w większym stopniu o relacje i rozwijanie odpowiednich postaw w szkole" - rekomenduje dr Maciej Jakubowski z Evidence Institute.
Magdalena Swat-Pawlicka, dyrektor do spraw programowych Szkoły Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że należy pogratulować nauczycielom i uczniom gimnazjów, którzy pracowali w trudnej atmosferze - badanie przeprowadzano na przedostatnim roczniku gimnazjalistów już w czasie likwidowania ich szkół. Z drugiej jednak strony przyznaje, że polska szkoła ma sporo do zrobienia.
- W tej edycji mamy rewelacyjne wyniki w czytaniu, matematyce i naukach przyrodniczych. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na to, co uczniowie sądzą na temat szkoły, jej klimatu, poczucia bezpieczeństwa, komfortu uczenia się. Wyniki pokazują, że to wciąż dla nas, dorosłych, wyzwanie - podkreśla Swat-Pawlicka.
Autor: Justyna Suchecka
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24