Ciemności, niedziałająca część telefonów i faksów. Tak wyglądał popołudniowy wtorek w tzw. szpiegowcu, czyli jednym z budynków Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który został sparaliżowany awarią prądu.
Awaria prądu dotknęła boczny budynek głównego gmachu MSZ. Kłopoty ominęły główny gmach. Nie był to jednak paraliż, o czym pisał serwis polityka.pl, który pierwszy doniósł o awarii.
Budynek został częściowo pozbawiony światła. Nie działały serwery. Musieliśmy sobie radzić bez wewnętrznej poczty elektronicznej, ale nie było to nic poważnego. rzecznik MSZ
Bez prądu do południa
- Budynek został częściowo pozbawiony światła. Nie działały serwery. Musieliśmy sobie radzić bez wewnętrznej poczty elektronicznej, ale nie było to nic poważnego – mówi tvn24.pl rzecznik ministerstwa Piotr Paszkowski.
Awaria ma zostać usunięta do środowego przedpołudnia. - Na miejscu jest ekipa, która cały czas nad tym pracuje – dodaje rzecznik MSZ.
W gestii szpiegów?
Budynek "szpiegowca" MSZ kupiło 5 lat temu od spółki Litewska Development należącej do niemieckiej firmy i polskiego doradcy podatkowego Janusza Marciniuka.
O nowoczesnym biurowcu o powierzchni prawie sześciu tysięcy metrów kwadratowych zrobiło się głośno, gdy członkowie Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych dopytywali się, jak to możliwe, iż wbrew resortowi postawiono prywatny biurowiec tak blisko od gmachu MSZ.
Ich zdaniem, istniała obawa, że będzie wykorzystywany przez szpiegów w celu kontrolowania działalności naszych służb dyplomatycznych.
Źródło: polityka.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24