Ostre słowa w Sejmie przed głosowaniem ws. enegocjacji pakietu klimatyczno-energetycznego. - Czy pakiet klimatyczny to indolencja, czy zdrada stanu? - pytał b. minister Jan Szyszko (PiS). Pakietu bronił premier Donald Tusk. - Uratowaliśmy Polskę od dramatycznie gorszego wariantu - mówił.
Sejm w piątkowym głosowaniu odrzucił wniosek PiS o renegocjację pakietu.
PiS chciał m.in. by obywatele w referendum odpowiedzieli na pytanie, czy zgodnie z wynegocjowanym przez rząd PO-PSL pakietem klimatyczno-energetycznym są "za podziemnym składowaniem dwutlenku węgla, przy kosztach dochodzących do 100 euro za tonę, co musi skutkować wzrostem cen energii i może blokować nasze rodzime zasoby energetyczne jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, gaz łupkowy i unikatowe zasoby geotermalne, uzależniając równocześnie Polskę od obcych technologii i obcych źródeł energii".
Za przyjęciem wniosku o referendum głosowało 148 posłów, 264 było przeciwnych, a 17 wstrzymało się od głosu.
Głosowanie poprzedziło m.in. wystąpienia b. ministra Jana Szyszki oraz premiera Donalda Tuska, który przekonywał, że obecna wersja pakietu klimatyczno-energetycznego jest lepsza dla Polski, niż ta wynegocjowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Indolencja czy zdrada stanu"
Szyszko powiedział w Sejmie, że po przyjęciu pakietu w grudniu 2008 roku Tusk chwalił się sukcesem w tej sprawie. - Mówił pan, że zyskaliśmy 60 mld zł, tymczasem pakiet oznacza dla nas znaczne straty - mówił b. ministe, wymieniając, ile Polska straciła na przyjęciu pakietu, - To obraz indolencji czy zdrady stanu? Czy nadal uważa pan to za swój sukces? A jeśli tak, to dlaczego? - pytał poseł.
Premier odpowiedział mu ostro: - Pan minister Szyszko dzisiaj po raz kolejny bałamutną swoją wypowiedź zakończył pytaniem czy pakiet klimatyczny to zdrada stanu, czy indolencja. Mam nadzieję, że pan Szyszko odpowie sobie na pytanie, dlaczego mój rząd w poprzedniej kadencji musiał całymi miesiącami organizując gigantyczną akcję dyplomatyczną niwelować fatalne dla Polski skutki umowy, jaką zawarł prezydent Lech Kaczyński w porozumieniu z premierem Jarosławem Kaczyńskim, o czym informował mnie osobiście wielokrotnie, a także publicznie w wywiadach prasowych - mówił Tusk. Ostatnim słowom towarzyszyły okrzyki "kłamstwo" rzucane z ław sejmowych.
Według premiera, rząd PiS tłumaczył przyjęcie pakietu tym, że w zamian za jego akceptację uzyskać miał poparcie ws. kompromisu z Joaniny (umożliwiał on blokowanie Polsce niekorzystnych posunięć UE).
- Mówiłem w imieniu polskiego rządu, że mamy prawo mówić o sukcesie, ponieważ wspólnie z ówczesnym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym udało się doprowadzić do zbudowania koalicji państw europejskich, które przez wiele miesięcy pracowały nad tym, aby pakiet klimatyczno-energetyczny, którego przyjęcie zostało rozstrzygnięte przez moich poprzedników, miał dla Polski łagodniejszy wymiar. Wymiar, który można wyliczyć na poziomie dziesiątków miliardów złotych - przekonywał Tusk.
Szyszko: zapisy pakietu szkodliwe dla Polski
W jego opinii, "ciężka praca polskiej dyplomacji" doprowadziła to "efektu ratunkowego". - Czy my jesteśmy w Polsce szczęśliwi, że w ogóle pakiet wszedł? Oczywiście nie, bo on jest groźny dla każdej węglowej gospodarki. Czy udało się uratować Polskę od wymiaru dramatycznie gorszego? Tak. Oczekuję, ze minister Szyszko sam zada sobieto pytanie i sam sobie odpowie: indolencja czy zdrada stanu.
Poseł PiS, były minister środowiska Jan Szyszko w trakcie środowych obrad Sejmu podkreślał, że jego partia chce zwrócić uwagę na bardzo ważne zapisy pakietu klimatyczno-energetycznego, "które są niezwykle szkodliwe dla polskiej gospodarki, a w przyszłości i dla bytu Polski, jako cudownego państwa w strukturach Unii Europejskiej".
Autor: jk / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24,