Agencja Rozwoju Przemysłu uściśliła w niedzielnym komunikacie, że obie spółki-córki stoczni Gdynia - Europlazma Serwis i Euro-Guard - zostały kupione przez osobę fizyczną - Jana Woźniaka. W sobotę ARP podała, że przetarg na udziały firmy Europlazma Serwis wygrał Jan Woźniak, ale pierwszeństwo zakupu tych udziałów przysługiwało spółce Euro-Cynk Gdynia jako wspólnikowi Europlazma Serwis.
ARP podkreśla, że spółki zostały sprzedane zgodnie z prawem. Obie spółki wylicytowała osoba fizyczna po cenie wyższej niż cena wywoławcza ogłoszona w przetargu. Informacje w mediach o tym, że spółki te zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, są nieprawdziwe - zapewnia ARP.
"Rzeczpospolita" napisała w sobotę, że CBA chciało wyjaśnić m.in. to, czy przez spółki-córki Stoczni Gdynia wyprowadzano pieniądze. Firmy sprzedawane osobom fizycznym za niewielkie pieniądze były jednocześnie wierzycielami stoczni. Po transakcji stocznia szybko realizowała zaległe płatności. Nabywca mógł więc zarobić kilkakrotnie więcej, niż zapłacił za spółkę - pisała "Rz".
Agencja wyjaśniła w komunikacie, że przygotowane przez firmy zewnętrzne wyceny spółek - Europlazma Serwis i Euro-Guard - uwzględniały zobowiązania Stoczni Gdynia wobec tych spółek. Ich sprzedaż odbywała się w ramach konkurencyjnych przetargów, w których każdy mógł wziąć udział. Żadne zaległe zobowiązania gdyńskiego zakładu wobec Europlazma Serwis i Euro-Guard nie zostały dotąd zrealizowane.
Zarząd stoczni: to niemożliwe
Piotr Paszkowski Członek zarządu stoczni Gdynia SA na antenie TVN24 podkreślał, że w nic nie wie o żadnych nieprawidłowościach w stoczni, a wyprowadzanie z niej pieniędzy przy pomocy spółek-córek jest niemożliwe. - Od maja 2009 roku stocznia nie spłacała żadnych zobowiązań. To jest niemożliwe – ustawa kompensacyjna wyklucza taką możliwość - podkreślił.
Paszkowski zapewnił, też że wbrew doniesieniom Świętczaka ze stoczni nie był wywożony jej majątek. - Jeśli w ogóle był wywożony jakiś majątek to należał do firm, które częściowo wykupiły stocznię - zapewnił Paszkowski. Podkreślił też, że nie miał nic wspólnego ze spółką Polskie Stocznie SA - która pośredniczyła w nieudanej transakcji sprzedaży stoczni w Szczecinie i Gdyni katarskiemu inwestorowi.
ARP zaprzecza
Według gazety, o wszczęcie śledztwa ws. stoczni prosił CBA poseł PiS Zbigniew Kozak. Powoływał się przy tym na pismo przewodniczącego Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszka Świętczaka. To on zaalarmował posła, że wiele składników majątkowych Stoczni Gdynia zostało na niejasnych zasadach przekazanych do spółek córek. Świętczak wskazywał na firmy Europlazma i Euro-Guard, które zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, ok. kilkuset tysięcy złotych, osobom fizycznym. Tymczasem zobowiązania wobec tych spółek sięgały kilku milionów. Po przejęciu firm stocznia uregulowała zaległe zobowiązania.
ARP zdecydowanie zaprzecza tym doniesieniom. Przetarg dotyczył sprzedaży 1900 udziałów spółki Europlazma Serwis i 2185 udziałów firmy Euro-Guard. Cena wywoławcza dla spółek wyniosła odpowiednio: 762 tys. zł i 284 tys. zł, a cena sprzedaży: 783 tys. zł i 420 tys. zł. ARP w oświadczeniu przypomina, że spłata wierzycieli w czasie trwania postępowania kompensacyjnego nie jest dopuszczalna przed zatwierdzeniem przez sąd planu podziału. Agencja zapewnia, że żadne wierzytelności, które zostały zgłoszone na podstawie przepisów Ustawy Kompensacyjnej, w tym zabezpieczone na majątku stoczni, nie zostały spłacone do dnia dzisiejszego, gdyż cały proces sprzedaży składników majątku stoczni jest w toku.
Źródło: TVN24, "Rzeczpospolita", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24