"Apelujemy o wyciszenie emocji w imię wspólnego dobra, jakim są prawda i budowany od ćwierćwiecza dialog. Ustawodawca może jeszcze się cofnąć" - piszą ludzie kultury, mediów i polityki, którzy wystosowali apel w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Wcześniej do zmian w polskich przepisach krytycznie odniosły się władze Izraela.
"My, niżej podpisani, zwracamy się do opinii publicznej powodowani troską o stan relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich. Apelujemy o wyciszenie emocji w imię wspólnego dobra, jakim są prawda i budowany od ćwierćwiecza dialog" - napisali autorzy listu.
Pod apelem podpisali się między innymi: Anne Applebaum, Barbara Engelking, Jan Tomasz Gross, Jan Hartman, Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Rzepliński, Radosław Sikorski, Aleksander Smolar, Kazimiera Szczuka, Paweł Śpiewak, Róża Thun, Olga Tokarczuk, Grzegorz Turnau, Jacek Żakowski.
Sygnatariusze listu zwrócili uwagę, że ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej przyjęta 26 stycznia przez polski Sejm przewiduje karę do trzech lat więzienia dla każdego, "kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie".
"Dlaczego ofiary i świadkowie Zagłady mają ważyć słowa?"
Według podpisanych pod apelem osób "ten niefortunny zapis odbił się szerokim echem w Polsce i na świecie, budząc liczne zastrzeżenia - logiczne, moralne i prawne".
"Dlaczego dyskusja o faktach historycznych ma toczyć się w asyście prokuratury i sądu? Dlaczego ofiary i świadkowie Zagłady mają ważyć słowa, by nie podpaść organom ścigania i czy będzie odtąd czynem karalnym świadectwo ocalałego Żyda, który 'bał się Polaków?'" - pytali sygnatariusze.
"Dlaczego mamy spierać się nie na argumenty, lecz na paragrafy? Czy byłby to, zważmy, zakaz symetryczny do zakazu kłamstwa oświęcimskiego? I skąd taryfa ulgowa dla wybranych zawodów - dlaczego za 'antypolskie' opinie nie będą ścigani jedynie uczeni i artyści? A dziennikarze? A nauczyciele? Gdzie ma leżeć granica między tolerowaną nauką i sztuką a karalną publicystyką i kto ustalałby 'fakty', którym nie wolno się sprzeciwić?" - podkreślali.
"Nie tędy droga do odzyskania zbiorowej godności"
"Intencją ustawodawcy była obrona dobrego imienia Polaków. To zrozumiałe. Gdy Polacy słyszą o 'polskich obozach', podejrzewają, często na wyrost, że zarzuca im się zorganizowanie Auschwitz (Jan Karski pisał o 'polskich obozach', mając na myśli 'obozy zlokalizowane w Polsce'). Jednak ustawa idzie dalej - sugeruje niewinność Polaków, tworząc z nich jedyny w Europie naród bez skazy" - zaznaczyli autorzy listu.
Jak stwierdzili, "nie tędy droga do odzyskania zbiorowej godności". "I nie wszystko stracone. Ustawodawca może jeszcze się cofnąć, o co gorąco apelujemy" - oświadczyli.
Nowelizacja ustawy o IPN
Senat zajmie się na rozpoczętym w środę posiedzeniu uchwaloną w ubiegły piątek przez Sejm nowelizacją ustawy o IPN, która wprowadza między innymi kary przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie z okresu II wojny światowej. Wcześniej w środę komisje senackie praw człowieka, praworządności i petycji oraz kultury i środków przekazu poparły nowelizację bez poprawek.
Do noweli ustawy o IPN krytycznie odniosły się władze Izraela, w tym między innymi premier Benjamin Netanjahu. Ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
Autor: js//now / Źródło: tvn24.pl, PAP