Seremet: Tusk był mocno poirytowany, o jego synu nie rozmawialiśmy

Aktualizacja:
[object Object]
Przesłuchanie przed komisjątvn24
wideo 2/23

Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchiwała w czwartek byłego prokuratora generalnego. Andrzej Seremet powiedział m.in., że ówczesny premier Donald Tusk na spotkaniu w 2012 r. w sprawie Amber Gold krytycznie wyrażał się o działalności służb, w tym także prokuratury.

Przesłuchanie zakończyło się ok. godz. 15.30. Trwało kilka godzin.

Po zakończeniu przesłuchania komisja, już bez obecności dziennikarzy, zajmie się wnioskami złożonymi uprzednio przez posłów.

Seremet: spotkałem się z Tuskiem "jakieś trzy razy"

Seremet w czasie przesłuchania powiedział, że o Amber Gold rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, kiedy sprawa stała się już głośna.

Odpowiadając na pytanie Andżeliki Możdżanowskiej (PSL), ile razy spotkał się z Tuskiem ws. Amber Gold, Seremet odpowiedział, że jakieś trzy razy. - Rozmawialiśmy przede wszystkim, kiedy pan premier zaprosił mnie na spotkanie z udziałem kilku ministrów, którego przedmiotem była konieczność zaradzenia takim wydarzeniom w przyszłości - powiedział. - Premier był lekko, a może mocno, poirytowany tym, co się stało, krytycznie wyrażał się o działalności różnych służb, w tym także prokuratury – dodał Seremet. Podkreślił, że Tusk dążył to tego, by przyjąć metody lub zmianę prawa, aby skutecznie walczyć z piramidami finansowymi. Na pytanie posłanki, czy była wtedy mowa o zatrudnieniu syna Tuska w należących do Amber Gold liniach lotniczych OLT Express, Seremet odparł: "Nie rozmawialiśmy o tym". - Z innych spotkań wiem, że premier opowiadał, że nie miał z tym nic wspólnego - dodał. Według Seremeta, kilka razy po tym spotkaniu jego zastępca odbywał spotkania w Komitecie Stabilności Finansowej ws. możliwych rozwiązań. Dodał, że efektem tych spotkań było m.in. żądanie Tuska przedstawienia mu analizy nt. przestępczości gospodarczej za kilka ubiegłych lat. - Taki raport sporządziliśmy i przedstawiliśmy premierowi – dodał Seremet. Możdżanowska pytała też, czy oceniając zachowanie trójmiejskich prokuratorów, można uznać, że szef Amber Gold Marcin P. mógł być pod jakąś ochroną. - Nie dostrzegałem żadnych przesłanek, które mogłyby doprowadzić do konkluzji, że są tu jakieś relacje osobiste czy jakiekolwiek, które powodowałyby ochronę Marcina P. – padła odpowiedź. Seremet przyznał, że prokuratorzy z Trójmiasta nie zdawali sobie sprawy, jak szerokie rozmiary przybiera sprawa Amber Gold. Mówił też o ich - "rutynowym podejściu w najgorszym tego słowa znaczeniu”. - To było żałosne - tak zaś Seremet ocenił zgodę jednego z prokuratorów, że potrzebne akta Marcin P. dostarczy mu po powrocie z urlopu. Pytany o kontakty jednego z gdańskich prokuratorów, który dostawał bezpłatne zaproszenia na mecze, tak jak politycy, Seremet odparł, że on sam zawsze unikał "zbyt bliskich relacji z władzami lokalnymi czy centralnymi". - Niektóre osoby takiego wstrzemięźliwego podejścia nie preferują, ale też nie spotkałem się z takimi drastycznymi przypadkami uwikłania prokuratora w jakiś układ lokalny, poza sprawą rzeszowską oczywiście, którą znamy – podkreślił. Dodał, że czegoś takiego w Gdańsku nie dostrzegł.

Seremet przed komisją

Posiedzenie komisji rozpoczęło się o godz. 10. Wówczas były prokurator generalny skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi.

Podziękował za zaproszenie. Powiedział, że wydawało mu się czymś naturalnym, że będzie poproszony o złożenie zeznań. - Sądzę, że oczekiwania, które miałyby jakiś posmak sensacyjny nie zostaną spełnione. Tu żadnej sensacji przy działalności mojej czy prokuratury nie ma - oprócz tych faktów, które komisji i opinii były znane - zaznaczył. Seremet mówił na temat uwarunkowań prawnych w jakich funkcjonował ówczesna prokuratura. Dodał, że istotą była zasada niezależności prokuratora prowadzącego postępowanie. Mówił, że "stanowiła ona odpowiedź na zbyt rygorystyczne i ścisłe kierowanie prokuraturą". Seremet powiedział, że jeśli by przyjąć, że ta zasada oznacza, iż decyzja prokuratora mogła być zmieniona wyłącznie przez bezpośredniego przełożonego, to uważał on, że "nie jest to do końca trafne i właściwe" i dlatego domagał się przez całą swą kadencję zmiany tych zasad.

Świadek przyznał, że był za to krytykowany. - Przypisywano mi złe intencje, intencje zmierzające do tego, by poszerzyć swoje imperium kosztem niezależności prokuratorów - opisywał.

Dodał, że to była niekomfortowa sytuacja, gdy odpowiadał za błędy prokuratorów, a nie miał możliwości wpływać na poszczególne śledztwa.

"Nie było należytego nadzoru". Seremet przed komisją śledczą ws. Amber Gold
"Nie było należytego nadzoru". Seremet przed komisją śledczą ws. Amber Goldtvn24

Jak mówił, "istotą nieudolności" postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz było to, że nie było należytego nadzoru.

Dodał, że o ten nadzór dopominał się ówczesny szef KNF w piśmie do prokuratury z 2011 r. - Tego nadzoru nie było nawet w sposób formalny, mimo że zapewniono, że ten nadzór został wdrożony – mówił Seremet.

Tłumaczył, że dziennie otrzymywał na swoje biurko kilkaset pism domagających się objęcia nadzorem określonych postępowań. Dodał, że regulamin prokuratury sprawiał, że nadzór PG mógł być prowadzony tylko wobec prokuratury apelacyjnej. Podkreślił, że nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwy.

Seremet: nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwy
Seremet: nadzór wobec postępowania takiego jak to wobec Amber Gold był niemożliwytvn24

O odpowiedzialności dyscyplinarnej

Seremet mówił, że istotne zagadnienie stanowiło dla niego należyte rozwiązanie kwestii odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów. Przyznał, że ta sprawa nie została jednak rozwiązana. Jednocześnie zaznaczył, że ma nadzieję, iż "debata o funkcjonowaniu prokuratury nie jest skończona".

Seremet przyznał, że w kwestii prokuratorskich postępowań dyscyplinarnych za jego kadencji zachodziła konieczność "zreformowania stanu wówczas istniejącego". - To leżało mi na sercu i stanowiło dla mnie niezwykle istotne zagadnienie, być może związane z moją przeszłością jako rzecznika dyscyplinarnego w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie - mówił. - Ta sprawa nie została rozwiązana za czasów mojej kadencji, mimo że przedstawiałem propozycje gotowe, z którymi wykonałem peregrynacje po wszystkich klubach Sejmu poprzedniej kadencji, albo jeszcze poprzedniej. Właściwie prawie żaden z klubów nie był zainteresowany - powiedział były szef prokuratury. Jak dodał, brak takich zmian miał ten skutek, że istniało oczekiwanie, aby prokuratorzy odpowiadali za błędy karnie z przepisu o przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków. - To jest przepis, który jest "bronią atomową" przeciwko prokuratorom i wszystkim funkcjonariuszom publicznym - powiedział. Przyznał, że zawsze był bardzo sceptyczny wobec takiej odpowiedzialności prokuratorów, bo "prokurator, któremu będzie grozić to niebezpieczeństwo, będzie wolał nic nie robić". - Ale zgodzę się z tym, że istnieje pewnego rodzaju luka pomiędzy odpowiedzialnością dyscyplinarną (...), a odpowiedzialnością za sposób prowadzenia sprawy - wskazał Seremet. Dodał, że m.in. sprawa Amber Gold i prokuratorskich "dyscyplinarek" na jej kanwie uwidoczniła te braki. Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS), odnosząc się do tych wątków, stwierdziła m.in., że ówczesna władza, która miała możliwość przyznania Seremetowi jako szefowi prokuratury kompetencji, "tego nie robiła". - To był wedle mnie celowy zamysł, aby tak wyglądała prokuratura, która w tym momencie została takim chłopcem do bicia, a w praktyce funkcjonowała zupełnie inaczej - dodała.

Były prokurator generalny o postępowaniach dyscyplinarnych
Były prokurator generalny o postępowaniach dyscyplinarnychtvn24

"W głowie się nie mieści"

Wassermann nie zgodziła się, że prokurator popełniając błędy w prowadzeniu postępowania "wpadał w pewną lukę" pomiędzy postępowaniem dyscyplinarnym a odpowiedzialnością z art. 231 Kodeksu karnego, mówiącym o odpowiedzialności funkcjonariusza publicznego za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Podkreśliła, że "każdy, kto pracuje, popełnia błędy", ale "jest pytanie o ilość i o sumę tych błędów, bo to, że ktoś czegoś zapomni, nie zrobi, zrobi mniej dokładnie, było dużo pracy - to jest naturalne, może się zdarzyć". - Tylko wie pan, ilość błędów i zaniechań w tym postępowaniu (ws. Amber Gold), których dopuścił się referent, jakość nadzoru (...), reakcja prokuratury okręgowej oraz ten rzekomy nadzór, który miał być, a którego nigdy nie było - taka ilość błędów tak rażących, że trudno tu mówić, że nie było pola żeby wyciągnąć z tego konsekwencji - powiedziała. Nawiązując do postępowań dyscyplinarnych wobec czworga prokuratorów z Gdańska w związku ze sprawą Amber Gold (zostali oni uwolnieni od zarzutów) stwierdziła, że "czysto po ludzku w głowie się nie mieści, jakie są wyroki w obliczu tego, co tutaj dzień po dniu ujawnia komisja".

Seremet zmienił zdanie ws. pisma KNF

Seremet odpowiadał na pytania dot. pisma z końca listopada 2011 r., które przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak wysłał do Seremeta. Zawierało ono krytyczne uwagi na temat postępowania ws. Amber Gold. Pismo to nie trafiło jednak do Seremeta - zostało przekazane do departamentu postępowania przygotowawczego PG, który skierował je do zastępcy prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, a stamtąd trafiło do gdańskiej prokuratury okręgowej.

O losy tego dokumentu pytała Seremeta na początku zeznań posłanka PiS Joanna Kopcińska. - Czy takie pismo do pana dotarło? Jaki był sposób postępowania z tego typu pismami? - dociekała. - To pismo nie dotarło do mnie. Zostało ono zadekretowane przez zastępcę dyrektora biura PG wprost na dyrektora biura departamentu postępowania przygotowawczego i przesłane do prokuratury apelacyjnej - odparł b. szef PG. Seremet tłumaczył, że w PG nie było obowiązku przedstawiania mu wszystkich pism, które wpływały do tej prokuratury, bo "to było fizycznie niemożliwe". - To pismo (z KNF - red.) trafiło do komórki, do której powinno trafić, czyli departamentu postępowania przygotowawczego - zaznaczył. Ocenił też, że gdyby to pismo trafiło do niego bezpośrednio na biurko, to "myślę, że ono wywołałoby zainteresowanie z mojej strony". Zaznaczył jednak, że wiele by to nie zmieniło w sprawie, gdyż w konsekwencji pisma "stało się tak, jak chciał tego skarżący", czyli KNF. Seremet tłumaczył, że gdańska prokuratura okręgowa w swojej odpowiedzi na to pismo zapewniała, że sprawa Amber Gold została odwieszona i objęta nadzorem. - Nie została ona de facto objęta nadzorem, ale zapewniono, że została ona objęta nadzorem - mówił. - Wobec czego, gdyby to pismo trafiło do mnie i gdyby zapewniono mnie, że sprawę tę objęto nadzorem, że sprawa ma swój bieg, tak jak prokuratura okręgowa zapewniała, to stałoby się tak, jak się stało. Żadnej różnicy by nie było - ocenił. Kopcińska dopytywała, czy pismo nie było zbyt długo analizowane w PG, gdyż - jak wskazywała - wpłynęło ono do PG 28 listopada, a do prokuratury apelacyjnej zostało skierowane 7 grudnia. - Nie podzielam takich opinii, że pismo było długo procedowane (...) Prokuratorzy mają także bieżące zajęcia, więc sądzę, że to pismo było procedowane według właściwej kolejności - stwierdził.

- Czy zgadza się pan z tym, że przez to, iż pana biuro nie dostarczyło panu tego pisma, uniemożliwiono skorzystanie przez pana z możliwości przeniesienia sprawy Amber Gold z nieudolnej prokuratury rejonowej w Gdańsku do dobrej prokuratury apelacyjnej? Czy pan dysponował takim uprawnieniem do przekazania sprawy wydziałowi przestępczości zorganizowanej wybranej prokuratury apelacyjnej? - dopytywał w późniejszym fragmencie przesłuchania Krzysztof Brejza (PO). Powołał się na ówczesny regulamin funkcjonowania prokuratury. - Tak, jeśli były takie przesłanki - odpowiedział Seremet w odniesieniu do uprawnienia przekazywania spraw. Brejza wskazał, że taką przesłanką w tym przypadku była "waga sprawy". - Gdybym wtedy otrzymał informacje, które wskazywałyby na nieprawidłowy tok tego postępowania, na zagrożenie dobra tego postępowania i na to, że rzeczywiście wymagało to interwencji prokuratury apelacyjnej, pewnie bym z tego skorzystał (...) dzisiaj ex post wydaje się, że byłaby taka możliwość - powiedział Seremet. Były szef prokuratury przyznał, że wcześniejsze zapoznanie się przez niego z pismem mogło spowodować, że sprawa przybrałaby "bardziej zdecydowany obrót niż w prokuraturze rejonowej w Gdańsku". - Czyli jednak niedostarczenie do pana tego pisma miało znaczenie? - zapytał Brejza. - Z tego punktu widzenia tak i przyznaję, że nie dostrzegałem tego aspektu (...) nie dostrzegłem tego kontekstu w momencie składania początkowych zeznań. Przyznaję rację, że rzeczywiście mogło być inaczej w tym zakresie - powiedział Seremet. Były szef prokuratury przekonywał także, że przyjmowanie przez prokuraturę całej odpowiedzialności za tę aferę jest niezasadne. - Nie chciałbym używać dla własnej obrony chwytów polegających na wciąganiu do tego kotła innych osób czy organów, ale wszyscy wiemy, że były także krytyczne uwagi wypowiadane pod adresem służb specjalnych, czy UOKiK - zaznaczył.

Seremet o piśmie od KNF
Seremet o piśmie od KNFtvn24

Seremet: o aferze Amber Gold dowiedziałem się wiosną 2012

Seremet pytany, kiedy dowiedział się o aferze Amber Gold powiedział, że późną wiosną 2012 r. Dodał, że przypomina sobie rozmowę z ówczesnym szefem ABW gen. Krzysztofem Bondarykiem na ten temat.

- To jest ten moment, który mogę ze swojej pamięci wydobyć - zaznaczył, choć przyznał, że, jak mu się wydaje, wcześniej, wiosną 2012 r., mógł zetknąć się z publikacjami nt. Amber Gold.

- Przedmiotem naszej rozmowy było to, że prezes Amber Gold używał jakichś pism ABW, które uznano potem za fałszywki - powiedział Seremet.

Marek Suski (PiS) nawiązał do rozmowy świadka z ówczesnym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem.

Były prokurator generalny przyznał, że podczas tego spotkania obaj rozmówcy nie mieli pewności, czy Amber Gold to piramida finansowa, ale mieli "takie podejrzenia". Tym niemniej, jak dodał, rozmawiali o tym, jak zająć się sprawą, by nie narażać się na zarzut szkodzenia przedsiębiorcom. Spotkanie, mówił, trwało około pół godziny.

Suski dopytywał, czy Krzysztof Bondaryk mówił coś o ulokowaniu 2 mln zł funduszu operacyjnego ABW w Amber Gold, po czym poprawił się, że chodziło o fundusz operacyjny Agencji Wywiadu. Seremet przyznał, że prokuratura prowadziła sprawę zaginięcia pieniędzy z funduszu operacyjnego, ale skoro tu chodziło o AW, to nie mógł o tym rozmawiać z szefem ABW.

Wiceszef komisji śledczej nawiązał też do przejmowania dowodów - nielegalnych nagrań z rozmów polityków - w redakcji "Wprost" w czerwcu 2014 roku. Wskazywał na "niespotykaną nadgorliwość prokuratury", gdy "chodziło o interesy Sienkiewicza, Belki, Tuska, Parafianowicza, Nowaka", bo w ciągu jednego dnia prokuratura wydała wtedy dwa postanowienia o wydaniu rzeczy. Tymczasem "w sprawie Amber Gold, gdy chodziło o pieniądze tysięcy ludzi, była niespotykana opieszałość". - Dlaczego tak było? - pytał Suski.

Seremet przypomniał, że sprawie "Wprost" uznano, że zagrożony jest interes państwa. - Może chodziło o bezpieczeństwo państwa ministrów, którzy rozmawiali o sprawie Amber Gold i targowali się - komentował poseł PiS.

Seremet: podejrzewaliśmy, że Amber Gold to piramida finansowa
Seremet: podejrzewaliśmy, że Amber Gold to piramida finansowatvn24

"Wynik postępowania dyscyplinarnego budzi moje poważne zastrzeżenia"

Były prokurator generalny przyznawał też przed komisją, że problemy w prokuraturze z takimi sprawami jak Amber Gold wiązały się z m.in. tym, że "istnieje obawa przed wkroczeniem prokuratora na zasadzie kategorycznej, by nie został posadzony o zakłócenie działalności spółki". - Uważano, że prokurator utrudnia działalność przedsiębiorcom, to się przekładało na decyzje podejmowane przez prokuratorów - mówił Seremet. Na uwagę szefowej komisji Małgorzaty Wassermann (PiS), że prokurator może prowadzić czynności bez "wchodzenia" do spółki, np. przez kontrolę w urzędach kontroli skarbowej, odpowiedział: "Mówię o atmosferze, która jakoś się prokuratorom udzielała, natomiast to nie tłumaczy zaniechań prokuratorów".

Seremet był on także pytany, czy jest zadowolony z działalności swojego rzecznika dyscyplinarnego Jacka Radoniewicza, skoro nikt z prokuratury z Gdańska, którzy mieli do czynienia ze sprawą Amber Gold, nie poniósł konsekwencji dyscyplinarnych.

Odpowiedział, że z działalności rzecznika jest zadowolony, a natomiast "inną sprawą" jest działalność sądów dyscyplinarnych. Sądy te, jak dodał, podchodziły czasami "w sposób zbyt restryktywny" do zarzutów rzeczników. - W przypadku jednej z tych spraw (dot. Amber Gold - red.) wynik postępowania dyscyplinarnego budzi moje poważne zastrzeżenia - podkreślał.

Postępowania dyscyplinarne miało czworo prokuratorów: Barbara Kijanko, która była prokuratorem referentem sprawy Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz; Witold Niesiołowski, który był szefem tej prokuratury do lutego 2011 r.; Marzanna Majstrowicz, była następczynią Niesiołowskiego i kierowała tą prokuraturą do września 2012 r. oraz Hanna Borkowska, która w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku odpowiadała za nadzór nad Prokuraturą Rejonową we Wrzeszczu. Ostatecznie przed sądem dyscyplinarnym prokuratorzy zostali uwolnieni od zarzutów.

"Zdecydowałem o braku kasacji ws. prokuratorów"

Seremet był pytany o działania w związku z postępowaniami dyscyplinarnymi. - Każde orzeczenie (dyscyplinarne) praktycznie skończyło się klęską i wielką porażką prokuratury. W związku z tym proszę mi powiedzieć, kto podjął decyzję, że nie będzie podjęta walka na etapie kasacji? - pytała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS). Seremet przyznał: "To była moja decyzja". Dodał, że podjął ją na podstawie analizy, którą przeprowadził razem z rzecznikiem dyscyplinarnym PG Jackiem Radoniewiczem. - Uznawaliśmy, że nie ma możliwości wygrania postępowania kasacyjnego - tłumaczył. Wassermann dopytywała świadka, czy jako szef prokuratury miał możliwość "zapoznawania się, ingerowania i przenoszenia tych spraw na całym etapie toczącego się postępowania". - Tak, miałem taką możliwość prawną - odpowiedział Seremet. - To dlaczego tak się skończyło? - dociekała Wassermann. - Dlatego, że pewnie różne były etapy zapoznawania się przeze mnie z różnymi rozstrzygnięciami postępowań dyscyplinarnych i to chyba tyle, co mogę na ten temat powiedzieć. Patrząc nawet na nietrafność zarzutów, ale jednocześnie na linię orzeczniczą sądów dyscyplinarnych, mimo tych uchybień ze strony pracy rzecznika dyscyplinarnego, pewnie niewiele udałoby się osiągnąć, chyba poza przypadkiem pani Borkowskiej - odpowiedział Seremet. Jarosław Krajewski (PiS) przypomniał, że Amber Gold działało w formie tzw. domu składowego, zaś w czerwcu 2010 r. minister gospodarki wykreślił tę spółkę z rejestru domów składowych i zakazał jej prowadzenia działalności w zakresie przedsiębiorstwa składowego. - Czy wie pan, kiedy podległa panu prokuratura postawiła Marcinowi P. (prezesowi spółki - red.) zarzut prowadzenia nielegalnego prowadzenia przedsiębiorstwa składowego? - zapytał poseł. Seremet odpowiedział: "Nie wiem, o ile w ogóle to nastąpiło". - I tu dochodzimy do sedna sprawy, bo tak naprawdę nigdy nie nastąpiło - odparł Krajewski, zaznaczając, że już w lipcu 2010 r. "prokuratura mogła wykazać się skutecznością i zapobiec dalszemu działaniu spółki".

O przeniesieniu postępowania do Łodzi

Seremet pytany przez Małgorzatę Wasserman dlaczego doszło do przeniesienia postępowania z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, odpowiedział, że trafiały do niego pisma grupy osób pokrzywdzonych, które "powątpiewały w obiektywizm" prokuratury gdańskiej.

Dodał, że w szczególności, kiedy ukazały się zdjęcia z meczu pokazujące prokuratora Dariusza Różyckiego (w latach 2008-2016 stał na czele Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - red.) siedzącego na trybunie, na której siedział również ówczesny premier Donald Tusk. - Podnoszono, że skoro syn pana premiera Tuska był zatrudniony (Michał Tusk, współpracował z linią lotniczą OLT Express - red.) to może być jakiś problem. Dla uniknięcia takich zarzutów przeniosłem tę sprawę do Łodzi - tłumaczył Seremet.

Zdjęcia z meczów Lechii Gdańsk, na których - w loży VIP - siedzieli m.in. Tusk i Różycki pojawiły się w mediach w 2012 r. Wassermann zwróciła uwagę, że zdjęcia te pojawiły się w mediach 5 października 2012 r., czyli w tym samym dniu, gdy zapadła decyzja o przeniesieniu postępowania z Gdańska do Łodzi. - Pewnie ten materiał zaważył na tym, że dla uniknięcia zarzutów zaangażowania prok. Różyckiego po jednej stronie, czy wplątania go w jakiś kontekst polityczny, przeniosłem tę sprawę do Łodzi - powiedział Seremet. Były szef PG zaznaczył, że gdańscy prokuratorzy zapewne prowadziliby nadal sprawę Amber Gold, gdyby nie te okoliczności. Jak mówił wszelkie zastrzeżenia, jakie się pojawiły w związku z prowadzeniem sprawy Amber Gold przez prokuratorów, można było skorygować. - Kiedy tak potężne zainteresowanie publiczne nastąpiło w związku z tą sprawą i kiedy uwikłano w kontekst polityczny prok. Różyckiego, a zatem całą tę jednostkę (Prokuraturę Okręgową w Gdańsku - red.), uważałem, że lepiej będzie przenieść sprawę do Łodzi. Wydaje mi się, że była to (...) decyzja trafna - dodał.

Seremet: nie ma złotych recept

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zapytał Seremeta, czy dziś prokuratura zabezpiecza obywateli przed możliwością powtórzenia takiej sytuacji, jaka wynikła z działalności Amber Gold?

- Bardzo ściśle zhierarchizowana prokuratura rosyjska, Komitet Śledczy o gigantycznych uprawnieniach, nie zapobiegły wielu piramidom w Rosji i to popełnionym przez tego samego człowieka - odparł Seremet. - Wspaniale działająca prokuratura, na której się wzorujemy wszyscy - bo i na wzorach amerykańskiej demokracji także, poza prokuraturą - doprowadziła do sprawy Madoffa i szeregu innych wyłudzaczy.

- Nie ma takiej instytucji, nie ma takich reguł, nie ma takich złotych recept, które by zapobiegły takim wydarzeniom. Chodzi o to, by odpowiednio szybko na nie reagować. Całkowicie wyrugować przestępczości gospodarczej się nie da - oświadczył b. prokurator generalny.

Pytany, co jest potrzebne do takiej szybkiej reakcji prokuratury, Seremet odparł, że prokuratura musi mieć "określone uprawnienia, które są". - Wiedza to jest rzecz niebagatelna – podkreślił, dodając, że w związku ze sprawą Amber Gold zarządził dużo szkoleń, by "podnosić prokuratorom poziom świadomości ekonomicznej".

Bardzo ściśle zhierarchizowana prokuratura rosyjska, Komitet Śledczy o gigantycznych uprawnieniach, nie zapobiegły wielu piramidom w Rosji i to popełnionym przez tego samego człowieka. Wspaniale działająca prokuratura, na której się wzorujemy wszyscy - bo i na wzorach amerykańskiej demokracji także, poza prokuraturą - doprowadziła do sprawy Madoffa i szeregu innych wyłudzaczy Andrzej Seremet

Zembaczyński pytał też, czemu dopiero dziś prokuratorzy zajmujący się sprawą Amber Gold, doświadczyli "obniżenia rangi", na co nie było stać prokuratury wcześniej. - Nie miałem możliwości degradowania prokuratorów na niższy szczebel - podkreślił Seremet w odpowiedzi. Dodał, że mógł natomiast zakończyć delegację prokuratora do wyższej jednostki.

Joanna Kopcińska (PiS) pytała z kolei, jak wytłumaczyć opinii publicznej, że prokuratorzy powinni być szczególnie rzetelni, a wykazano już wiele ich błędów i zaniechań w tej sprawie. - Tutaj zabrakło bardzo wielu cech, które powinny określać prokuratora. Nie tylko związanych z warsztatem bezpośrednio, ale także z empatią, bo sprawa dotyczyła przecież bardzo wielu ludzi, a to chyba gdzieś tam zanikło - odpowiedział Seremet.

Posłanka pytała też o brak odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów od sprawy Amber Gold. - Ten wątek rzeczywiście mógł, powinien być inaczej oceniony, przyznaję – odpowiedział Seremet.

Wassermann o zeznaniach Seremeta

W przerwie posiedzenie szefowa komisji Małgorzata Wassermann rozmawiając z dziennikarzami zauważyła, że Andrzej Seremet powiedział jasno, że "ustawa o prokuraturze, za której przyszło mu pełnić funkcję, była zła". Dodała, że "był formalnym przełożonym bez żadnych uprawnień, bez żadnych kompetencji". Zwróciła uwagę, że jego prośby o wzmocnienie uprawnień nie spotykały się z akceptacją. - Bardzo się cieszę, że on podziela to stanowisko, bo - jak państwo wiecie - jedną z decyzji Prawa i Sprawiedliwości po objęciu władzy była po prostu zmiana tej błędnej ustawy - połączenie prokuratora generalnego z ministrem sprawiedliwości. Ogromnie się cieszę, że również prokurator generalny tak ocenia po sześciu latach, że w tamtych warunkach nie dało się realnie kierować prokuraturą podczas gdy, rzeczywiście ponosiło się za to odpowiedzialność - mówiła.

W charakterze świadka

O konieczności wezwania Seremeta - w charakterze świadka - szefowa komisji Małgorzata Wassermann mówiła już we wrześniu, w początkach prac komisji.

- Chcemy spytać pana Seremeta o to, jaki miał wpływ na pracę prokuratury gdańskiej w latach 2009-12, ale też dużą część pytań poświęcimy temu, co zrobił celem ustalenia winnych po tym, jak miał już pełną wiedzę, że Amber Gold to pasmo nieszczęśliwych decyzji prokuratury - powiedziała w środę Wassermann.

Jednocześnie uznała za "przedwczesne" pytanie, czy już dziś można mówić o jakichkolwiek zaniedbaniach byłego prokuratora generalnego. - Dajmy szanse panu prokuratorowi Seremetowi, żeby powiedział, jakie jest jego spojrzenie na sprawę, jakie miał możliwości i jak z nich skorzystał - podkreśliła.

Wassermann: Seremet przyznał, że ustawa o prokuraturze była zła
Wassermann: Seremet przyznał, że ustawa o prokuraturze była złatvn24

Pięć uchybień, na które wskazywał

Seremet - pierwszy i jak dotąd ostatni prokurator generalny nie będący jednocześnie ministrem sprawiedliwości - funkcję szefa prokuratury objął 31 marca 2010 r. i sprawował ją przez sześć lat - do momentu, gdy przeszedł w stan spoczynku, a 4 marca tego roku w życie weszło przywrócenie unii personalnej między prokuraturą a resortem sprawiedliwości.

O uchybieniach prokuratury w sprawie Amber Gold i swych działaniach Seremet - jako wówczas urzędujący prokurator generalny - mówił szczegółowo dwukrotnie w końcu sierpnia 2012 r. Po raz pierwszy 27 sierpnia na specjalnej konferencji prasowej przedstawił raport PG na temat działalności organów ścigania w sprawie spółki i jej prezesa Marcina P., następnie zaś 30 sierpnia, kiedy w Sejmie przedstawiał informacje na temat sprawy Amber Gold.

Już wówczas ówczesny szef prokuratury wyliczał błędy popełnione w tej sprawie przez śledczych. Jak wymieniał - po pierwsze - prokurator prowadzący to postępowanie pochopnie odmówił jego wszczęcia po doniesieniu KNF, nie dokonał żadnych czynności sprawdzających, oparł się jedynie na przedstawionych przez Marcina P. dokumentach.

Po drugie, po tym jak sąd uchylił decyzję o odmowie wszczęcia postępowania, prokurator zlecił jedynie przesłuchanie Marcina P. w charakterze świadka i odebranie od niego kolejnej dokumentacji; nie zrealizował wytycznych sądu, chociaż były one dla niego wiążące.

Nie powstał plan czynności procesowych, a prokurator nie wziął w nich osobistego udziału, lecz zlecał czynności policji. W postępowaniu nie przesłuchano żadnego z klientów Amber Gold, ani nie poczyniono ustaleń w bankach oraz firmach ubezpieczeniowych i pomimo tych braków postępowanie umorzono w sierpniu 2010 r.

- Prokurator nie uczestniczył w posiedzeniu sądu w przedmiocie zażalenia na to postanowienie, choć charakter i waga sprawy wymagały jego udziału - oceniał Seremet.

Po trzecie, prokurator - mówił Seremet - "niekonsekwentnie i bez determinacji niezbędnej w tej sprawie" gromadził dokumenty spółki Amber Gold, polegając w dużym stopniu na dobrej woli jej prezesa. - W sposób opieszały prokurator próbował wyegzekwować wykonanie opinii przez biegłego rewidenta - oceniał.

Dodawał, że postępowanie zawieszono bezzasadnie i z naruszeniem procedury karnej. Śledczy nie wykorzystali też informacji o niezłożeniu przez Amber Gold sprawozdania finansowego za lata 2010-2011, za co grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności.

Po czwarte, kolejni szefowie Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz nie reagowali na opieszałość prowadzenia postępowania oraz akceptowali kolejne nietrafne merytorycznie decyzje: o odmowie wszczęcia śledztwa, jego umorzeniu, a w końcu zawieszeniu.

Po piąte, prokurator z wydziału nadzoru Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przez prawie trzy miesiące zaniechał przesłania stosownego polecenia podjęcia zawieszonego postępowania i przyczynił się do dalszej zwłoki w postępowaniu.

Błąd ludzki jest "wkalkulowany"

Jednocześnie Seremet wskazywał wtedy, że błąd ludzki jest wkalkulowany w działalność prokuratury, zaś w sprawie Amber Gold "w większym lub mniejszym stopniu" zawiniło wiele instytucji.

- Słyszałem, że sprawa Amber Gold dowodzi, iż prokuratura ponownie powinna zostać poddana bezpośredniemu nadzorowi ze strony rządu (...). Warto więc zauważyć, że błędne w sposób oczywisty postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w tej sprawie zapadło w czasie, kiedy prokuratorem generalnym był minister sprawiedliwości - przypominał Seremet w swym sejmowym wystąpieniu 30 sierpnia 2012 r.

Zapewniał wtedy, że z błędów prokuratury wyciągnięto odpowiednie wnioski.

- Prokuratura dla sprawnego działania potrzebuje odpowiedniego wsparcia także innych organów państwowych – Policji, ABW, CBA, służb finansowych. Konieczna jest też pomoc poprzez tworzenie odpowiedniego prawa, czy stworzenie zaplecza biegłych, których prokurator mógłby powoływać do wydania ekspertyz. Zbędne natomiast jest sięganie po "ręczne sterowanie" prokuraturą czy prokuratorami - mówił do posłów.

Autor: ts,js,pk/sk / Źródło: PAP, TVN24

Pozostałe wiadomości

Ratownicy patrolowali jezioro Śniardwy, gdy w okolicach wsi Nowe Guty (Warmińsko-Mazurskie) zauważyli wystający spod lodu tył auta osobowego. Okazało się, że dwóch mężczyzn wybrało się na skrajnie niebezpieczną przejażdżkę.

Wjechali autem na jezioro. 800 metrów od brzegu lód się załamał i wpadli do wody

Wjechali autem na jezioro. 800 metrów od brzegu lód się załamał i wpadli do wody

Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że 24 lutego 2025 roku wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych - dyrektorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Chodzi o apartamenty, z których korzystał między innymi Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta wspierany przez PiS, wcześniej szef Muzeum IIWŚ.

Jest śledztwo w sprawie pokoi i apartamentów należących do Muzeum II Wojny Światowej

Jest śledztwo w sprawie pokoi i apartamentów należących do Muzeum II Wojny Światowej

Źródło:
tvn24.pl, gov.pl

Trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci 35-letniego mężczyzny, który zginął po upadku z balkonu z trzeciego piętra w Krośnie (Podkarpackie). Dwie osoby zatrzymane w tej sprawie zostały przesłuchane i zwolnione z aresztu.

Mężczyzna wypadł z trzeciego piętra, nie żyje

Mężczyzna wypadł z trzeciego piętra, nie żyje

Źródło:
tvn24.pl

27 lutego w prokuraturze ma się odbyć przesłuchanie byłego premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie wyborów kopertowych. Nieoficjalne informacje TVN24 potwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba. Sam zainteresowany mówił, że stawi się na przesłuchaniu i "nie będzie robił żadnych wielkich scen", dodając jednak, że prokuratura prowadzi swoje działania "w sposób absolutnie pozaprawny".

Morawiecki wezwany do prokuratury. "Nie będę robił żadnych wielkich scen"

Morawiecki wezwany do prokuratury. "Nie będę robił żadnych wielkich scen"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Interwencje Waszyngtonu w wybory do Bundestagu były "nie mniej dramatyczne, drastyczne i wreszcie oburzające niż interwencje, które widzieliśmy z Moskwy" - powiedział po ogłoszeniu wyników exit poll Friedrich Merz, który prawdopodobnie zostanie kanclerzem Niemiec. Lider CDU mówił o "ogromnej presji z dwóch stron".

"Dramatyczne, drastyczne, oburzające". Merz o "interwencjach" w wybory w Niemczech

"Dramatyczne, drastyczne, oburzające". Merz o "interwencjach" w wybory w Niemczech

Źródło:
CNN, TVN24
Dzieci siwe ze stresu

Dzieci siwe ze stresu

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Nie skończyło się na 10 minutach i nie miało być to godzinne spotkanie - powiedział w poniedziałek szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek o rozmowie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem w USA. Dodał, że "było to bardzo dobre spotkanie, na którym prezydent omówił wszystkie najważniejsze sprawy".

"Nie skończyło się na 10 minutach". Mastalerek o kulisach spotkania Duda-Trump

"Nie skończyło się na 10 minutach". Mastalerek o kulisach spotkania Duda-Trump

Źródło:
Radio Zet, PAP

Według najnowszych informacji, przekazanych w poniedziałek, papież "miał dobrą noc, przespał ją i odpoczywa". Franciszek przebywa w szpitalu z powodu obustronnego zapalenia płuc, jego stan jest określany jako krytyczny.

Najnowsze informacje o stanie zdrowia papieża. Komunikat

Najnowsze informacje o stanie zdrowia papieża. Komunikat

Źródło:
Reuters

Przez tydzień trwały poszukiwania 26-latki z gminy Kłodzko. W niedzielę policjanci znaleźli ciało zaginionej Katarzyny B. Jej były partner usłyszał zarzut zabójstwa. On też wskazał miejsce, gdzie znajdowały się zwłoki. Do zabójstwa się jednak nie przyznaje. - Przedstawione przez niego wyjaśnienia są absurdalne - powiedział Mariusz Pindera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Znaleziono ciało zaginionej 26-latki. Jej były partner usłyszał zarzut zabójstwa

Znaleziono ciało zaginionej 26-latki. Jej były partner usłyszał zarzut zabójstwa

Źródło:
TVN24

Wołodymyr Zełenski musi zrozumieć, że USA muszą być zaangażowane w sprawy Ukrainy. A najlepszym sposobem na połącznie Ukrainy z USA jest biznes - mówił były premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla NBC News. Mówił, że radziłby ukraińskiemu prezydentowi podpisać umowę z Amerykanami w sprawie minerałów i złóż naturalnych Ukrainy. - Tu zgadzam się w pełni z prezydentem Trumpem - dodał.

"Zełenski musi to zrozumieć". Morawiecki o Trumpie i "biznesie"

"Zełenski musi to zrozumieć". Morawiecki o Trumpie i "biznesie"

Źródło:
tvn24.pl

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko o rozmowie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek.

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Pomimo interwencji rządowej masło nadal drożeje. W styczniu jego cena była niemal o 30 procent wyższa niż rok wcześniej. A to jeszcze nie koniec - czytamy w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej".

Tyle może kosztować masło na Wielkanoc

Tyle może kosztować masło na Wielkanoc

Źródło:
PAP

Sprzedaż detaliczna w cenach stałych (bez uwzględnienia inflacji) w styczniu 2025 była wyższa niż przed rokiem o 4,8 procent - podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). Analitycy oczekiwali wzrostu o 1,5 procent.

"Ale urwał". Najnowsze dane ze sklepów

"Ale urwał". Najnowsze dane ze sklepów

Źródło:
PAP

W poniedziałek rano w Alejach Jerozolimskich zderzyło się siedem samochodów osobowych. Nie ma osób poszkodowanych. Były spore utrudnienia.

Karambol w Alejach Jerozolimskich

Karambol w Alejach Jerozolimskich

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt24

To było okropne. Był w najgorszym stanie, w jakim go kiedykolwiek widziałem - mówił były asystent księcia Williama Jason Knauf. W zeszłym roku podano do wiadomości publicznej, że z chorobą nowotworową zmagają się żona księcia Walii, księżna Kate i jego ojciec, król Karol III.

Były asystent księcia Williama: nigdy nie widziałem go w gorszym stanie

Były asystent księcia Williama: nigdy nie widziałem go w gorszym stanie

Źródło:
BBC
Tysiące alarmów, miasta obrócone w ruinę, setki zabitych dzieci. Skala rosyjskiej agresji  

Tysiące alarmów, miasta obrócone w ruinę, setki zabitych dzieci. Skala rosyjskiej agresji  

Źródło:
tvn24.pl
Premium

"Jestem dumny z Ukrainy" - oznajmił w trzecią rocznicę inwazji zbrojnej Rosji prezydent Wołodymyr Zełenski. Oddał hołd tym, którzy zginęli i wyraził wdzięczność wszystkim, którzy pracują na rzecz jego kraju.

"Jestem wdzięczny". Wpis prezydenta Ukrainy

"Jestem wdzięczny". Wpis prezydenta Ukrainy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielnych wyborach do Bundestagu zwyciężył konserwatywny blok CDU/CSU, a nowym kanclerzem najpewniej zostanie Friedrich Merz. Zdaniem Politico jego dojście go władzy "nie mogło nastąpić w bardziej krytycznym momencie dla Europy". Znaczną część uwagi media poświęcają też historycznemu wynikowi skrajnie prawicowej AfD.

"Najbardziej znacząca kadencja od czasu zimnej wojny"? Światowe media o wyborach w Niemczech

"Najbardziej znacząca kadencja od czasu zimnej wojny"? Światowe media o wyborach w Niemczech

Źródło:
DW, Politico, BBC, PAP, Guardian

W niedzielę odbyły się przedterminowe wybory do niemieckiego Bundestagu. Pod wieloma względami są historyczne. Ich zwycięzcą został konserwatywny blok CDU/CSU. Lider ugrupowania Friedrich Merz pretenduje do stanowiska kanclerza federalnego. Wyniki wskazują na najwyższą od kilkudziesięciu lat frekwencję, na sukces skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec AfD i najsłabszy w powojennych Niemczech wynik socjaldemokratów. Oto co warto wiedzieć po wyborach w Niemczech.

Pod wieloma względami historyczne. Co warto wiedzieć po wyborach w Niemczech

Pod wieloma względami historyczne. Co warto wiedzieć po wyborach w Niemczech

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Samolot z Nowego Jorku do Nowego Delhi wylądował na lotnisku w Rzymie z powodu alarmu bombowego. Po kilku godzinach sprawdzania maszyny stwierdzono, że alarm był fałszywy. Na pokładzie samolotu było 199 osób.

Alarm na pokładzie i awaryjne lądowanie

Alarm na pokładzie i awaryjne lądowanie

Źródło:
PAP

Bohaterowi tego materiału od 12 lat zanikają płuca. Oddycha dzięki butlom z tlenem, ale ich wynajęcie kosztuje, tak jak i prąd, bez którego nie będą działać. Renta już od dawna na to nie wystarcza, więc pożycz, i ma długi. Ogromne. Ratunkiem byłby przeszczep, ale wciąż nie ma na to szans.

Od 12 lat znikają mu płuca. Urządzenia, które podają mu tlen, pracują całą dobę, a ceny prądu są wyższe niż jego renta

Od 12 lat znikają mu płuca. Urządzenia, które podają mu tlen, pracują całą dobę, a ceny prądu są wyższe niż jego renta

Źródło:
Fakty TVN

Zarzuty znieważenia, stosowania gróźb karalnych i uszkodzenia ciała usłyszała kobieta, która miała pobić i poniżać osobę z niepełnosprawnością. O sprawie zrobiło się głośno, gdy do sieci trafiły nagrania z całego zdarzenia.

Biła, poniżała i oddała mocz na osobę z niepełnosprawnością. Usłyszała zarzuty

Biła, poniżała i oddała mocz na osobę z niepełnosprawnością. Usłyszała zarzuty

Źródło:
tvn24.pl

W Regułach pod Warszawą doszło do zderzenia pociągu Warszawskiej Kolei Dojazdowej z samochodem osobowym.

Samochód wjechał pod pociąg WKD

Samochód wjechał pod pociąg WKD

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jedną rzecz chcemy zrobić. Chcemy pokazać polskiemu społeczeństwu, ale też polskim przedsiębiorcom, których jest ponad trzy miliony w naszym kraju, że potrafimy zorganizować w sposób absolutnie profesjonalny coś, co do tej pory nie udało nikomu. Dlaczego? Trudno, by urzędnicy deregulowali sami siebie - powiedział Rafał Brzoska, prezes InPostu, szef zespołu do spraw deregulacji, w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24.

Rafał Brzoska o deregulacji: chcemy zrobić jedną rzecz

Rafał Brzoska o deregulacji: chcemy zrobić jedną rzecz

Źródło:
tvn24.pl

Drogowcy z powiatu radomskiego w ostatnich tygodniach zebrali blisko 200 starych opon porzuconych w rowach wzdłuż dróg powiatowych. Podejrzewają, że prawdopodobnie pozbywają się ich w ten sposób zakłady wulkanizacyjne lub przedsiębiorcy, chcący uniknąć kosztów utylizacji.

Setki opon przy drogach powiatowych. Drogowcy zapowiadają użycie fotopułapek i dronów

Setki opon przy drogach powiatowych. Drogowcy zapowiadają użycie fotopułapek i dronów

Źródło:
PAP/tvnwarszawa.pl

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Przed nami wyjątkowy wieczór, bo na niebie pojawi się aż pięć planet - Merkury, Saturn, Wenus, Jowisz i Mars. Będzie można dostrzec je gołym okiem. "Wystarczy bezchmurne niebo, otwarta przestrzeń i trochę uwagi" - napisał w mediach społecznościowych Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach". Sprawdź, gdzie aura sprzyjać będzie obserwacjom.

Pięć planet widocznych gołym okiem. Spójrzcie dziś w niebo

Pięć planet widocznych gołym okiem. Spójrzcie dziś w niebo

Źródło:
tvnmeteo.pl, Z głową w gwiazdach

Zmiana czasu z zimowego na letni nastąpi w ostatnią niedzielę marca. W nocy z 29 marca na 30 marca przestawiamy wskazówki zegarów z 2.00 na 3.00. Oznacza to, że pośpimy o godzinę krócej.

Zmiana czasu na letni. Kiedy przestawiamy zegarki?

Zmiana czasu na letni. Kiedy przestawiamy zegarki?

Źródło:
tvn24.pl

- Przyszłość jest naturalną konsekwencją naszych działań tu i teraz. Tylko na nią jeszcze mamy wpływ. Dlatego tak ważne, żeby dobrze się do niej przygotować - mówi Natalia Hatalska, założycielka i dyrektorka infuture.institute – instytutu badań nad przyszłością. W rozmowie z tvn24.pl wskazuje, że kolejnym obszarem, który ludzkość będzie próbować cyfryzować są zmysły. -Doświadczenia cyfrowe mają w ten sposób stać się pełniejsze - wyjaśnia.

Po cyfryzacji informacji i relacji czas na zmysły. "Czy w przyszłości nie będą nam potrzebne ciała?"

Po cyfryzacji informacji i relacji czas na zmysły. "Czy w przyszłości nie będą nam potrzebne ciała?"

Źródło:
tvn24.pl

Do programu Orange Warsaw Festival 2025 dołączyła amerykańska wokalistka Chappell Roan. Wystąpi ona na festiwalu 30 maja. Wcześniej organizatorzy ogłosili występ brytyjskiej wokalistki Charli XCX, która pojawi się na festiwalu dzień później, 31 maja.

Chappell Roan na Orange Warsaw Festival

Chappell Roan na Orange Warsaw Festival

Źródło:
tvn24.pl