- Ktoś, kto wmawia rodzicom, że dopiero dzięki niemu będą mieli wpływ na edukację swoich dzieci, albo cynicznie gra na ich emocjach, albo wykazuje się totalnym brakiem wiedzy – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego o rozwiązaniach zaproponowanych przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Zgodnie z piątkową zapowiedzią prezydent Andrzej Duda przedstawił nowelizację ustawy Prawo oświatowe pod hasłem "Rodzice decydują". Duda zapowiadał, że chce w ten sposób przyznać rodzicom prawo do decydowania o obecności organizacji pozarządowych w szkole.
- Czas najwyższy, by w naszym systemie prawnym wreszcie to prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, a tym samym prawo rodziców do decydowania, jakie treści będą dzieciom przekazywane na przykład w szkole, było realizowane i zagwarantowane ustawowo – mówił prezydent.
Rodzice już dziś decydują
- Kiedy to usłyszałem, pierwsze co przyszło mi do głowy, to: sztabowcy prezydenta nie wykazują się nawet podstawową wiedzą w zakresie praw rodziców – komentuje Sławomir Broniarz w rozmowie z tvn24.pl. I przypomina, że zgodnie z ustawą Prawo oświatowe rodzice już dziś decydują o tym, kto wejdzie do szkoły z dodatkowymi zajęciami. - Inną sprawą jest, czy aktywnie korzystają z prawa, które mają - dodaje Broniarz.
Podjęcie działalności w szkole lub placówce edukacyjnej ( np. przedszkolu, internacie) przez stowarzyszenie lub inną organizację, o których mowa w ust. 1, ustawy Prawo oświatowe, wymaga uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców.
- To daleko idący zapis, o którym od 2016 roku nieustanie przypominała minister Anna Zalewska. Próbowano nim straszyć na przykład młodzież, która chciała, by w ich szkołach odbywał się promujący tolerancję "Tęczowy Piątek" – zwraca uwagę Broniarz. I dodaje: - Ktoś, kto wmawia rodzicom, że dopiero teraz będą mieli wpływ na edukacje swoich dzieci, albo cynicznie gra na ich emocjach, albo wykazuje się totalnym brakiem wiedzy.
Konstytucja nie wystarczy?
A była minister edukacji Katarzyna Hall, która dziś prowadzi niepubliczne szkoły, na Twitterze zauważyła: "Wszystko co się odbywa w szkole poza programem zajęć obowiązkowych, wymaga zgody rodziców. Na podstawie konstytucji - to rodzic decyduje o religii, etyce, wdż, języku mniejszości. Program wychowawczy szkoły publicznej i to co wykracza poza podstawę, wymaga konsultacji z rodzicami".
Ale Andrzej Duda przekonuje, że to za mało. Prezydent zaproponował nowe brzmienie przepisów oświatowych. Co proponuje? Organizacja, która wejdzie do szkoły, będzie musiała przygotować szereg dokumentów nazywanych "prospektem informacji wychowawczej", które rodzice będą akceptowali w czymś na kształt referendum. Bo o ile dziś organizacja rozpoczynająca działalność w szkole potrzebuje zgody dyrektora i pozytywnej opinii rady szkoły, to według pomysłu prezydenta Dudy będzie potrzebowała dodatkowo zgody rodziców (nie tylko rady), czyli rozpisania ogólnoszkolnego głosowania.
Prospekt musi zawierać między innymi prezentację idei wychowawczych stowarzyszenia lub organizacji, a także prezentację programu działalności wychowawczej lub programu rozszerzającego i wzbogacającego formy działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki. Trzeba będzie też wskazać osoby, które będą realizowały program w szkole lub placówce, wraz z informacją o posiadanym przez te osoby doświadczeniu zawodowym.
Milczenie oznacza zgodę
Branżowy "Głos Nauczycielski" zauważa, że projekt może doprowadzić do pogłębienie problemu biurokracji w szkołach. A do tego w obecnym kształcie właściwie zwiększa szanse na wpuszczenie do szkół organizacji pozarządowych, bo proponowane przez prezydenta przepisy są dziurawe.
"Głos" opisuje, jak propozycja prezydenta może zadziałać w praktyce: "Jeśli w szkole uczy się 500 dzieci, posiadających oboje rodziców, to dyrektor powinien rozesłać prospekt stowarzyszenia lub organizacji do 1000 osób. Tyle będzie uprawnionych do wzięcia udziału w swoistym ‘referendum’. Jeżeli zgodę na działalność wyrazi np. tylko 20 rodziców, a brak zgody – aż 470, to… stowarzyszenie i tak będzie mogło w szkole działać! Czemu? Ponieważ milczenie 510 rodziców zostanie – zgodnie z projektem ustawy – zinterpretowane jako zgoda. Dyrektor będzie musiał stwierdzić, że działalność stowarzyszenia poparło 530 osób, a przeciw niemu było – 470". Bo w takim kształcie, jak proponuje Duda, milczenie oznacza zgodę.
W ciągu trzech miesięcy od daty wejścia w życie ustawy, wszystkie stowarzyszenia i organizacje działające na terenie szkoły, będą musiały poddać się procedurze weryfikacyjnej.
Niech dzieci i rodzice mają wybór
- Czy wyniknie z tego coś dobrego? Wątpię – ocenia Broniarz. Dodaje: – Szkoła to nie zamknięty na świat klasztor. Powinna być wieloaspektowa i otwarta na działalność organizacji pozarządowych, które realizują w niej dodatkowe zajęcia. To przecież ubogaca nas jako społeczeństwo. Powinno nam zależeć, żeby dzieci miały do wyboru jak najwięcej opcji i przekonywały się, że w różnorodności siła. Z mojego punktu widzenia dobrze by było, gdyby młodzi ludzie – oczywiście według dopasowania zajęć do ich wieku - mogli skorzystać z zajęć i edukatorów seksualnych z grupy "Ponton", i ultrakonserwatywnego Ordo Iuris. Zajęcia dodatkowe zaś mają to do siebie, że i tak są dla chętnych i za zgodą rodziców. Nie rozumiem, po co to dodatkowo komplikować w prawie - kończy Broniarz.
Źródło: tvn24.pl