Marcin Plichta obracał złotem bez zezwolenia, a przez cztery lata nikt nie sprawdził, czy firma w ogóle ma prawo do handlowania tym kruszcem - ustaliła "Rzeczpospolita".
Marcin Plichta ani żadna z jego spółek nie posiadała zezwolenia prezesa NBP na obrót złotem - wynika z publikacji "Rz". Oznacza to, że złoto kupowane za pieniądze swoich klientów, Amber Gold posiadała nielegalnie.
Niekontrolowany Amber Gold
W Polsce handel złotem kwalifikowany jest do działalności kantorowej, która wymaga rejestracji i kontroli przez NBP. - Działalność kantorowa bez zezwolenia jest nielegalna - przyznaje "Rz" Joanna Borowczak z NBP. Dodaje, że kontrolowane mogą być jedynie osoby starające się o wpis do rejestru oraz te już wpisane.
Być może dlatego NBP nigdy nie sprawdził, czy Amber Gold działający na rynku i prowadzący ogólnopolską kampanię promocyjną, jest do rejestru wpisany. Nie sprawdziła tego też żadna inna instytucja publiczna.
Bezkarny niezarejestrowany
Z nieoficjalnych doniesień, do których dotarła "Rz" wynika bowiem, że Marcin Plichta nigdy nie starał się o takie zezwolenie. Prawdopodobnie dlatego, że nie miałby szansy na jego uzyskanie - przedsiębiorca prowadzący działalność kantorową musi przedkładać prezesowi NBP zaświadczenie o niekaralności z określonych przestępstw gospodarczych raz w roku. Plichta był karany wielokrotnie (czytaj więcej).
"W sprawach dotyczących prowadzenia działaności kantorowej bez wpisu do rejestru działaności kantorowej właściwymi są finansowe organy postępowania przygotowawczego" - tłumaczy biuro prasowe NBP. Chodzi tutaj o urząd skarbowy, inspektora kontroli skarbowej i urząd celny. Nikt jednak nie zainteresował się Amber Gold. Nie wiadomo dlaczego. Czynności fiskusa są objęte tajemnicą skarbową.
Autor: zś//kdj/k / Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia