Efektem miało być zastraszenie ludności. Ale władze państwowe nie mogą dać się zastraszyć - mówił o zamachu w Nicei w "Faktach po Faktach" ambasador Francji w Polsce, Pierre Buhler.
- Z całego świata płyną wyrazy współczucia, sympatii, kondolencje - mówił Buhler. - Z Polski również cała lawina, fala lawinowa wyrazów współczucia - dodał. Podkreślił, że całą noc dostawał SMS-y i tweety od Polaków. - Przez cały dzień różne władze państwowe, sejmowe, opozycja, różni przedstawiciele ministerstw, minister obrony narodowej, minister spraw zagranicznych, jutro będzie prezydent Duda w ambasadzie... Jest to bardzo pocieszające - podkreślił.
"Sojusznicy nas wspierają"
Ambasador podziękował wszystkim Polakom za wsparcie.
Wspomniał również o tym, że w Polsce niektóre budynki (m.in. Pałac Kultury i Nauki w Warszawie) zostaną podświetlone w kolorach francuskiej flagi. - Oczywiście to nie zmieni losu tych ofiar, ale to pokazuje, że nie jesteśmy sami i że Polacy i przyjaciele na całym świecie, sojusznicy nas wspierają - powiedział. Zdaniem Buhlera terroryści celowo wybrali na atak rocznicę zburzenia Bastylii, kiedy "naród jednoczy się wokół wartości republiki - równość, wolność, braterstwo, wartości humanizmu, tolerancji, szacunku". - To było skierowane w te wartości i wybrano taki dzień, żeby zadać nam najbardziej mocny cios - ocenił. - Jak to ujął nasz premier: musimy stawiać opór, musimy sprostać temu wyzwaniu - stwierdził. Podkreślił, że "tysiącletnie państwo nie da się zastraszyć przez fanatyków".
- Efektem miało być zastraszenie ludności, ale najważniejsze, że władze państwowe nie mogą dać się zastraszyć. Od razu dzisiaj rano toczyło się posiedzenie kryzysowe pod przewodnictwem prezydenta - mówił Pierre Buhler. - Temu wyzwaniu możemy sprostać tylko razem, we wspólnocie. To jest zagrożenie dla nas wszystkich - dodał.
"Multikulti nie określa stanu rzeczy we Francji"
Ambasador odniósł się też do wypowiedzi szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, który stwierdził w piątek, że po poprzednich zamachach we Francji "zorganizowano marsze, malowano kwiatki na chodnikach w różne kolory, kredkami w kolorach całej tęczy". Dodał, że to dla niego "nawiązanie do LGBT bardzo wyraźne". - Po zamachach terrorystycznych rozpłakała się pani Mogherini, wysoki komisarz UE do spraw międzynarodowych. Czy to jest odpowiednia reakcja na to, co wydarzyło się w Brukseli czy w Paryżu? Moim zdaniem nie - ocenił minister.
- Multikulti znaczy, że każdej wspólnocie w jakimś kraju przydziela się szczególne prawa - wyjaśnił Pierre Buhler. - Tak nie jest we Francji - wręcz przeciwnie. U nas wszyscy obywatele są równi wobec prawa, więc multikulti wcale nie określa stanu rzeczy we Francji. Nie mogę się zgadzać z takim określeniem, że to jest multikulti i to jest źródło tego zła - stwierdził ambasador.
Podkreślił, że we Francji jest "wolność demonstracji, tak samo jak w Polsce, są różne ugrupowania, które demonstrują", ale dodał, że "ma trudność, żeby powiązać te marsze, te kwiaty LGBT z tym, co się stało wczoraj w Nicei". - Naprawdę nie ma nic wspólnego i to jest trudne do zaakceptowania jako określenie źródeł tej plagi we Francji - stwierdził ambasador.
Zamach w Nicei
Według najnowszego bilansu w ataku na południu Francji zginęły 84 osoby, w tym 10 dzieci lub nastolatków. Według policji za zamach odpowiada mężczyzna pochodzenia tunezyjskiego, mieszkający we Francji.
Do ataku doszło w czwartek późnym wieczorem na nadmorskiej promenadzie, na której zgromadzeni mieszkańcy i turyści oglądali pokaz fajerwerków z okazji Dnia Bastylii, święta narodowego Francji. W zgromadzony tłum wjechała ciężarówka.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24