Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie wygrała proces z prof. Jackiem Rońdą - przekazało biuro prasowe uczelni. Sprawa dotyczy kasacji złożonej do Sądu Najwyższego i konsekwencji wypowiedzi Rońdy na temat katastrofy smoleńskiej. Władze AGH dodały, że "uczelnia nie będzie przepraszać swojego byłego pracownika, gdyż nie naruszyła jego dóbr osobistych".
Jak podał Sąd Najwyższy w Warszawie, po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez prof. Jacka Rońdę od prawomocnego wyroku krakowskiego sądu w całości tę kasację oddalił.
Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie wygrała proces z profesorem Rońdą
"Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie wygrała proces z prof. Rońdą, który swoim postępowaniem naraził wizerunek uczelni na szwank. Ówczesna decyzja rektora o zawieszeniu w pracy dydaktycznej wykładowcy miała być jasnym sygnałem, że AGH nie toleruje w środowisku naukowym łamania norm etycznych. A zdaniem AGH 'blef' prof. Rońdy był takim zachowaniem" - brzmi stanowisko władz uczelni przekazane w piątek mediom. Słowo "blef" odnosi się do tłumaczeń, jakie na uzasadnienie swoich słów dotyczących okoliczności, w jakich doszło do katastrofy smoleńskiej, użył prof. Rońda.
"Na podstawie wyroku, uczelnia nie będzie przepraszać swojego byłego pracownika, gdyż nie naruszyła jego dóbr osobistych" - podkreślono w stanowisku AGH.
Prof. Rońda oprócz kosztów zasądzonych na rzecz uczelni wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Krakowie, będzie musiał zapłacić na jej rzecz zasądzone przez Sąd Najwyższy w Warszawie koszty postępowania kasacyjnego.
Informację o decyzji Sądu Najwyższego podało radio RMF FM.
"Blef". Profesor zawieszony
Prof. Jacek Rońda, przewodniczący Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej, w kwietniu 2013 roku w telewizji państwowej, po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej powiedział między innymi, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 metrów. Dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem w październiku tego samego roku w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w telewizji państwowej nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdził, że piloci nie zeszli poniżej 100 metrów, Rońda odpowiedział: - Oni, niestety, zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było.
Po wypowiedzi w TV Trwam Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. - Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje - mówił wówczas.
Następnie prof. Rońda został zawieszony przez rektora AGH na pół roku w obowiązkach dydaktycznych. Także Uczelniana Komisja Etyki uznała, że przekroczył on normy etyczne obowiązujące każdego nauczyciela akademickiego i pracownika nauki, wykorzystując "kłamstwo w prowadzeniu debaty".
Prof. Rońda odpowiedział pozwem przeciwko rektorowi AGH.
"Nie otrzymałem żadnego pisma JM Rektora, Komisji Etyki, czy Rzecznika Dyscyplinarnego, w którym sformułowane byłyby pod moim adresem zarzuty o popełnienie konkretnych czynów, podczas gdy przekazy medialne - za rzecznikiem prasowym AGH - pełne są tego rodzaju informacji. Z nieukrywanym zdumieniem przyjmuję fakt, iż bez mojej wiedzy, poza moimi plecami, władze mojej uczelni przykładają rękę do medialnego linczu, którego stałem się ofiarą. (...) Wobec takich działań władz mojej uczelni podjąłem trudną, lecz konieczną w tych okolicznościach decyzję o podjęciu kroków zmierzających do ochrony i egzekwowania moich praw na drodze sądowej" - napisał w oświadczeniu opublikowanym pod koniec listopada 2013 roku na portalu wPolityce.
Apelacja od wyroku
W marcu 2017 roku Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował, że prof. Rońda ma zostać przeproszony przez rektora za naruszenie dóbr osobistych. Uczelnia złożyła apelację od tego wyroku i we wrześniu 2017 roku Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił powództwo, zasądzając od prof. Rońdy na rzecz uczelni koszty procesu, zarówno przed Sądem Okręgowym, jak i koszty postępowania apelacyjnego.
Autor: kb//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24