To nie jest tak, że uda się odwołać ministra Piotra Wawrzyka i ta sprawa zniknie, ponieważ są również dokumenty świadczące o tym, że minister Rau o sprawach był informowany, znał cały przebieg procesu legislacyjnego - mówił w TVN24 dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński. - Afera wizowa w MSZ to jest wyłom w fundamentalnej dla Prawa i Sprawiedliwości narracji - ocenił Jacek Gądek z gazeta.pl.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśnił resort dyplomacji, powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Jednocześnie Prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzą śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie wiz. Opozycja mówi o korupcji i twierdzi, że podejrzenia budzą setki tysięcy wydanych wiz.
"Nasi informatorzy mówią, że minister Wawrzyk nie zrobiłby czegokolwiek w MSZ bez zgody ministra Raua"
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" mówił w środę w TVN24, że początkowa wersja okoliczności afery wizowej zakładała, że "w całej sprawie pan minister Zbigniew Rau odgrywał rolę marginalną, gdyż na początku był chory i wtedy ten system zaczynał wchodzić w grę".
- Inni nasi informatorzy, też z kręgów władzy, przekonują nas, że było zupełnie inaczej, że sygnały płynęły o wiele wcześniej o tym, że coś złego się dzieje z systemem wizowym, że ministerstwo traci nad nim kontrolę. To były informacje najpierw z Ukrainy, później z Nigerii, gdzie specjalnie dwa razy były wysyłane dwie inspekcje z Departamentu Konsularnego i Biura Spraw Osobowych, i one potwierdziły, że system jest zablokowany, a de facto dostaje się wizy za łapówki - powiedział Wroński.
Już wtedy, stwierdził, "o tym wszystkim był poinformowany pan minister Rau i mimo wszystko ministerstwo postanowiło w ten system brnąć dalej, a nawet twórczo go rozwijać". - Nasi informatorzy mówią, że minister Wawrzyk nie zrobiłby czegokolwiek w MSZ bez zgody ministra Raua, wobec którego był bezwzględnie lojalny. To nie jest tak, że uda się odwołać ministra Wawrzyka i ta sprawa zniknie, ponieważ są również dokumenty świadczące o tym, że minister Rau o sprawach był informowany, znał cały przebieg procesu legislacyjnego - podkreślał dziennikarz.
- Jakie siły działały, które pchały w tym kierunku nasze ministerstwo, tego dalibóg nie wiem. Myślę, że niektórych rzeczy dowiemy się po wyborach, o ile te wybory się skończą w ten sposób, że będzie można dotrzeć do niektórych materiałów - dodał gość TVN24.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef MSZ komentuje kwestię wiz dla migrantów
Afera wizowa w MSZ
O aferze wizowej mówił też Jacek Gądek z gazeta.pl. - Mam taką cichą nadzieję, że może nie teraz, ale w którymś momencie jednak prokuratura zbada tę sprawę i po prostu do dna wyjaśni, czy to są dwa miliony wiz, 200 tysięcy czy 200 - powiedział. - To jest taka cicha nadzieja, bo w tym momencie przed wyborami absolutnie nie ma na to oczywiście szansy - zaznaczył.
Jego zdaniem "jeśli chodzi o taką warstwę polityczną, to ta afera wizowa w MSZ to jest wyłom w fundamentalnej dla Prawa i Sprawiedliwości narracji, że oto tylko PiS jest w stanie bronić naszych granic przed zalewem złych migrantów". - To wyłom w tej narracji, bardzo istotnej przecież też w referendum, bo tam też jest pytanie o migrantów - dodał.
Źródło: TVN24