- W normalnym kraju wyglądałoby to tak, że po pierwszym materiale ktokolwiek reaguje. A tu mam wrażenie, że czekamy, aż wszyscy posprzątają i wtedy zaczniemy kontrolę - powiedziała w TVN24 reporterka "Uwagi" TVN Edyta Krześniak, która ujawniła nielegalny proceder podawania zwierzętom hodowlanym antybiotyków.
Reporterka programu "Uwaga!" TVN w środę ujawniła, że niektórzy hodowcy zwierząt w Polsce oraz pewna grupa lekarzy weterynarii tworzą quasi mafijny system, który stoi za procederem faszerowania zwierząt nielegalnymi antybiotykami. Kupowane na czarnym rynku środki sprowadzane między innymi z Chin w większości nie widnieją w żadnej ewidencji leków.
"Coś jest nie tak"
Dziennikarka powiedziała w TVN24, że wniosek dotyczący odwołania Janusza Związka dotyczy również funkcjonowania programu "Zero tolerancji".
- Tak naprawdę ten program niewiele ze sobą niesie i że trzeba zmienić cały system. Nie chodzi o to, żeby strzelać do płotek, tak jak to w tej chwili zapowiada Główny Lekarz Weterynarii. Kontrole w tych 500 zakładach to będzie sprawdzenie legalnego rynku i tego, co jest ewidencjonowane. Efekt będzie taki, że usłyszymy, że reportaż jest nierzetelny i że dane są przesadzone - podkreśliła Krześniak.
Zaznaczyła, że "jeśli służby weterynaryjne sobie z tym nie radzą", to ona chętnie pomoże. - To jest dwa dni roboty, żeby usiadły dwie osoby, które się na tym znają i mamy złapaną grupę przestępczą - podkreśliła.
Odnosząc się do zasadności wniosku o odwołanie Związka reporterka "Uwagi" TVN podkreśliła: - Jeżeli ktoś wie o sprawie od 2008 roku i do tej pory zrobił jedną pokazówkę, to coś jest nie tak - stwierdziła.
Kolejny materiał w sprawie afery antybiotykowej już dziś w "Uwadze" TVN24.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24