- To nie jest parlament, w którym Prawo i Sprawiedliwość będzie mogło zrobić wszystko - mówił przed pierwszym zebraniem Kongresu Krajowego Lewicy Razem poseł Adrian Zandberg. - Z tą lewicą rządzący po prostu będą mieli kłopot - podkreślał. Ocenił też, że PiS nie ucieknie od odpowiedzialności za nominację Mariana Banasia na szefa NIK.
W sobotę w Warszawie rozpoczął się dwudniowy, pierwszy Kongres Krajowy Lewicy Razem.
- To jest pierwszy zjazd w zupełnie nowych okolicznościach. Razem jest obecnie partią parlamentarną, mamy swoją reprezentację: posłanki i posłów, którzy, mam nadzieję, już w tych pierwszych dniach pokazali różnicę - powiedział jeden z liderów ugrupowania Adrian Zandberg.
"Z tą lewicą rządzący będą mieli kłopot"
Zandberg zaznaczył, że "to nie jest parlament, w którym Prawo i Sprawiedliwość będzie mogło zrobić wszystko i to nie parlament, do którego Prawo i Sprawiedliwość się przyzwyczaiło". - Na przeciwko Prawa i Sprawiedliwości siedzi w tym momencie prospołeczna, konsekwentna, odważna lewicowa opozycja. I z tą lewicą rządzący po prostu będą mieli kłopot - zaznaczył.
- Będziemy mówili temu rządowi "sprawdzam" w polityce społecznej, mieszkaniowej, w kwestiach praw pracowniczych, będziemy też stać konsekwentnie na straży praw człowieka - zapowiedział.
- Będziemy prezentować wizję lepszej Polski, która jest sprawiedliwa społecznie i zarazem demokratyczna, która dba o słabszych obywateli, słabsze obywatelki i zapewnia wszystkim światopoglądową wolność - wymieniał Zandberg.
Cele wyznaczone
Wiceprzewodnicząca klubu Marcelina Zawisza wśród celów formacji na najbliższe lata wyliczyła działania na rzecz powstrzymania katastrofy klimatycznej, poprawy ochrony zdrowia, edukacji, praw pracowniczych, złagodzenia prawa aborcyjnego.
Zapowiedziała także starania lewicy o to, by wprowadzić 200-300 osób do parlamentu następnej kadencji oraz władz samorządowych, żeby "lewica znalazła się tam, gdzie jest jej miejsce wszędzie tam, gdzie są realizowane sprawy bliskie ludziom".
Zandberg: PiS nie ucieknie od odpowiedzialności za Mariana Banasia
Adrian Zandberg przed zebraniem Kongresu odniósł się także do sprawy Mariana Banasia, który - mimo nacisków Prawa i Sprawiedliwości - nie chce podać się do dymisji.
- PiS ponosi odpowiedzialność za osobę, którą nominowało na jedno z najwyższych stanowisk państwowych. Kiedy okazuje się, że ta osoba była, delikatnie rzecz ujmując, nie najfortunniejszym wyborem, to PiS nie ucieknie od odpowiedzialności za tę nominację - powiedział Zandberg.
Za sprawę "jeszcze istotniejszą niż sam skandal związany z postacią pana Banasia" uznał kwestię funkcjonowania służb. - Albo polskie służby są tak nieudolne, że nie były w stanie stwierdzić tego, co stwierdzili dziennikarze TVN - to byłby powód, żeby odwołać ministra koordynatora służb specjalnych – albo – to możliwość stawiająca włosy dęba na głowie - służby o tym wiedziały, poinformowały o tym najwyższe czynniki polityczne, i została podjęta decyzja o tych nominacjach pomimo tych informacji - mówił. - To groźna sytuacja. Jeżeli nasze służby działają na tyle nieudolnie, że nie są w stanie stwierdzić, czy osoba, podejmująca kluczowe decyzje dotyczące finansów – bo to nie jest kwestia tylko NIK, ale i poprzednich funkcji, które pełnił pan Banaś – ma specyficzne relacje biznesowe. Jeśli służby nie potrafią tego wychwycić, to znaczy, że nasze państwo jest po prostu bezbronne - ocenił. Dodał, że "PiS rządzi od czterech lat – także służbami – i ponosi polityczną odpowiedzialność, jeżeli faktycznie doszłoby do takiej nieudolności".
Autor: akr, akw, kwoj / Źródło: PAP, TVN24