Nie ma w Polsce polityka tak mocno atakowanego przez niemal 30 lat jak Jarosław Kaczyński - ocenił w "Kropce nad i" wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Odniósł się do tak zwanych taśm Kaczyńskiego opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą". Powiedział, że nie wie, czy prezesowi PiS jest z ich powodu przykro, bo nie rozmawiał "o jego uczuciach".
"Gazeta Wyborcza" opublikowała m.in. stenogram nagrania rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera i dwóch innych osób.
Rozmowa dotyczyła planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna. Kaczyński wstrzymał inwestycję ze względu na między innymi nieprzychylność władz stolicy.
Zarząd spółki odmówił Birgfellnerowi (jak podała "GW", był od 2017 r. zaangażowany w projekt) zapłaty za jego pracę, choć - jak pisała "GW" - Austriak wykonał już część prac przygotowawczych. Jarosław Kaczyński w nagranej rozmowie twierdził, że nie ma wpływu na decyzję Srebrnej, a jedyny sposób na wypłacenie pieniędzy Birgfellnerowi to roszczenie sądowe z jego strony.
Kaczyński "nie mówi niczego szokującego"
W ocenie Adama Bielana, Jarosław Kaczyński nie mówi na nagraniach "niczego szokującego". - Mówi o tym, że należy przestrzegać prawa, mówi o tym, że będziemy przestrzegać konstytucji i mówi o tym, że nie wypłaci żadnych pieniędzy bez faktur, bez udokumentowania wykonania prac - mówił.
Podkreślił, że prezes PiS występuje na nagraniach "jako szef rady Fundacji Instytutu Lecha Kaczyńskiego, która jest właścicielem spółki Srebrna". - To nie są wypowiedzi niczym biznesmena, tylko człowieka, który odpowiada za fundację, która - powtarzam - jest właścicielem spółki, która w tej sprawie zamówiła, bądź nie jakąś usługę - dodał Bielan.
Wicemarszałek Senatu tłumaczył, że "wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego wyraźnie wskazuje na to, że on nie ma możliwości nakazania władzom tej spółki wykonania działań, które w ich opinii są niezgodne z prawem".
- Co by było, gdyby nakazał wypłacenie jakichś dużych kwot pieniędzy powinowatemu (Geraldowi Birgfellnerowi - red.), czyli dalszemu członkowi jego rodziny. Wtedy byłby skandal. Gdyby "Gazeta Wyborcza" się o tym dowiedziała, to grzmiałaby, że doszło do transferu pieniędzy do jakiegoś dalekiego członka rodziny Jarosława Kaczyńskiego - mówił Bielan.
"Nie wiem, czy jest mu przykro"
Pytany, czy prezesowi PiS jest przykro z powodu tego, że został nagrany, odparł: - Nie wiem, czy jest mu przykro. Nie rozmawiałem o jego uczuciach, emocjach.
Jego zdaniem, Kaczyński jest już "bardzo odporny na ciosy". Dodał, że jest atakowany od początku lat 90.
- Nie ma w Polsce polityka tak mocno atakowanego przez niemal 30 lat - ocenił Bielan.
"Nikt nie zrobił tyle dla przejrzystości życia publicznego w Polsce, co Kaczyński"
Odniósł się również do komunikatu CBA, które nie stwierdziło podstaw do kontroli oświadczenia majątkowego prezesa PiS. Wnioski w tej sprawie w ubiegłym tygodniu złożyły Platforma Obywatelska i Partia Razem. Miało to związek z treścią tak zwanych taśm Kaczyńskiego.
- W Polsce mamy oświadczenia majątkowe dzięki aktywności Jarosława Kaczyńskiego - zauważył Bielan.
- Nikt nie zrobił tyle dla przejrzystości życia publicznego w Polsce, co on. Zmusił Sejm do tego, by uchwalić ustawę o jawności oświadczeń majątkowych parlamentarzystów – ocenił.
Podkreślił, że CBA bada z urzędu wszystkie oświadczenia majątkowe parlamentarzystów.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24