Nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk był zarejestrowany przez tajne służby PRL jako kontakt informacyjny o kryptonimie "Cappino". - Został zarejestrowany bez swojej wiedzy, brak jest przesłanek wskazujących na współpracę - poinformował we wtorek rzecznik Episkopatu, ks. Józef Kloch.
Materiały z archiwów IPN na temat abp. Kowalczyka zbadała - na jego własną prośbę - Komisja Historyczna Metropolii Warszawskiej. Arcybiskup chciał, aby wyniki pracy komisji zostały upublicznione.
Jej oświadczenie przekazał ks. Kloch. "Zarówno przewodniczący Komisji, ks. dr Andrzej Gałka, jak i inni specjaliści stwierdzili, że istniejące materiały nie zawierają żadnych przesłanek wskazujących na współpracę ówczesnego ks. prał. Józefa Kowalczyka z organami bezpieczeństwa PRL" - czytamy w dokumencie.
"Zaufania nie nadużyłem"
Zapytany przez dziennikarzy "Rz", czy nigdy w rozmowach z agentami nie posunął się za daleko i nie zdradził informacji, których nie należało przekazać abp Kowalczyk odpowiedział: Zaufania Ojca Świętego i Stolicy Apostolskiej do mnie nie zdradziłem ani nie nadużyłem. Jan Paweł II, w sposób dla mnie zaskakujący, osobiście powierzył mi posługę nuncjusza w Polsce, potwierdzając pełne zaufanie do mojej osoby, którym mnie darzył.
Co jest w aktach
Z materiałów, analizowanych przez Komisję wynika, że ks. Józef Kowalczyk od 1963 r. był inwigilowany przez Służę Bezpieczeństwa PRL. Po wyjeździe do Rzymu i podjęciu pracy w urzędach Stolicy Apostolskiej, znalazł się w 1971 r. w kręgu zainteresowania Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (wywiad).
W dniu 15 grudnia 1982 r. został zarejestrowany przez Wydział III Departamentu I MSW jako kontakt informacyjny o kryptonimie "Cappino" (element stroju liturgicznego: wąski pasek materiału nakładany na kołnierz szaty diakona, używany też przez biskupów - red.).
Współpraca świadoma, czy nieświadoma?
Według cytowanego przez "Rzeczpospolitą" Filipa Musiała z krakowskiego IPN Kontakt Informacyjny to jedna z kategorii Osobowych Źródeł Informacji. - Określenie czy współpraca miała charakter świadomy jest możliwe tylko po zapoznaniu się z teczką – stwierdził. Z kolei ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który na swoim blogu publikuje dokumenty z teczki bp Kowalczyka, podaje inną definicję: "Kontakt Informacyjny [KIN] - jedna z kategorii współpracy z wywiadem cywilnym PRL; w przypadku obywatela polskiego – zawsze świadoma, w przypadku cudzoziemca – mogła być nieświadoma".
Tego rodzaju kontaktów żadną miarą nie można traktować jako działalności agenturalnej
- Szkoda, że tę sprawę ukrywano do dnia dzisiejszego i nagle niespodziewanie w święto Trzech Króli ujawniono. I to wtedy, gdy jedna z gazet miała je opublikować. Czyżby to była klasyczna ucieczka do przodu? Na dodatek w drugą rocznicę niedoszłego ingesu abpa Stanisława Wielgusa - pisze ks. Isakowicz-Zaleski.
Teczka arcybiskupa się nie zachowała. Pod datą 3 stycznia 1990 r. widnieje informacja o zniszczeniu całości materiałów "z powodu ich nieprzydatności operacyjnej."
Kloch: tego nie można traktować jako działalności agenturalnej
Rejestracja jako kontakt informacyjny abp. Kowalczyka nastąpiła w czasie, gdy pracował on w Watykanie i prowadził oficjalne rozmowy z przedstawicielami władz PRL, które należały do jego obowiązków (był członkiem Zespołu Stolicy Apostolskiej do Stałych Kontaktów Roboczych z Władzami PRL). "Tego rodzaju kontaktów żadną miarą nie można traktować jako działalności agenturalnej" – stwierdza oświadczenie ekspertów, pracujących dla Komisji Historycznej.
W swoim oświadczeniu podkreśla ona, że "służby wywiadu PRL interesowały się wszystkimi polskimi pracownikami Stolicy Apostolskiej, a zainteresowanie to nasiliło się po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., zwłaszcza w czasie przygotowań do pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny, która odbyła się w czerwcu 1983 r".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP