Doktor Maciej Socha, ginekolog ze Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku, komentując w "Faktach po Faktach" w TVN24 tragedię w Pszczynie, gdzie zmarła ciężarna kobieta, bo lekarze mieli czekać na obumarcie płodu, powiedział: - My, lekarze, boimy się każdego dnia, pracując w tak newralgicznej materii, jaką jest położnictwo i perinatologia. Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" stwierdziła, że gdyby w tym przypadku zostały zastosowane procedury medyczne sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego prawo aborcyjne, to 30-letnia Izabela "miałaby szansę przeżyć".
W sobotę w kilkudziesięciu polskich miastach odbyły się protesty po śmierci ciężarnej 30-letniej kobiety z Pszczyny, która zmarła po tym, jak lekarze lekarze mieli czekać na obumarcie płodu. Przypadek ten 29 października opisała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej. Napisała, że to konsekwencja ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, zaostrzającego prawo aborcyjne. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Szpital Powiatowy w Pszczynie podjął decyzję o zawieszeniu realizacji kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu 30-letniej ciężarnej pani Izabeli.
Doktor Socha: my lekarze boimy się każdego dnia
Tę sytuację komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor Maciej Socha, ordynator Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku oraz Dominika Wielowieyska, dziennikarka "Gazety Wyborczej".
Doktor Socha, komentując tragedię w Pszczynie, mówił, że "to ogromna strata, zarówno dla rodziny, jak i ogromny ból dla lekarzy". - My, lekarze, boimy się każdego dnia, pracując w tak newralgicznej materii, jaką jest położnictwo i perinatologia, (...), boimy się o pacjentki, że ziści się ryzyko powikłań - mówił dalej.
Zwracał uwagę, że w praktyce pojawia się wiele wątpliwości dotyczących tego, w jakich dokładnie sytuacjach można zastosować wciąż jeszcze legalną przesłankę aborcji, która mówi, że ciążę można usunąć, gdy występuje ryzyko zagrożenia życia lub zdrowia matki.
- My jako lekarze wybieramy zawsze którąś z opcji terpeutycznych. To nie jest tak, że my mamy do wyboru dobrą i złą metodę, my zazwyczaj mamy lepszą i gorszą metodę. My zwyczajnie pracujemy takimi narzędziami, jakimi mamy możliwość pracować - mówił dalej.
Wielowieyska: tu nie ma ucieczki przed odpowiedzialnością
O sytuacji mówiła także Dominika Wielowieyska. - Wszyscy lekarze mówią, że przed wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej procedury wyglądały inaczej, także w przypadku bezwodzia, (...), procedury były takie, że się wywoływało sztuczne poronienie - zwracała uwagę.
Stwierdziła, że "gdyby te procedury sprzed wyroku były zastosowane w przypadku Izabeli, miałaby szansę przeżyć". - Chcę powiedzieć wszystkim politykom PiS-u jeszcze raz: to głos Izabeli zza grobu jest oskarżeniem pod ich adresem. Bo to ona pisze, dlaczego lekarze czekają z powodu ustawy aborcyjnej, to wszystko jest w SMS-ach do matki, tu nie ma ucieczki przed odpowiedzialnością, tu nie ma żadnej możliwości wytłumaczenia - mówiła dalej dziennikarka.
- Oczywiście zaapelowałabym do sumienia polityków PiS-u i Konfederacji, żeby zmienili prawo, które morduje kobiety, ale wiem co usłyszę: że jestem kretynką - powiedziała, nawiązując w ten sposób do wypowiedzi wicemarszałka Sejmu z ramienia PiS Ryszarda Terleckiego, który na uwagę jednej z kobiet dotyczącą prawa stanowionego w Polsce odparł, że jest ona kretynką.
Źródło: TV24