50 ton trefnego mięsa w Łodzi. Sprawę bada prokuratura

50 ton mięsa niewiadomego pochodzenia znajdowało się w ubojni
50 ton mięsa niewiadomego pochodzenia znajdowało się w ubojni
Źródło: tvn24

Około 50 ton nieprawidłowo oznakowanego mięsa znalazły służby weterynaryjne na terenie jednej z ubojni w Łodzi. - Najprawdopodobniej jest to mięso niewiadomego pochodzenia i nie posiada dokumentów i oznaczeń weterynaryjnych - powiedział reporterowi TVN24 w piątek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Jak powiedział, znalezione 48,5 tony mięsa znajdowało się w chłodni należącej do tego zakładu. Mięso było nieoznakowane lub oznakowane błędnie.

Bez nadzoru

Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Łodzi Roman Owecki dodał, że przeprowadzona kontrola w ubojni wykazała także, iż doszło tam do uboju kilku sztuk bydła "z pominięciem nadzoru weterynaryjnego".

W związku z tą sytuacją Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał decyzję o wstrzymaniu działalności w tym zakładzie. Tusze tych zwierząt zostały skierowane do utylizacji. O sprawie powiadomiono też prokuraturę i policję.

Kolejny przypadek

To nie pierwszy przypadek nieprawidłowości wykrytych w ubojniach na terenie województwa łódzkiego. W połowie marca przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła, które miało trafić do zakładu. Z 24 sztuk aż dziewięć zwierząt było martwych. Pozostałe były w stanie krytycznym. Przeprowadzone sekcje zwierząt wykazały, że krowy były chore.Śledczy odkryli też 18 ton mięsa w samochodzie-chłodni zaparkowanym w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różnej formie przetworzenia, ale nie nadawało się do wprowadzenia do obrotu, nie miało żadnych oznaczeń weterynaryjnych czy dokumentacji.Śledczy znaleźli ponadto ukryty magazyn w budynku chłodni, a w nim - jak się ostatecznie okazało - prawie 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.Prokuratura postawiła właścicielowi zakładu koło Białej Rawskiej zarzut oszustwa i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna został aresztowany, ale po wpłaceniu 150 tys. zł opuścił areszt; ma dozór policji.

Autor: mn//bgr / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: