Kiedy zaczęły się rozmowy Okrągłego Stołu, to nagle ZOMO przestało pojawiać się na tych naszych de facto nielegalnych akcjach. To już był taki pierwszy powiew wolności - wspominał we "Wstajesz i wiesz" muzyk Krzysztof Skiba, pytany o wydarzenia sprzed 30 lat, kiedy - jak mówił - pojawił się "sygnał, że władza pęka". - My w Polsce, dokonując przełomu 4 czerwca, musieliśmy zachowywać się niesłychanie ostrożnie. Nasi partnerzy na Zachodzie mówili: nie kołyszcie tą łódką zbyt mocno, dlatego że może się ona przewrócić - mówił z kolei Janusz Onyszkiewicz, opozycjonista z czasów PRL.
W niedzielę wieczorem w TVN24 odbyła się debata "30 lat wolności". Poprowadzili ją Katarzyna Kolenda-Zaleska i Jacek Stawiski. W dyskusji w gdańskim Europejskim Centrum Solidarności udział wzięli: Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich, Timothy Garton Ash - brytyjski historyk zajmujący się głównie historią Europy po 1945 roku, pisarz Stefan Chwin oraz literaturoznawca i tłumacz Michał Rusinek.
"Pierwszy powiew wolności"
Goście "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej, opozycjonista oraz Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc rozmawiali o 30. rocznicy pierwszych, częściowo wolnych wyborów.
W poniedziałek w TVN24 opowiadał, że w 1988 roku stworzył "grupę, która nazywała się Galeria Działań Maniakalnych". - W czasach studiów udzielałem się we wszystkich możliwych opozycyjnych, nielegalnych organizacjach. Wolność była deklarowana oficjalnie w konstytucji, ale nie była przestrzegana. Działacze polityczni, opozycyjni byli represjonowani, a nasze akcje, które urządzaliśmy na ulicach, nasze happeningi było początkowo blokowane i rozbijane przez władze. Osoby w nich uczestniczące były represjonowane - mówił.
- Kiedy zaczęły się rozmowy Okrągłego Stołu, to nagle ZOMO przestało pojawiać się na tych naszych de facto nielegalnych akcjach. To już był taki pierwszy powiew wolności. Oczywiście przychodziła Służba Bezpieczeństwa, cały czas były jakieś naciski, wezwania, rozmowy ostrzegawcze, ale w czasie obrad Okrągłego Stołu te represje były zdecydowanie mniejsze - przyznał.
"Sygnał, że władza pęka"
Dodał, że "finałem były wybory 4 czerwca". Jednak już "dzień później 5 czerwca zorganizował wspólnie z Galerią Działań Maniakalnych dużą akcję, który nazywała się "The Day After", nawiązującą do filmu o tym samym tytule [film Nicholasa Meyera z 1983 roku przedstawiał konflikt nuklearny między USA a ZSRR - przyp. red.].
- To była jedyna tego dnia manifestacja, w której wzięło udział parę tysięcy osób, ona trwała kilka godzin i myśmy tam nieźli broili i testowaliśmy, czy ta wolność, którą już częściowo uzyskano w wyniku wyborów, które oczywiście komuniści przerżnęli na całej linii, bo Solidarność w zasadzie wzięła wszystko co było do wzięcia, czy ta wolność jest realna, czy oni nam coś zrobią - opowiadał.
- Naprawdę broiliśmy dość ostro i żadne służby typu ZOMO się nie pojawiły. Co więcej, po raz pierwszy na naszym happeningu pojawiła się oficjalna telewizja, więc to był sygnał, że władza pęka, że władza się cofa, że władza uznaje ten wynik wyborczy, uznaje swoją przegraną - dodał Krzysztof Skiba.
"Chodziliśmy po takiej niesłychanie wąskiej ścieżce"
Były opozycjonista z czasów PRL Janusz Onyszkiewicz przyznał, że w czasie obrad Okrągłego Stołu była nadzieja, że chociaż "formalnie uzyskamy kawałek wolności".
- Władza natomiast miała nadzieję, że puszczając na żywioł pewne sfery życia, zdoła nas wszystkich otorbić i w związku z tym w Polsce stanie się to, co dzieje się w Chinach - powiedział. - A mogło się tak stać. W Chinach przecież zmiażdżono demokrację rodzącą się właśnie 4 czerwca czołgami na placu Tiananmen, a w Polsce się tam jednak udało - dodał.
Pytany, z czego wynika to, że przez 30 lat wolności nie udało się utrwalić na świecie przekonania, że to w Polsce zaczęła się zwycięska walka z komunizmem, bo dla wielu osób na świecie symbolem upadku komunizmu jest upadek muru berlińskiego, Onyszkiewicz odparł: - Upadek muru berlińskiego był bardzo medialny. My w Polsce dokonując przełomu 4 czerwca, musieliśmy zachowywać się niesłychanie ostrożnie. Nie mówiliśmy, że to upadek komunizmu i zaczyna się coś całkiem nowego.
- Chodziliśmy po takiej niesłychanie wąskiej ścieżce. Nasi partnerzy na Zachodzie mówili: nie kołyszcie tą łódką zbyt mocno, dlatego że może się ona przewrócić - dodał.
- Na to wszystko nakłada się jeszcze to, że bardzo trudno jest bronić znaczenia 4 czerwca i rozmów Okrągłego Stołu, jeżeli rozmaici politycy polscy mówią, że właściwie 4 czerwca się nic nie stało, przy Okrągłym Stole się nic nie stało, komunizmu wtedy na dobrą sprawę wtedy nie obalono - wyliczał Onyszkiewicz. - Trudno się dziwić, że są inni kandydaci na ten symboliczny dzień, tym kandydatem, który wygrywa jest upadek muru berlińskiego - przyznał.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24