Mija 30 lat od upadku rządu Jana Olszewskiego. Pierwszy gabinet wyłoniony przez Sejm po II wojnie światowej po całkowicie wolnych wyborach upadł późnym wieczorem 4 czerwca 1992 roku. Jego upadek był powiązany ze sprawą lustracji, ale także z brakiem stabilnej większości w Sejmie i konfliktem z prezydentem Lechem Wałęsą.
Pierwsze od kilkudziesięciu lat w pełni wolne wybory odbyły się 27 października 1991 roku. O ich wyniku w dużej mierze zadecydowała przyjęta przez Sejm kontraktowy ordynacja proporcjonalna, nieprzewidująca ogólnopolskiego progu wyborczego. Takie prawo wyborcze w połączeniu z kształtującym się systemem partyjnym zaowocowało niezwykle rozbitym składem Sejmu. W ławach poselskich zasiedli reprezentanci aż 24 ugrupowań, z których tylko dziesięć wprowadziło do izby więcej niż dziesięciu posłów. Powołanie nowego rządu wymagało zawarcia niezwykle szerokiej koalicji, łączącej formacje o bardzo różnym programie. Legitymizację nowego Sejmu osłabiała także wyjątkowo niska frekwencja wyborcza, która wyniosła 43 procent.
Jesienią 1991 roku prezydent Lech Wałęsa powierzył misję sformowania nowego gabinetu Bronisławowi Geremkowi reprezentującemu posiadającą najwięcej mandatów Unię Demokratyczną. Jednak Geremek nie był w stanie utworzyć większości wystarczającej do uzyskania wotum zaufania. Ostatecznie więc Rada Ministrów została skonstruowana przez Jana Olszewskiego w oparciu o koalicję Porozumienia Centrum, ZChN i Porozumienia Ludowego, bez trwałej większości parlamentarnej. Rząd nie cieszył się wsparciem głowy państwa. W kolejnych miesiącach konflikt polityczny z ośrodkiem prezydenckim coraz bardziej się zaostrzał.
Jednym z punktów spornych w tamtym czasie w Polsce była lustracja. W MSW działał zespół stworzony na polecenie Antoniego Macierewicza mający badać współpracę z komunistyczną bezpieką parlamentarzystów i najwyższych rangą urzędników. 28 maja ukazał się wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim, który stwierdził, że w Sejmie zasiada 60 posłów będących tajnymi współpracownikami SB. Tego samego dnia poseł Unii Polityki Realnej Janusz Korwin-Mikke zgłosił wniosek o przyjęcie uchwały ujawniającej nazwiska posłów, senatorów, ministrów, wojewodów, sędziów i prokuratorów będących tajnymi współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Podjęta przez opozycję próba zerwania quorum nie powiodła się, w głosowaniu wzięło udział 233 posłów.
Lista Macierewicza
Szef MSW Antoni Macierewicz o poranku 4 czerwca przekazał szefom klubów parlamentarnych listę zawierającą nazwiska 64 posłów, senatorów i członków rządu, których nazwiska widniały w zasobach archiwalnych MSW. Na liście był też Wałęsa.
- Nie da się tworzyć nowej historii Polski bez odtworzenia jej moralnych fundamentów. Istniejemy jako państwo tylko dzięki temu, że przez pokolenia umieliśmy sprostać wielkim wymaganiom. Chwila obecna stawia nas przed nowym egzaminem. Wolnym narodem, niepodległym państwem, nie mogą rządzić ludzie zniewoleni własną przeszłością – mówił premier Jan Olszewski w wystąpieniu telewizyjnym wyemitowanym wieczorem 4 czerwca.
Głosowanie wniosku o wotum nieufności
W tym samym czasie w Sejmie trwały konsultacje prezydenta z liderami ugrupowań postsolidarnościowych przeciwnych rządowi (Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Unii Demokratycznej, Konfederacji Polski Niepodległej) oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. W ich trakcie ukształtowała się tymczasowa koalicja zdolna (przy poparciu posłów klubów postkomunistycznych – PSL i SLD) do odwołania rządu Olszewskiego. Wałęsa naciskał na głosowanie wniosku o wotum nieufności jeszcze tej samej nocy.
Za wotum nieufności głosowało 273 posłów przy 119 przeciw i 33 wstrzymujących się.
5 czerwca nowym pełniącym obowiązki premiera został przedstawiciel PSL Waldemar Pawlak. Był pierwszym po 1989 roku członkiem formacji postkomunistycznej na czele Rady Ministrów. Po nieskutecznej próbie powołania rządu Pawlak podał się do dymisji. Obóz ugrupowań postsolidarnościowych w lipcu 1992 roku stworzył nową większość, która wyłoniła gabinet Hanny Suchockiej. Latem 1992 roku w Sejmie przedstawiono kilka projektów ustaw lustracyjnych, ale nie zostały one rozpatrzone.
"I tak zostałby obalony"
- Musiało upłynąć kilka lat, aby Sejm uchwalił ustawę lustracyjną – przypomina historyk prof. Antoni Dudek, choć jego zdaniem sprawa lustracji była głównie przedmiotem sporu politycznego, a nie społecznego. Przypomniał o apatii społecznej, która była wynikiem fatalnej sytuacji gospodarczej. - Większość pozostawała obojętna. Dowodem tego jest fakt, że po upadku rządu nie było żadnej reakcji w postaci manifestacji w jego obronie. Przestrzeń publiczną zdominowały dwie radykalne mniejszości – antylustracyjna i prolustracyjna – ocenił historyk. W jego opinii ówczesne podziały polityczne mają swoją kontynuację na dzisiejszej scenie politycznej.
- Obszar sporów był nieco inny. Przesłaniała je sprawa lustracji, ale w tle były m.in. kwestie dotyczące polityki zagranicznej oraz kontroli nad siłami zbrojnymi – stwierdził Dudek. Według niego na pozycję gabinetu Olszewskiego wpływały również ambicje prezydenta Wałęsy, który w okresie premierostwa Jana Krzysztofa Bieleckiego dominował na polskiej scenie politycznej. - Jan Olszewski, w zgodzie z konstytucją, uważał, że pozycja rządu musi być niezależna. To było podstawą tego konfliktu. Dopiero w maju pojawiła się sprawa lustracji, która przesądziła upadek rządu. Gdyby Olszewski miał większość parlamentarną lub poparcie prezydenta Wałęsy, to funkcjonowałby dłużej – dodał Dudek.
- Rząd Jana Olszewskiego, gdyby nie podjął tematu lustracji, to i tak zostałby obalony. Być może stałoby się to kilka lub kilkanaście dni później. Ten rząd nie miał większości, a to sprawiało, że w warunkach braku mechanizmu konstruktywnego wotum zaufania musiał zostać odwołany. W podobny sposób upadł rząd Hanny Suchockiej – uważa Dudek.
Źródło: PAP