Pomagamy zwierzętom chętnie i kiedy tylko możemy. Każda nasza akcja spotyka się z dużym odzewem, a na widzów TVN24 zawsze można liczyć. Tak było na przykład ze schroniskiem w Radysach, gdzie uratowano setki psów. Dzięki medialnemu rozgłosowi duża ich część znalazła nowe domy. Przez 20 lat działania TVN24 historii było wiele, nie sposób ich policzyć. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dla 12-letniej Famy po śmierci jej opiekuna scenariusz był jeden: schronisko. Trafiła jednak do miejsca, gdzie zwierzęta takie jak ona - stare, schorowane, samotne - mają raj. - To jest Chata Zwierzaka, ich dom, ich miejsce, a ja tu tylko sprzątam – mówi prezes fundacji Chata Zwierzaka Iwona Gabor-Kantorowicz.
W Chacie Zwierzaka reporterzy TVN24 bywają i opowiadają historie jej podopiecznych od kilku lat. Takie małe prozwierzęce fundacje utrzymują się jedynie z wpłat darczyńców, a to miejsca, gdzie zwierzęta znajdują spokój i lepsze życie. - Zawsze docierając do większej liczby ludzi, mieliśmy możliwość, żeby jakoś przeżyć – przyznaje Iwona Gabor-Kantorowicz. - Zwierzaki, które wystąpiły w TVN, znajdowały fantastyczne domy – dodaje.
O tym, że "parcie na szkło" ma znaczenie, doskonale wiedzą też na Śląsku. W Przystani Ocalenie żyje blisko 500 zwierząt gospodarskich, głównie koni. - Większość zwierząt, które mamy, trafiłyby do rzeźni. Nasze miejsce było jedyną alternatywą, by mogły dalej żyć – podkreśla Dominik Nawa z Przystani Ocalenie.
Dziennikarze wspierają działania obrońców praw zwierząt
Z kamerą dziennikarze byli tu wielokrotnie, by pokazać niezwykłe oddanie i opiekę, jaką wreszcie dostają skrzywdzone zwierzęta. I choć z finansami bywa różnie, to jedno się tu nie zmienia - bezinteresowna miłość.
- To media docierają do milionów osób i mogą edukować społeczeństwo. Organizacje bardzo często są obarczone takim piętnem, że to są ludzie przewrażliwieni. Natomiast obiektywne media mogą tu bardzo wiele zmienić, pokazać konsekwencje zaniedbań ludzkich, pokazać, jak się powinniśmy zajmować zwierzętami – uważa Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! Akcja Dla Zwierząt.
Choć niestety zbyt często musimy pokazywać, jak zwierząt nie można traktować. Ostatnio były senator PiS ciągnął psa za samochodem, za co usłyszał zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Kolejne interwencje obrońców praw zwierząt odkrywają dramatyczne warunki w pseudo-hodowlach. Ze schroniska w Radysach uratowano setki psów. Dzięki medialnemu rozgłosowi duża ich część znalazła nowe domy.
Jeszcze większy rozgłos pomógł uratować tygrysy z granicy polsko-białoruskiej. - Happy end w tej historii zdarzył się dzięki ogromnej pomocy społecznej – przyznaje dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu Ewa Zgrabczyńska. - Niektóre interwencje w ogóle by się nie udały, gdyby nie udział mediów, w tym również bardzo często TVN – zwraca uwagę Cezary Wyszyński.
Fundacja Judyta codziennie odbiera nowe szczenięta
Historię Fijo skatowanego przez opiekuna relacjonowaliśmy od samego początku - od żmudnej rehabilitacji, przez problemy ze znalezieniem domu, wreszcie wyrok skazujący byłego właściciela i nowe szczęśliwe psie życie. - Oskarżony Bartosz D. został skazany, siedzi w więzieniu, a Fijo ma nowy szczęśliwy dom, dostał nowe życie – mówi Małgorzata Brzezińska z fundacji dla szczeniąt Judyta.
Dziś fundacja, która uratowała Fijo, prowadzi azyl dla szczeniąt i niepełnosprawnych psów. Obecnie takie miejsca potrzebne są jak nigdy. - Praktycznie codziennie mamy nowe psiaki – przyznaje Małgorzata Brzezińska. Maltańczyki uratowane z pseudohodowli trafiły do fundacji zaledwie kilka dni temu. Są żywym przykładem na to, jak wiele w kwestii praw zwierząt jest jeszcze do zrobienia. Pomoc jest naszym psim obowiązkiem.
Źródło: TVN24