Mamy w kardiologii kilka niebezpiecznych chorób, które mogą doprowadzić do nieszczęścia u młodej osoby, wcześniej nie dając żadnych sygnałów alarmowych - mówił we "Wstajesz i weekend" kardiolog Piotr Gryglas. Odniósł się do śmierci 12-latki na koloniach w Zakopanem. Przyczyną jej śmierci była choroba serca, która rozwinęła się w ciągu ostatnich kilku tygodni.
– Wstępne ustalenia wskazują na przyczynę zgonu związaną z chorobą serca, które było w bardzo złym stanie. Nie wiążemy tego z odpowiedzialnością rodziców i lekarzy, ponieważ - zdaniem biegłych - choroba rozwinęła się w ciągu ostatnich kilku tygodni – przekazał Rafał Porębski, zastępca prokuratora rejonowego w Zakopanem.
"Czasami niewielka infekcja daje groźne powikłania"
Kardiolog Piotr Gryglas przyznał w TVN24, że choroba serca może rozwinąć się w ciągu kilku tygodni.
- Dzieci są poddane badaniom już od wieku noworodkowego, a nawet w wieku płodowym wykonywane dzisiaj techniki umożliwiają ocenę serca pod kątem wad i chorób serca, więc te (wady-red.) są dosyć szybko wyłapywane, dzieci są leczone i są pod kontrolą lekarzy - zauważył.
Natomiast, jak dodał, trudniejsza sytuacja jest z dziećmi, które dotychczas były zdrowe.
- Jeżeli mamy na przykład kilkulatka, rodzice widzą, że on zaczyna słabnąć na przykład w czasie zajęć fizycznych, w czasie zabaw, że ma zadyszkę, bo to jest typowy objaw chorób serca, to wtedy zawsze zgłoszą się do lekarza i choroba serca zostanie wykryta. Natomiast w tak zwanych nabytych chorobach serca, to dotyczy zarówno dorosłych, jak i dzieci, jeżeli przydarzy nam się infekcja z wirusem, tak zwanym wirusem hepatotropowym, który może uszkodzić mięsień serca, to wówczas dochodzi do uszkodzenia serca u niektórych pacjentów w sposób piorunujący - tłumaczył lekarz.
Dodał, że to kwestia, dwóch, czterech tygodni i może rozwinąć się "niewydolność serca z ogłuszeniem mięśnia serca, z rozwojem tak zwanej kardiomiopatii rozstrzeniowej". - To grozi, niestety, nagłym zatrzymaniem krążenia - podkreślił Gryglas.
Jak mówił, czasami zdarza się, że "infekcja jest niewielka, kataralna, o której szybko zapominamy, a ona po trzech, czterech do sześciu tygodni daje bardzo groźnie powikłania, na przykład zapalenie mięśnia serca z jego konsekwencjami".
- Nie jest to rzadka sytuacja, gdzie mamy bardzo młode osoby, czternastolatków, osiemnastolatków, którzy trafiają do szpitala z bólem serca typowym na przykład dla zawału mięśnia serca. Jest to piekący ból, rozlany za mostkiem, któremu towarzyszy niepokój, blednięcie, poty. Natomiast w zapaleniu mięśnia serca ból trwa o wiele dłużej - tłumaczył kardiolog.
Wskazał, że taki chory ma zawsze wykonywane badania diagnostyczne. - Nawet zwykły elektrokardiogram pokazuje nieprawidłowość, ponieważ bardzo często w zapaleniu mięśnia serca dochodzi do zmian w EKG. Więc jest to sytuacja dosyć prosta do wykrycia - dodał.
- Natomiast - jak mówił - zauważenie przez chorego, że coś się dzieje, w tym początkowym okresie bywa trudne, ponieważ nie ma objawów.
"Rzadkie sytuacje"
Przyznał, że w przypadku 12-latki sytuacja była kompletnie nie do przewidzenia.
- Wydaje się, że dziewczynka nie zgłaszała żadnych dolegliwości, żadnych objawów. Rodziców nie zaniepokoiły tak zwane objawy sygnałowe. Generalnie, jeżeli rozwój dzieci przebiega prawidłowo, to nie spodziewamy się, że nagle pojawi się choroba serca - mówił Gryglas.
Zaznaczył, że "są to tak rzadkie sytuacje, że kalendarz badań, którymi młodzież jest objęta od urodzenia do 18. roku życia, jest jak najbardziej wystarczający".
- Nie musimy szczególnie badać naszych dzieci, które wyjeżdżają na kolonie - dodał.
- Mamy w kardiologii kilka takich chorób niebezpiecznych, które są na szczęście niezwykle rzadkie, które mogą doprowadzić do nieszczęścia u młodej osoby, wcześniej nie dając żadnych objawów ani sygnałów alarmowych - powiedział.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24