Chłopiec, którego skuter stanął w płomieniach po czołowym zderzeniu się z jeepem, walczy o życie. - Znajduje się śpiączce, jego stan jest bardzo ciężki - poinformowała w rozmowie z tvn24.pl rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem w miejscowości Szczawa (Małopolska). Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na platformę Kontakt TVN24.
Winny 12-latek?
Jak w rozmowie z tvn24.pl mówi policja, wypadek najprawdopodobniej spowodował chłopiec, który podczas jazdy nie zachował odpowiedniej ostrożności. Ze skutera, którym kierował, zaczęła wyciekać benzyna. Paliwo oblało chłopaka, a jej opary zaczęły płonąć.
Pierwszej pomocy 12-latkowi udzieliła kobieta prowadząca terenówkę, pod którą chłopiec wpadł. - Kierująca pojazdem kobieta zachowała się bardzo przytomnie. Natychmiast wyciągnęła chłopca spod samochodu i stłumiła płomienie gaśnicą samochodową - mówił zaraz po wypadku oficer dyżurny komendy straży pożarnej powiatowej w Limanowej.
Walka o życie
12-latka przetransportowano śmigłowcem TOPR do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Rzeczniczka placówki, Magdalena Oberc mówi, że jego stan jest bardzo ciężki. Chłopiec ma ponad poparzone 85 proc. powierzchni ciała, nie oddycha samodzielnie, znajduje się w śpiączce farmakologicznej. - To są cały czas zabiegi ratujące życie - informuje nam Oberc.
Chłopiec nie miał uprawnień do kierowania pojazdem. Zgodnie z prawem, kartę motorowerową (jego silnik nie przekracza 50 cm3) można uzyskać od 13 roku życia, motocyklową zaś (silnik nie przekracza 125 cm3) od 18 lat.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24