Nasz udział w uroczystościach 10. rocznicy śmierci Marka Rosiaka jest hołdem dla niego i jego pamięci - napisał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w liście odczytanym w Łodzi przez wicepremiera Piotra Glińskiego, przy tablicy upamiętniającej zamordowanego działacza PiS. Marek Rosiak zginął 19 października 2010 roku, w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości.
"Nasz udział w uroczystościach 10. rocznicy śmierci Marka Rosiaka jest przede wszystkim hołdem dla niego i jego pamięci, ale jest też wezwaniem, by z tą sytuacją skończyć - by polskie państwo wykonywało swoje obowiązki, by jak chciał świętej pamięci Lech Kaczyński, było silne wobec silnych i złych, a chroniło uczciwych, dobrych i często przez to bezbronnych" - napisał Jarosław Kaczyński w liście, który przy tablicy upamiętniającej tragiczne wydarzenie odczytał w poniedziałek minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. W liście wicepremier i prezes PiS przypomniał, że zabójstwa działacza tej partii Marka Rosiaka dokonał Ryszard Cyba, były członek Platformy Obywatelskiej, który - jak pisał Jarosław Kaczyński - usiłował też zamordować innego działacza PiS, Pawła Kowalskiego.
"Mord nie był przypadkowym czynem szaleńca, ale efektem prowadzonej przez lata kampanii nienawiści"
"Mord nie był przypadkowym czynem szaleńca, ale efektem prowadzonej przez lata kampanii nienawiści wobec świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kampanii zwanej dziś przemysłem pogardy, ale przede wszystkim zdumiewającej, wręcz absurdalnej w swoim natężeniu kampanii nienawiści i zła prowadzonej po tragedii smoleńskiej przeciwko nieżyjącemu już prezydentowi i innym ofiarom. Przeciwko wszystkim, którzy domagali się prawdy o katastrofie, domagali się by nasze państwo zareagowało na te straszne wydarzenia tak, jak zrobiłby to każdy dbający o swoją godność i interesy kraj" - podkreślił Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS do dzisiejszego dnia nie wiadomo, kto inspirował tę kampanię, która była reakcją na ból i żal, jaki odczuwali po tragedii wszyscy uczciwi Polacy.
"Wiemy tylko, że pierwsi wystąpili przeciwko żałobie i uczczeniu pary prezydenckiej ludzie, którzy w przeszłości wiernie służyli zbrodniczej stalinowskiej tyranii w Polsce, a i później odpowiadali swoją twórczością na różne potrzeby władzy. To, że niektórzy czynili to z wielkim talentem i zręcznością, nie zmienia oceny moralnej ich postawy - wtedy przed dziesięcioleciami, a także po smoleńskiej katastrofie" - zaznaczył.
Kaczyński w swoim liście ocenił, że do wspomnianego zabójstwa doszło po innych wydarzeniach, z których na czoło jego zdaniem wysuwały się te, mające miejsce pod krzyżem ustawionym przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. "W trakcie tych wydarzeń, w obecności służb państwowych, nie tylko wulgarnie obrażano osoby modlące się za poległych, ale także fizycznie je atakowano. Miały miejsce także akty profanacji" - napisał.
"Niszczono moralną tkankę narodu, fundamenty wspólnoty i jej trwania"
Według Kaczyńskiego służby - mimo przestępczego charakteru tych czynów - nie reagowały, a ówczesny premier określił je jako happeningi i w ten właśnie sposób powstała atmosfera sprzyjająca zabójstwu. "Tak w sposób celowy i przemyślany, w imię wielkich, ale także małych, osobistych interesów niszczono moralną tkankę narodu, fundamenty wspólnoty i jej trwania" - napisał prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Chociaż winny zabójstwa poniósł karę, jednak - zdaniem Kaczyńskiego - bardzo wielu innych, którzy też powinni ją ponieść, dalej uczestniczy w życiu społecznym, szerząc nienawiść i budując "brudny nurt naszego życia politycznego, który można określić jako nurt zdrady narodowej i współczesnej Targowicy".
Kaczyński: tragedia z roku 2010 - ta smoleńska i ta łódzka - nie mogą zostać zapomniane
"Trzeba o tym wszystkim przypominać, bo wrogowie uczciwej i sprawiedliwej Polski, którzy ciągle chcą powrotu do najgorszych praktyk ostatnich dziesięcioleci, dążą do tego, by tragedia z roku 2010 - ta smoleńska i ta łódzka - i wszystkie haniebne wydarzenia, jakie im towarzyszyły, zostały zapomniane. Ludzie ci nadal popełniają przestępstwa, wzywają do mordów - chociażby w internecie - i ciągle pozostają bezkarni" - pisał w liście prezes PiS.
Wicepremier Piotr Gliński - wraz z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem - złożył kwiaty pod tablicą upamiętniającą mord na Rosiaku. Wcześniej przedstawiciele rządu wzięli udział we mszy świętej w kościele jezuitów w Łodzi odprawionej za duszę zamordowanego, zaś po odczytaniu listu udali się na Stary Cmentarz, gdzie został pochowany działacz PiS.
Zabójstwo Marka Rosiaka
Do zbrodni w łódzkim biurze PiS doszło 19 października 2010 roku. 62-letni wówczas Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura z bronią w ręku kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pomieszczeń działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, między innymi w klatkę piersiową. Zginął na miejscu.
Z wyjaśnień zabójcy wynikało, iż od 2007 roku zaczął zastanawiać się nad wyeliminowaniem z życia polityków różnych ugrupowań partyjnych. W 2010 roku postanowił, że dokona zamachu na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Miał plan dokonania zamachu na terenie Warszawy, ale nie udało mu się to z powodu środków bezpieczeństwa. Nie mogąc zrealizować pierwotnego planu, miał postanowić dokonać zamachu na inne osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością.
Wyrok dożywotniego więzienia
W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał Ryszarda Cybę na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi; wyrok utrzymał sąd apelacyjny.
Źródło: PAP