1 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy zwany Świętem Pracy. Od pierwszych pochodów i strajków w czasie zaborów, przez burzliwe świętowanie w II RP i propagandowe defilady w okresie komunizmu po pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę - tak międzynarodowe święto klasy robotniczej obchodzono w Polsce na przestrzeni lat.
Obchody Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy są związane z rozwojem ruchu robotniczego w ostatnich dekadach XIX wieku. W 1886 roku policja stłumiła strajk robotników w Chicago. Powodem protestu McCormick Harvester Co. nie było łamanie praw pracowników, lecz planowana modernizacja fabryki, która oznaczała zwolnienie dużej części załogi. 1 maja rozpoczęły się starcia z policją. 4 maja jeden z robotników rzucił w funkcjonariuszy bombą. Zginęło jedenastu robotników i siedmiu policjantów. Sąd skazał siedmiu przywódców zamieszek na kary śmierci (wyrok wykonano wobec czterech).
Trzy lata później kongres II Międzynarodówki uznał rocznicę rozpoczęcia tych krwawych zamieszek za Święto Funkcjonariuszy Pracy. Socjaliści określali skazanych jako męczenników bitwy o prawa robotnicze. Ogłoszony przy tej okazji hymn "Na dzień 1 maja" wykorzystywał melodię "Warszawianki" Wacława Święcickiego (później nazywanej "Warszawianką 1905").
Ten niespodziewany w swej potędze przejaw woli ludowej zatrwożył i najeźdźców, i wyzyskiwaczy. Najeźdźcy zaczęli przemawiać do ludu w jego ojczystym języku, który przedtem pogardliwie psim nazywali. Wyzyskiwacze spostrzegli, iż trzeba poczynić robotnikom ustępstwa, pomiarkować nieco swoją chciwość
Ruch socjalistyczny na ziemiach polskich odradzał się w tym czasie po klęsce I Proletariatu. Pierwsze pochody i strajki organizowały II Proletariat i Związek Robotników Polskich. W 1891 roku w Łodzi i Żyrardowie doszło do starć z wojskiem, a następnie do represji władz carskich. Z późniejszych demonstracji największe rozmiary przybrały wystąpienia w okresie rewolucji 1905 roku. Na 1 maja wydawano też specjalne ulotki i jednodniówki.
Największy autorytet polskiej lewicy niepodległościowej Bolesław Limanowski z perspektywy Paryża w kolportowanej w Warszawie odezwie podsumowywał dotychczasowe efekty rewolucji: "Ten niespodziewany w swej potędze przejaw woli ludowej zatrwożył i najeźdźców, i wyzyskiwaczy. Najeźdźcy zaczęli przemawiać do ludu w jego ojczystym języku, który przedtem pogardliwie psim nazywali. Wyzyskiwacze spostrzegli, iż trzeba poczynić robotnikom ustępstwa, pomiarkować nieco swoją chciwość".
II RP
1 maja w II Rzeczypospolitej był obchodzony burzliwie. Gorąca atmosfera polityczna sporów między ugrupowaniami lewicowymi a narodową demokracją sprzyjała ulicznemu demonstrowaniu siły własnych ugrupowań. Na ulicach walczyli także zwolennicy lewicy niepodległościowej i agenturalnej Komunistycznej Partii Polski. Oddzielne pochody organizowała też żydowska partia Bund. W niektórych regionach własne uroczystości miały również środowiska chłopskie. Były one wyjątkowo okazałe ze względu na udział orkiestr ludowych. Wszystkie pochody i wiece były chronione przez uzbrojone (czasami w broń palną) bojówki partyjne.
W największych ośrodkach przemysłowych – Warszawie, Łodzi i na Górnym Śląsku – robotnicy zbierali się w fabrykach lub dzielnicach i wspólnie dołączali do wielkiego marszu w centrum miasta.
Niekiedy w pochodach z tamtego czasu niesiono portrety teoretyków socjalizmu - Karola Marksa i Fryderyka Engelsa - oraz Ignacego Daszyńskiego i zamordowanego przez włoskich faszystów przywódcę socjalistów Giacoma Matteottiego. Od wieców odbywających się w innych krajach Europy te organizowane przez polską lewicę niepodległościową odróżniały też śpiewane pieśni: "Międzynarodówkę" zastępowano "Czerwonym sztandarem" i "Warszawianką 1905". Stołeczne zgromadzenia PPS kończyły się z reguły na placu Dąbrowskiego, gdzie przywódcy formacji wygłaszali płomienne przemówienia.
Lata 50. i 60.
Po II wojnie światowej, mimo że stolica była w gruzach, 1 maja pierwsza defilada w Polsce rządzonej przez komunistów przeszła od placu Teatralnego, przez Krakowskie Przedmieście do skrzyżowania z alejami Jerozolimskimi. Poza powtarzającymi się "rytualnymi" przemówieniami podkreślającymi wagę przyjaźni ze Związkiem Sowieckim i "przemian demokratycznych" przedstawiciele nowej władzy ostrzegali "wrogów ludu". Co charakterystyczne dla pierwszego okresu istnienia "Polski ludowej", obok informacji o obchodach 1 maja zamieszczano zapowiedzi uroczystości w rocznicę Konstytucji 3 maja.
W kolejnych latach wraz z umacnianiem się nowego systemu obchody 1 maja stawały się coraz bardziej masowe i przymusowe. Oficjalne ogłoszenie 1 maja świętem państwowym było tylko tego formalnym potwierdzeniem. Propaganda komunistyczna w okresie stalinizmu wydaje się dokładnym odzwierciedleniem zapisów ustawy z kwietnia 1950 roku. Podczas wielkiego pochodu 1 maja 1950 roku szczególnie wiele transparentów i słów poświęcono "współpracy i przyjaźni" ze Związkiem Sowieckim.
Po przełomie 1956 roku ideologiczne natężenie propagandy nieco zelżało. Zniknęło wiele "rekwizytów" epoki stalinowskiej – portrety przywódców ZSRS (poza "wodzem rewolucji" Włodzimierzem Leninem) i hołubieni przez propagandę przodownicy pracy. Brak uczestnictwa w pochodzie nie wiązał się też z dużym ryzykiem utraty pracy. W przemówieniu Władysława Gomułki nie pojawiały się wątki dotyczące konieczności nasilenia walki z "krajami imperialistycznymi", ale raczej podjęcia współzawodnictwa.
Rozczarowanie rządami Gomułki i wydarzenia 1968 roku skłoniły środowiska studenckie do protestu przeciw represjom. Do najbarwniejszego doszło we Wrocławiu, gdzie studenci przemaszerowali przed trybuną honorową z hasłami: "Prawdę dziś mówi Miś" i "Czytajcie 'Świerszczyk', bo nie kłamie". Ironicznie skandowano też imię pierwszego sekretarza, naśladując zwyczaje partyjne. Podobnie było w maju 1971 roku, kilka miesięcy po masakrach na Wybrzeżu.
Atmosfera 1 maja w latach 70. miała być w zamierzeniu władz partii swobodna. Polska Kronika Filmowa ukazywała święto 1 maja raczej jako radosny dzień skupiający przedstawicieli wszystkich profesji. Szczególnie okazale wyglądał warszawski pochód 1 maja 1975 roku – u szczytu okresu gierkowskiej prosperity. Propagandowa narracja PKF niemal całkowicie pomijała ideologiczny wymiar święta. Przypominano jedynie o sukcesach ostatniego czterolecia.
Lata 80.
W 1981 roku do oficjalnych obchodów przyłączali się działacze "Solidarności". Biuro Polityczne KC PZPR odnotowało wiele przypadków "nacjonalizmu i antyradzieckości". Od 1982 roku wiele świąt 1 maja przeradzało się w zamieszki. W 1985 r. oficjalny pochód w Gdańsku został niemal całkowicie rozbity nie przez "Solidarność", która zorganizowała niewielki marsz prowadzony przez Lecha Wałęsę, lecz anarchistyczny Ruch Społeczeństwa Alternatywnego. W 1986 roku opozycji udało się zmniejszyć frekwencję na pochodach dzięki akcji telefonów do zakładów pracy – rozmówcy podszywali się pod działaczy miejscowych komitetów partyjnych i zawiadamiali, że z powodu katastrofy w Czarnobylu obchody odwołano. W latach 80. ciężar autentycznego święta pracy przejęły organizowane przez ks. Jerzego Popiełuszkę pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę.
III RP
Wyjątkowy wymiar miały obchody z 1 maja 1989 roku. W atmosferze pierwszej w dziejach PRL prawdziwej kampanii wyborczej ulicami Warszawy przeszedł legalny pochód opozycji, który wyruszył sprzed grobu ks. Popiełuszki. Skandowano hasła: "Precz z komuną" i "Nie stój z boku, chodź na pochód". Niezwykle blado wypadł przy tym zorganizowany przez władze wiec na placu Zwycięstwa. W 1989 roku tradycję pochodów, które były już tylko cieniem dawnych uroczystości, udało się podtrzymać m.in. w Bydgoszczy, Poznaniu i Szczecinie. Gdzie indziej ograniczano się do wieców i festynów.
Ustawa o Święcie Pracy obowiązywała ponad pół wieku. W 2007 roku Sejm uchwalił jej nowelizację. "W hołdzie wszystkim tym, którzy swoją pracą tworzyli wielkość Naszej Ojczyzny, wspierali jej rozwój i budowali przyszłość dla następnych pokoleń, dla podkreślenia wartości pracy ludzkiej – rozumianej jako moralny obowiązek człowieka, ale też jako doskonalenie świata nas otaczającego – dokonującej się poprzez wszechstronny rozwój osoby ludzkiej, w trosce o zachowanie godności pracy ludzkiej i wiążącej się z tym wolności i mądrości" – brzmi nowa preambuła uzasadniająca zachowanie Święta.
Po 1989 roku widoczny w sferze publicznej stał się też religijny wymiar obchodów tego dnia. 1 maja jest także Świętem Józefa Rzemieślnika. Proklamował je papież Pius XII 1 maja 1955 roku. W nauczaniu Kościoła kształtowanym od pontyfikatu Leona XIII znaczenie pracy jest jednym z najistotniejszych elementów rozważań o społeczeństwie. Najważniejszym ośrodkiem kultu św. Józefa w Polsce jest Narodowe Sanktuarium pod jego wezwaniem w Kaliszu. 1 maja przybywa tam Ogólnopolska Pielgrzymka Pracowników i Pracodawców, organizowana przez NSZZ "Solidarność".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Ochoński/PAP